Kwestia grzybkow halucynogennych ma sie nijak co do filmu... Gdy glowna bohaterka zjadla tego "nadzwyczajnego" grzyba, to odrazu ja masakruje, a to jest bzdura. Tak samo gdy ten palant w czapce chcial przeleciec swoja dziewczyne i zapodal wraz z nia po 1 grzybku - totalny bez sens. Aby cos poczuc trzeba zjesc conajmniej 15 i odczekac miniumum, minimum godzine.
Jesli chodzi o zakonczenie, to moze zaskoczylo, ale nie bylo zbyt oryginalne. Ostatnio pojawiaja sie bardzo czesto tego typu zakonczenia w horrorach/thrillerach i "Lęk" najzwyczajniej z tego skorzystal... np "Secret Window" z Jhonnym Depp'em albo "Identity".
Mowiac o oryginalnosci, przytocze tutaj stwierdzenie kumpla z tematu wyzej - kolesie byli podobni jak ci z "Wrong Turn" czy "Hills have eyes".
W kwesti kreowania napiecia, tu tez sie nie popisali. Film zapodalem o 24:00 i ogladalem go sam, nie bylo momentu abym sie przerazil. Wszystkie chwile zaskoczenia byly do wyczucia i przewidzenia. Poza tym rzeczywiscie bylo zbyt duzo bezsensownej bieganiny po jasnym lesie, mogli ten czas wykorzystac na rozwiniecie watku grzybkow i halucynacji oraz wspolnej imprezy tej calej ekipy. Film zbyt szybko sie rozkrecil.
Podsumowujac, producent myslal ze znalazl swietny srodek na zrobienie sukcesu z filmu:
- grzybki - watek przewodni, ktory mial przyciagnac widzow, choc mialo sie to znikomo do rzeczywistosci.
- wszystkim znane mutanty pojawiajace sie ostatnio w wyzej wymienionych produkcjach.
- No i oczywiscie "szokujace" zakonczenie.
Jedyny plusem jaki moge tutaj stwierdzic jest oryginalny fakt zrobienia filmu o grzybach halucynogennych, bo z takim sie jeszcze nie spotkalem.