Im dłużej jestem po projekcji, tym bardziej narasta we mnie rozczarowanie.
Zmarnowano świetny temat, wszędzie tam gdzie pojawiają się zalążki tego, że pojawi się coś głębszego następuje cięcie, tak jakby film sformatowano pod przeciętnie kumatego widza, który kończy film z przeświadczeniem, że snobom się należało.
To nie winogrona były kwaśne, ale winko, które z niego powstało.
może po prostu w tej historii nie ma nic głębszego. koleś robił wałki jak wielu innych przed nim i wielu innych będzie jeszcze robiło. czy to chodzi o wino, czy o obrazy, czy o złom, to wałek pozostaje wałkiem. jedyny smaczek w tej historii, że wydymał wielu "znawców", ludzi z najwyższych sfer i dodatkowo zaskarbił sobie ich przyjaźń.