Jako, że wielu zarzuca mi brak argumentów przeciw temu filmowi (chociaż wiele razy już je podawałam, ale widać niektórym to umknęło) to postanowiłam podac je tutaj. osobiście uważam podawanie argumentów za szczyt głupoty, bo zaraz ktoś napisze ich kontrargumenty i będzie się to tak ciągło i ciągło. Ale skoro chcecie... Bohaterowie: - Jack Nicholson zagrał tak jak Kubrick chciał, czyli zrobił z Jacka Torrenca kompletnego wariata od początku filmu do końca. W filmie nie znamy jego motywów (nie ma mowy o tym, że zwariował przez hotel), wiemy tylko, że jest szalony i tyle. A skoro w jego szaleństwo hotel nie maczał palców to wnioskuję, że wcale nie był on nawiedzony. Jack Torrence jest tutaj całkowicie spłyconą postacią, brak jakiejkolaiwiek charakterystyki wewnętrznej. My tak naprawdę nie znamy tego bohatera, nie wiemy nic o jego przeszłości, nie mamy szans aby go polubić, czy współczuć mu. Jest tylko imieniem i nazwiskiem. - o Wendy chyba nie muszę wspominać? Ale ok, bo zaraz będzie zarzut, że nie mam argumentów:) Otóż, ta aktorka jest najbrzydszą istotą, jaką widziałam. Poza tym, w filmie została sprowadzona do roli kury domowej - we wszystkim słucha męża (feministki miałyby używanie), no i jej postaci także nie znamy bliżej, a co za tym idzie, kiedy Jack chce już ją zabić dopingujemy mu, bo z dwojga złego, chyba lepszy jest wariat niż to coś:) - Danny tutaj nie jest głównym bohaterem (jak w książce), ale jest za to wkurzającym smarkaczem, który w kółko jeździ na rowerku po korytarzach hotelu (motyw zgapiony z "Omena"). I jeśli o niego chodzi to także modliłam się, żeby Jack jak najszybciej go sprzątnął, bo ten mały zwyczajnie działał mi na nerwy. - Tony - widzicie, jak ktoś macha mi palcem przed nosem to mam tak, że od razu się śmieję, a więc dziękuję bardzo Kubrickowi za ten motyw komedyjny, bo naprawdę miałam się z czego pośmiać. Tony w tym filmie został sprowadzony do roli machajacego palca (albo Danny zwyczajnie miał nie po kolei w głowie, że gadał z własnym palcem). - Halloran jadzie przez pół Stanów Zjednoczonych, aby pomóc rodzinie uwięzionej w hotelu, a kiedy jest już na miejscu to... od razu umiera. Ta scena jest tak bezsensowana, że aż żal bierze - nie wiem po kiego Kubrick w ogóle umieszczał w filmie tę postać skoro i tak większej roli nie odegrała. Podsumowując bohaterów tego filmu po prostu nie da się lubić. To trochę dziwne, że zamiast ofiarom dopinguje się tutaj oprawcy - niestety, ale charakterystyka bohaterów właśnie to nakazuje widzowi, bo w gruncie rzeczy chcemy, aby w końcu wszyscy zginęli i przestali nas wkurzać swoim bezsensownym zachowaniem. Poza tym lśnienie Danny'ego w filmie zostało sprowadozne tylko do zwykłej wzmianki i szczerze mówiąc nie odegrało większej roli, jeśli idzie o akcję, a szkoda bo ten motyw jest najsilniejszą stroną książki i to wokół niego obraca się cała akcja. Ale Kubrick robił film o zwykłym szaleńcu, a nie widzeniach małego chłopca, nawiedzeniu hotelu, czy przemianie wewnętrznej głównego bohatera. Hotel: Jeśli chodzi o odpychający wygląd hotelu to na ten temat powiem tylko tyle, że Kubrick poszedł na łatwiznę. Zauwazcie, że King w swoich ksiązkach na ogół zarysowuje nam sielskie klimaty, potrafi w miejscach porornie bezpiecznych wywołac u nas strach. A Kubrick niestety tego nie potrafi, więc wygląd hotelu także zobił po swojemu.Jak na mój gust ten odpychający wystrój hotelu był aż zanadto dosłowny i szczerze mówiąc nie potrzebny. Po co tak urządzać hotel, który na dobra sprawę nawet nie jest nawiedzony, a jeśli jest to duchy i tak nie odgrywają tutaj najważniejszej roli - one w filmie nie wpływają na zachowanie Jacka tylko się przyglądają. Klimat: No tak, podobno największy plus filmu... I tutaj znów bym się sprzeczała, bo kiedy już w końcu zaczęłam odczuwać jakiś tam klimacik to na scenę wyskoczył Jack ze swoimi głupimi minami. Trcochę poskakał po ekrnaie - ku mojej ogromnej uciesze, bo znów miała okazję do pośmiania się - a potem umarł. I nie podczas wybuchu hotelu, co byłoby o wiele bardziej spektakularne, ale przez zwykłe zamarznięcie w gąszczu żywopłotu. szczerze to moim zdaniem kliamt i stopniowanie atmosfery jest trochę za bardzo rozroszone. Może zasługa tego jest kiepski scenariusz, który nie pozwala skupić wzroku na ekranie, a co za tym idzie, nie pozwalało mi odczuć tego sławetnego kubrickowskiego klimatu. Piszecie, że wersja Kubricka jest adaptacją książki Kinga, a nie ekranizacją. Ale sam Kubrick głosił, że to ekranizacja, ale prawdę mówiąc mu się nie dziwię, gdyż zapewne chciał wykorzystać nazwisko Kinga do promocji filmu. Ale na szczęście się przeliczył, bo gdyby King popierał ten shit to przestałabym go lubić. A teraz pewnie przedstawicie swoje kontrargumenty. Pozwólcie że was wyręczę, gdyś już się domyślam, co napiszecie: To nieprawda, ten film jest świetny, a to co napisałaś to nie są żadne argumenty, podaj inne bo te się nam nie podobają. Nie zgadzamy się z tym, to sa kompletne bzdury itp. itd, Więc już was wyręczyłam, więc możecie się wstzymać ze swoimi lamentami:) Ps. Przepraszam za błędy i "zjadanie liter", ale to z pośpiechu.
Ja przeczytałem, ale pisać by mi się tyle nie chciało ;P
Buffy1977-1/10 nie za surowo. Fakt do kilku rzeczy mogę się zgodzić, jednak jest ich naprawdę niewiele.
Książkę czytałem i według mnie film dosyć wiernie oddaje charakter i klimat. Film zrobił na mnie spore wrażenie, pewnie głównie ze względu na to, że nie jestem wymagającym widzem. Chociażby niezbyt obchodzi mnie przeszłość bohaterów filmu, wiadomo, że Jack jest pisarzem i mi to w zupełności wystarczy, jednak napisanie, że Jack był tylko imieniem i nazwiskiem jest dla mnie lekką przesadą. Po prostu charyzmatyczna i niepowtarzalna (czasami śmieszna) postać i idealna to tego celu rola Nickolsona. Jednak co do Wendy w zupełności się zgodzę i chyba nie ma tu co więcej pisać :). Za to Danny-zupełnie nie rozumiem Twojej bulwersacji tym oto młodzieńcem, zupełnie nie rozumiem dlaczego postać ta działała Ci na nerwy, jego wizje były niezłe, choć w książce oczywiście o wiele lepsze. Mój problem z tą postacią jest taki, że gdybym nie czytał książki nie miałbym pojęcia, że jest to główny bohater, jest za mało wyrazisty. Gdy już się zaczęła ta cała bieganina z siekierą, nie liczyłem na nikogo, po prostu oglądałem z ciekawością co za chwile się wydarzy. Klimat jest świetny, muzyka świetnie wpływa na budowę napięcia, ale zakończenie rozczarowuje na całej linii, bo po zakończeniu bardzo łatwo można wywnioskować, że ten film w ogóle nie był straszny i wtedy pomyślałem "shit z happy end'em", gdzie nastawiłem się na krwawą masakrę siekierą. Nie chodzi tu, że lubię tego typu filmy, tylko, że czas przeznaczony na film uznałem za nieco zmarnowany głównie przez końcówkę filmu. Stephen King w sposób iście mistrzowski opisał problemy dziecka spowodowane czynami jego rodziców, w filmie nie jest to wyraźnie zarysowane. Można się tylko domyślać co Kubrick chciał pokazać ludziom, którzy nie czytali książki, a wzięli się za film. Oceniając film nie patrząc przez pryzmat książki-Film bardzo mi się podobał, jednak porównania z książką nie wytrzymuje.
Wydaje mi się, że warto dodać, że był to (chyba) pierwszy horror Kubrick'a, a człowiek ten nigdy w życiu nie miał zamiaru kręcić horroru.
przeczytałam pół pierwszej strony, i nie moge uwierzyc, że ci "znawcy" mają tak dużo powiedzenia na temat tego filmu.
muszę was zmartwić, ae jestem kolejną osobą, która w lśnieniu widzi duze niedociągniecia.
i nie, nie czytalam ksiazki, i nie, nie wiem czy ktos juz podałl te argumenty. co nie zmienia fatu ze ja to zrobie.
po pierwsze: fabuła jest zle zarysowana, pierwsze pol godziny to nudne wprowadzenie, potem kolejne pól godziny całkiem miło się oglada (moment, w którym ujawniaja się wszystkie zjawy, np dwie zabite dziewczynki, itp.), a potem, od momentu "starcia" jacka z zoną jest coraz gorzej. właściwa fabuła horroru to po prostu latanie nicholsona z siekiera po całym hoteu, co chyba raczej nie jest zbyt przerazające. zaończenie całkowicie mnie rozczarowało, ucieczka jakimś śnieznym wozem, gdy jack po prostu upadł i z tego powodu umarl.
pozdro ludzie!
i wydaje mi sie, ze ci, ktorzy filmu bronią, uważają, ze przeciez wszyscy uważają ze to swietny film, wiec trzeba go uwielbiać i bronic. a wszyscy to właśnie wy, wiec wybor opinii zalezy od was
czytajcie sobie milo, bo ja juz nie mam zamiaru czytac waszych wypocin hihi
No bo przecież wystawianie ocen filmowi w tym kraju jest kryterium określającym człowieka. Można to wykorzystać np. w polityce - może wybierajmy na prezydenta osobę, która jest zalogowana na FW i patrzmy na oceny, jakie wystawił filmom:) Tak, myślę, że oceniania człowieka po tak mało istotnym szczególe jak oceny filmów na FW jest jak najbardziej na miejscu.
Po prostu daj na wstrzymanie. Do tego filmu nie da się przyczepić i nie wiem czemu ktoś wytacza przeciw niemu jakiekolwiek argumenty. Jest to obraz wręcz doskonały pod każdym względem i takie jest moje i nie tylko moje zdanie. 10/10
" takie jest moje i nie tylko moje zdanie" - I na tym poprzestańmy. To Twoje zdanie i nie każdy musi się z nim zgadzać. Nie jesteś Bogiem i nie masz prawa narzucać innych jakie filmy mają się im podobać, a jakie nie.
"nie wiesz co jest dobre i tyle"
no tak, ktoś nie lubi "lśnienia" to oznacza, że jego gust jest zły, i że ta osoba na niczym się nie zna. opanuj się, "lśnienie" nie jest jakimś wyznacznikiem znajomości tego "co jest dobre". skoro komuś "lśnienie" nie przypadło do gustu, czy nie podobało się to to oznacza, że ktoś się "nie zna" ? śmieszne.
Masz rację. Widzisz, ja tez mogłabym pisać to samo o ludziach, którym nie podobały się moje ulubione filmy. Tylko nie widzę w tym sensu. Każdemu podoba się co innego, każdy człowiek jest inny i tak jest dobrze. Nikt nie ma prawa krzyczeć" Wszyscy którzy mają inne zdanie ode mnie się mylą". To zwykły idiotyzm.
"Każdemu podoba się co innego, każdy człowiek jest inny i tak jest dobrze"
Jasne. I każdy ma oczywiście rację, prawda? ;)
Twoim probelem jest to, że nie akceptujesz różnych gustów - uważasz, że tylko Ty masz rację i nikt inny. Ale zapominasz o jednym - gustu nie można klasyfikować przez pryzmat tego kto ma rację, a kto nie. To jest pojęcie względne. To jest właśnie największa głupota Polaków - ten kraj zawsze potępiał ludzi odmiennych od siebie samego i zawsze tak będzie bez względu na to, co będziemy tutaj wypisywać.
Najlepiej weźcie się z hauserem za rączkę. Mi chodzi o to że film jest dobry a Ty rozwodzisz się w ideologiczno skretyniałe skojarzenia i teraz mógłbym zacytować cały twój powyższy tekst. Koniec.
"Twoim probelem jest to, że nie akceptujesz różnych gustów - uważasz, że tylko Ty masz rację i nikt inny. "
Zupełnie nie tak. Raczej twierdzę coś innego: że subiektywne zdanie ma kazdy, czy kazdy mieć moze. Ale oceniając to samo dzieło na 1, 2, 3, 4, 5,6 ,7 ,8 ,9, 10 - nie może być tak, że każdy w tej ocenie ma rację.
A ten dalej swoje. Co rozumiesz przez to, że ktoś ma rację? Jeśli oceniłes jakiś film nisko, a ktoś inny ocenił go wysoko to kto Twoim zdaniem ma rację? oczywiście Ty. Ty zawsze będziesz uważał, ze tylko Twoje zdanie jest tym właściwym. A nie lepiej byloby po prostu odpuścić sobie doceiakanie kto ma rację, a kto nie? Bo jeśli w grę wchodzi ocenianie filmu to dla każdego racją będzie tylko i wyłącznie jego zdanie. Czy to tak ciężko zrozumieć?
Subiektywne zdanie jest podrzędne wobec dzieła, które oceniamy. Wszyscy nie możemy mieć racji - i go nie mamy. Sa parametry obiektwne (np. formalne, warsztatowe) ktore albo sie widzi, albo nie.
Widzisz, dajesz +, nie widzisz, dajesz - . Ale przecież nie dlatego, dze dzielo słabe tylko, ze wzrok niedomaga, niestety.
Subiektywna ocena ma znaczenie wtórne wobec próby dotarcia do obiektywnych walorów dzieła filmowego. Czy tak ciężko to zrozumieć?
Czyli znowu wszystko sproadza się do tego, że mimo tego, że nie trawię np. romansów i ciężko na niektórych było mi dotrwac do końca, mimo, że to nie są filmy w moim guście to muszę im dać wysoką notę, bo tak chce ogół i film ma walory artystyczne. Snobką nie jestem, ale nie potępiam ludzi którzy są - chcesz być snobem w porządku, to nie moja sprawa.
"Tak chce ogół"? Jaki znowu "ogół"? Liczy sie gust, smak, wiedza, a to raczej wskazuje na konkretne opinie konkretnych osób. A romans też można ocenić wedle kryteriów tego gatunku - i na tej drabince wskazać pozycje lepsze i gorsze. Ale to nie zadanie dla mnie, bo ja romansów raczej nie tykam.
Wydaje mi się, że buffy chodziło o to, że "ogół" świadomie czy podświadomie wywiera presję na oglądających i recenzentów, skutkiem czego nie wypada nam nisko oceniać dzieł artysty Kubricka, a kto tak robi naraża się na ataki.
Ja spotykam się wielokrotnie z inna reakcja: film znany i uznany, ale jakis malolat nie rozumie ni w ząb dlaczego. Więc? Pisze, że film przereklamnowany, przeintelektualizowany i w ogóle śmiertelnie nudny ('zasnąłem!"). Bez krępacji, że to sobie raczej niż filmowi maluje ponurą laurkę.
Wierz mi rozumiem dlaczego film jest kultowy, tyle, że mnie on nie przekonuje. I małolatą już niestety nie jestem. Choć z przyjemnością odjęłabym sobie parę latak:)
Film obejrzałem przed chwilą i chciałem poczytac co inni sądzą na temat tego filmu.Gdybym miał więcej czasu i chęci z przyjemnością przedstawiłbym moje kontrargumenty na użytkowniczkę buffy.Nie jest to jednak teraz ważne, ważne a może raczej dziwne jest to, że od grudnia roku 2010 dyskutujecie na temat tego filmu - pytam po co ?Nie dośc, że film oglądaliście dawno (chyba, że oglądacie go codziennie lub co jakiś czas, jak kumpel mojego znajomego Troję ogląda od pół roku dzień w dzień, sam się dziwię...)to jeszcze muszę wam oznajmic,że do porozumienia nie dojdziecie.Każdy inteligentny człowiek ma swoje rację które poprze swoimi argumentami, ale trzeba to robic z umiarem.Osoby o odmiennych zdaniach nigdy nie dojdą do porozumienia, mogą co najwyżej zrozumiec co druga osoba chciała przekazac, ale do porozumienia nie dojdziecie ;)Tyle w temacie ;) Pozdrawiam.
wychodzi na to, że jednak jesteś Titanic 10 , Synalek 10, Pearl Harbor 10, oceny mówią same za siebie, same patetyczne, schematyczne, komercyjne gnioty, za to masz czelność najeżdżać taką klasykę jak Shining film, który złamał wszelkie zasady i stał się horrorem ostatecznym. Zastanów się i wróć tu ponownie, albo zamknij się w pokoju i niedziel się z nikim swoimi nic nie wartymi, głupimi wyssanymi z palcami przekonaniami co do filmu.. dzieciaku.
"wychodzi na to, że jednak jesteś" - dzięki za odmlodzenie:) bardzo mi miło, że wyglądam na młodszą niż jestem. To spory komplement:)
http://horror-buffy1977.blogspot.com/
Łał, Buffy...
Nie rozumiem cię doprawdy - interesujesz się horrorem, oglądasz wiele filmów z gatunku a nie potrafisz docenić NAJWIĘKSZYCH FILARÓW w tej dziedzinie. Już nawet nie będę nawiązywał do naszych wczesniejszych sprzeczek dotyczacych chociażby "Teksanskiej Masakry piłą mechaniczą" 1974 czy "Nocy żywuch trupów" 1968, zeby cie absolutnie nie pogrążać.
Powiem tylko, że mam podobna do ciebie i "Lśnienia" sytuację, tyle że z "Carrie" De Palmy - książkę którą czytałem wczesniej uwazam za 50 razy lepszą niż film - a mimo wszystko nie znienawidziłem reżysera (Scarface to jeden z moich ulubionych filmów), nie wypisuje glupot jaki to film "Carrie" jest koszmarnie beznadziejny i nie nawołuje żeby wszyscy go nie lubili - dlatego, że mam szacunek dla horroru jako gatunku i filmu jako dziedziny sztuki i wiem, że film De Palmy zainspirował wielu twórców i jest kultowym klasykiem NIEZALEZNIE od tego co JA o tym myślę. "Carrie" pozostaje dla mnie ostatecznie niezłym filmem, który wypada blado w porównaniu z książką.
Żeby jednak przejsć do tematu - "Lśnienie" Kubricka uwielbiam. Jest to klasyk doskonale zrealizowany - aktorstwo pierwszorzedne, klimat niesamowity, scenagrafia bomba, muzyka - powala na łopatki. Do tego nie czytalem ksiązki wiec wszystko czego Kubrick nie powiedział w filmie pozostaje owiane tajemnicą - co uwielbiam w horrorach.
Dopowiem jeszcze tyle, zebyś nie wymagala łaskawie od Kubricka, który tworzył FILM KiNOWY / HORROR / MAJĄCY BYĆ OGLĄDALNYM I DOBRZE SPRZEDANYM żeby nakręcić 5-cio godzinną epopeję, żeby czasem nie ominąć jakiegoś błahego wątku z ponad 500 stronowej książki, ok ? Widać ci co krytykują Kubricka za Lśnienie w kwestii niezgodności z pierwowzorem (w tym sam autor, co raczej bylo spowodowane jego osobista niechęcią i kiepskimi relacjami z Kubrickiem - krótko mówiąc nie lubił go) nie mają pojęcia o tym jak kreci się filmy - jak na kogoś kto miał zmieścic sie w standardowych 90-ciu minutach Kubrick spisal sie na medal tworzac film spójny i oglądalny, a to ze ominął jakieś tam szczegóły bylo nie do przeskoczenia, a może nawet wyszlo filmowi na dobre.
Kubrick wcale nie musiał kręcić filmu w każdym wątku wiernego z ksążką. Palma ze swoją Carrie też tego nie zrobił, ale trzymał się głównej myśli Kinga, a Kubrick zbeszcześcił piękną książkę i jeszcze miał czelność po fakcie wykłócać się z Kingiem, że nie odsprzeda mu praw do jego własnej książki.
Ja bym chciała bronić "Lśnienia", gdyby było przed kim, ale nie ma. Wystarczy spojrzeć na Twoją listę "chcę obejrzeć" gdzie znajdują się horrory 3D i "nie chcę obejrzeć", gdzie znajduje się chociażby Gran Torino,Siedem Dusz i inne pewnie zbyt skomplikowane filmy dla Ciebie ,żeby po prostu wiedzieć ,że dyskusja nie ma sensu, jakakolwiek...nie rozumiem tylko, czemu tak zawzięcie bronisz swoich "racji", powiedz po prostu, że lubisz prostackie filmy z prostą jak kij fabułą,nad którymi nie trzeba się zastanawiać.
Jak ja uwielbiam tę głębie argumentów na filmwebie...
"Ty się nie znasz [w domyśle - prostaku], więc musiał(a)bym opuścić mój (wyimaginowany) intelektualny piedestał i zniżyć się do twojego poziomu [prostaku, bucu, półgłówku] by uświadomić ci, iż mój gust jest "najguściejszy", a na pewno bardziej "gustny" niż twój, bo filmy jakie chcesz obejrzeć lub jakim wystawiłeś(aś) oceny inne niż "ogół" są dla miernoty intelektualnej, którą gardzę i z którą nie opłaca się komuś tak inteligentnemu rozmawiać. Wszak żeś prostak i buc, który ogląda filmy dla prostaków i buców."
No chyba zgodzisz sie że istnieją na świecie filmy lepsze i gorsze, nie ?
A tak się składa, ze Buffy większość z tych lepszych krytykuje, a gorsze wywyższa, więc jakież można wyciągnąc z tego wnioski ?
"A tak się składa, ze Buffy większość z tych lepszych krytykuje"
Mana prowokacja. Jeśli uważasz, że te gorsze filmy grozy to:
Dziecko Rosemary 10/10
Psychoza 10/10
Koszmar z ul. Wiązów 10/10
Egzorcysta 10/10
Dzieci kukurydzy 10/10
To 9/10
Upiorne urodziny 8/10
Duch 8/10
Laleczka Chucky 8/10
W paszczy szaleństwa 8/10
Smętarz dla zwierzaków 10/10
To Ty chyba naprawdę nie masz poszanowania dla klasyków, mimo tego, co głosisz wszem i wobec. Poza tym pamiętaj, że Ty nie jesteś wyznacznikiem tego, jakie filmy są dobre, a jakie złe. Jak dorośniesz to może zrozumiesz, że nie wszystko kręci się wokół Ciebie.
Powiedziałem większość, co oznacza, ze uwzględniłem te wyjątki, ktore napisalaś.
Akurat filmy typu "Ojciec chrzestny", "Teksańska Masakra piłą mechaniczą" 1974, "Noc żywych trupów" 1968 czy "Lśnienie" które zjechałaś to nie ta liga co "Laleczka Chucky", "Dzieci Kukurydzy", "Upiorne Urodziny", "Duch", "W paszczy szalenstwa", czy "TO". (pierwsze trzy z tych twoich które wymieniłem, choc owszem kultowe trudno nazwac udanymi)
To że ja akurat umiem docenić film, a ty nie nie oznacza ze uwazam się za pępek świata i to nie ja wypisuję na forach eseje na temat jakie to "Lśnienie" czy inny klasyk kina jest beznadziejny. Jak ty dorośniesz to może zrozumiesz, że jesteś sama w swoich poglądach i jedyne co możesz zrobić to kłócic się ze wszystkimi, bo nikt cie nie poprze - chyba że jakiś troll.
Ooo nie nie wypisujesz esejów - Ty raczej piszesz tak: każdy kto ma inny gust niż ja to plebs. Ale nie dziwię Ci się w końcu jesteś Polakiem, więc dziwne, żebyś był tolerancyjny. Co do To, czy Dzieci kukurydzy to w porównaniu z Lśnieniem Kubricka to są porządne ekranizacje, których rezyserzy rozumieją mistrza literatury grozy i nie traktują go jak szmary. Skoro popierasz Kubricka i to jak potraktował Kinga, któremu zawdzięczamy nie tylko świetne powieści i nowele grozy, ale również wiele interesujących pozycji filmowych to naprawdę nie masz poszanowania dla mistrza. Ale to już Twoja sprawa. A ten esej, jak go nazywasz to argumenty - Ty nie masz żadnych jak zwykle zresztą za wyjątkiem tego, ze
a) popieram zdanie krytyków - jak zwykle nie masz własnego zdania
b) to klasyk i już więc musi być dobry
c) mnie się podoba, więc każdemu kto ma inne zdanie należy się miano trolla
Weź albo zastanów się nad swoim zachowaniem, albo dołącz do obrońców krzyża pod Pałacem Prezydenckim, bo ewidentnie zachowaujesz się jak oni. Obrażać innych jest łatwo co nie? Ale gorzej jest spojrzec na siebie i swoje karygodne zachowanie. Jesteś zapatrzonym w siebie narcyzem i tyle, więc nie mamy o czym gadać, bo ja nie zniżam sie do poziomu rozmawiania z takimi "ludźmi".
No jak akurat zawsze piszę argumenty i owszem popieram je cudzymi opiniami, ale piszę też własne. To ty zawsze mówisz „to moje subiektywne zdanie. Koniec”, albo „a mnie się bardziej podobało coś tam i tyle”. W przypadku „Lśnienia” owszem, wypisałaś argumenty, ale obnażyłaś tez swoją nieznajomość dzieła – np. pisząc, że Wendy nie widziała duchów (skoro tak myślisz to musiałaś nie widzieć całej końcówki). Po prostu liczę, że jeśli ktoś ma ambicje na napisanie tak ryzykownych, odważnych i kontrowersyjnych poglądów powinien wykazać się chociaż czymś tak podstawowym i oczywistym jak znajomość i wiedza tego o czym pisze. Tymczasem wszystkie twoje argumenty anty-Lśnieniowe można łatwo zbić. A nazywanie „Lśnienia” szitem jest… powyżej krytyki i poniżej przyzwoitości i dobrego smaku.
„Ale nie dziwię Ci się w końcu jesteś Polakiem”
Haha, odezwała się tolerancyjna i nie używająca stereotypów xD
„Skoro popierasz Kubricka i to jak potraktował Kinga”
Niby co takiego mu zrobił ? plunął mu z mordę, nawyzywał, zgwałcił ? może ty tak to widzisz jako fanka, ale ja tu widzę świetnego wizjonera, który zainspirowany materiałem książkowym wyciągnął własne wnioski i je zekranizował do czego miał święte prawo. A King raczej powinien być z siebie dumny ze napisał książkę która docenił nawet człowiek pokroju Kubricka. Myślę sobie że jesteś taką fanatyczką Kinga, że tracisz rachubę, który z nich (King/Kubrick) jest większym artystą.
Kinga szanuje i uważam że pisze świetne historie, ale o Kubricku jako reżyserze myślę tak samo. Nie jestem jakimś aniołem stróżem pisarza, żeby we wszystkim się z nim zgadzać, a szczególnie z tą słynną fanaberią dotyczącą Kubricka której nie rozumie nikt oprócz niego i ciebie.
Wolę mieć szacunek dla wielkich dzieł sztuki i ich twórców a nie mieć go dla kmieci, którzy ich nie rozumieją i obrzucają gównem, niczym małpy z ZOO niż odwrotnie. Wybacz.
Poczytaj trochę, albo moje powyższe wypwiedzi, albo trochę wywiadów. Kubick nie dość że komplletnie nie trafił w wizję Kinga to jeszcze chełpił się tym, ze jest to ekranizacja książki - powtarzam EKRANIZACJA. Poza tym kiedy King chciał odkupić od niego prawa do SWOJEJ ksiązki musiał się nieźle nawykłócać, aż wielki Kubrick mu ją odsprzeda. Że już nie wspomnę o tym, ze nazwałeś Kinga trollem - tym oto zdaniem "Jak ty dorośniesz to może zrozumiesz, że jesteś sama w swoich poglądach i jedyne co możesz zrobić to kłócic się ze wszystkimi, bo nikt cie nie poprze - chyba że jakiś troll." Więc nie ma tutaj mowy o żadnym szacunku dla Mistrza.
I znowu dochodzimy do pytania, kto jesty większym artystą King, czy Kubrick - moim zdaniem niezaprzeczalnie King, a twoim Kubrick więc domyślam się, że zaraz napiszesz, że jestem plebsem, bo nie lubię tej osoby, co Ty.
A na temat Kinga nie mam zamiaru tutaj rozmawaić, bo jak się okazuje niewiele osób rozumie jego prozę - wszyscy widzą w niej tylko i wyłacznie dobrze nakreślone postacie i nic więcej, ale zapominają, albo nie widzą, że to istna kopalnia zasad moralnych, karygodnyvh zachowań społeczeństwa oraz problemów moralnych. I o tym Kubrick również zapomniał przy swojej ADAPTACJI.
Co do tego, czy Wendy widziała duchy czy nie to oczywiście nie mamy tego jasno pokaznego filmie - możemy siętego tylko domyśląć, ale radze Ci przeczytać uważnie moje wypowiedzi - wyrwałeś z kontekstu zdanie, gdzie tłumaczyłam, że film można interpretować na różne sposoby i niektórzy interpretują go przez pryzmat schizofrenii Jacka, ale dodałam również, że ja tak go nie interpretuję.
I podoba mi sie to zdanie:
"Haha, odezwała się tolerancyjna i nie używająca stereotypów xD" Stereotypowo można określać ludzi nie znając ich,. a tak się składa, że ja Twoje spojrzenie na innych już poznałam - czyli:
- ten kto ma inny gust niż ja to plebs
- ten kto ma inny gust niż ja nie zna się na horrorach
- ten kto ma inny gust niż ja to małpa z zoo
- ten kto ma inny gust niż ja to małolat lecący na efekciarstwo (i mówi to osoba młodsza ode mnie)
Chyba mi nie powiesz, że to cechy tolerancyjnego traktowania innych...
To co sam myślę o tym filmie jest kilka wypowiedzi niżej, więc nie będę tego powtarzał, bo według mnie również jest to film co najwyżej średni/niezły.
Jednak co do tego: "Co do tego, czy Wendy widziała duchy czy nie to oczywiście nie mamy tego jasno pokaznego filmie - możemy siętego tylko domyślać(...)".
Zupełnie nie mogę się zgodzić z tą tezą, ponieważ Wendy w końcówce wyraźnie widziała "omamy". Jak biegała po Panoramie to najpierw zauważyła królika "robiącego dobrze" jakiemuś kolesiowi w smokingu (omam nr. 1). Następnie - bodajże piętro wyżej - widziała znów mężczyznę z roztrzaskaną czaszką (omam nr.2) i drinkiem w dłoni, który na jej widok "wzniósł toast". Więc Wendy duchy/omamy widziała na 100%. Nie jestem również pewien, czy przy windzie nie widziała tej wylewającej się masy krwi - jeśli tak to byłby omam nr. 3.
Nie mowie że jestem tolerancyjny, bo moja tolerancyjność się dawno skończyła. Za dużo naczytałem się wypowiedzi idiotów na FW (i uwaga:akurat teraz o tobie nie mówie) i wysłuchalem w realu.
"bo nikt cie nie poprze - chyba że jakiś troll." Więc nie ma tutaj mowy o żadnym szacunku dla Mistrza."
Hahaha, ależ ty zabawnie nadinterpretujesz moje słowa.
Czy widziałaś gdzieś na filmwebie Kinga jadącego jakiś klasyk kina, piszacego "lol" i "xD" bez przerwy ? Ja raczej nie.
A King nie poprze cie, musze cie zmartwić, bo uwielbia "Teksańską" Hoopera, "Noc zywych trupów" Romera a "Lśnienie" (przynajmniej pisał tak w "Danse Macabre") uważa za dobry film (czyli na pewno nie szit) ale niezgodny z jego spojrzeniem przedstawionym w książce.
Ja doskonale wiem, że King pisze świetne i poczytne teksty, bogate w treść i często zawierają jakis moral i głebie, ale umówmy sie - to rzemieslnik specjalista, robi to po to by zarobić na chleb i tyle.
Ja dalej uważam, ze nie ma nic złego w odrobinie indywidualizmu i subiektywizmu (o, jakbym czytał ciebie!) a tym własnie wykazał się Kubrick.
Teraz rozmawiamy o Lśnieniu, więc możesz być pewien, że w tym aspekcie by mnie poparł. King w danse Macabre ograniczył się tylko do wzmianki na temat Lsnienia, gdyż jednym z warunków Kubricka odsprzedania mu praw do Lsniania było to,że King nigdy więcej nie wypowie się negatywnie na temat jego filmu. Ale zanim Kubrick sprzedał mu owe prawa King w wielu wywoiadach podkreślał, że z Lśnienia Kubrick zrobił jedno wielkie g*** -może trochę najpierw poczytaj o sporze Kinga z Kubrickiem, a potem się mądrz. Swoją drogą to ciekawe, jeśli chodzi o warunek Kubricka - kupił sobie milczenie Kinga w dodatku osprzedając mu jego własny pomysł. Bezczelność i tyle.
Nigdzie nie piszę "lol", więc nie wiem o co kaman.
"Ja doskonale wiem, że King pisze świetne i poczytne teksty, bogate w treść i często zawierają jakis moral i głebie, ale umówmy sie - to rzemieslnik specjalista, robi to po to by zarobić na chleb i tyle. "
King zarabia 50 milionów dolarów rocznie, osiągnął już wiek ermerytalny i nie musi już pisać, żby być bogatym. Dla ksy pisał kiedyś, a teraz robi to dla fanów. Poza tym wszystko na tym świecie robione jest dla kasy - Twoje kochane Lśnienie i TCM też, a mimo to lubisz te filmy. Ciekawy masz sposób rozumowania - jak coś jest robione dla kasy to nie opłaca się tracić na to kasy. Ok, to chleba też nie jedz, bo wyrabiają go dla kasy:
Jezusie... A wy jeszcze się kłócicie w tym wątku?
Wchodzę po latach na swoją pocztę a ona zapchana przez powiadomienia że w wątku dalej się coś dzieje...
Zna ktoś sposób żeby się z tego wypisać :) Bo nic nowego już powiedziane nie będzie a te spamy zaczynają mnie irytować ;/
Pozdrawiam
Nie mowie, ze jesli coś jest robione dla kasy to oznacza że jest złe. Jak mam z tobą konwersować, skoro zachowujesz sie jak jakas znerwicowana i czego bym nie poweidzial dopiszesz temu jakies wyolbrzemienie nadinterpreteacje i ukryty podtekst. Wiem że Kubrick tez robil dla kasy, ale to troche co innego.
Pokaz mi link w którym jest napisane o tej walce Kinga z Kubrickiem o Lsnienie, chętnie poczytam.
Wiem, ze nie piszesz "lol", napisałem ze tak robią trolle, a ciebie jeszcze trollem nie nazwałem. Kolejna nadinterpretacja.
"Ciekawy masz sposób rozumowania - jak coś jest robione dla kasy to nie opłaca się tracić na to kasy. Ok, to chleba też nie jedz, bo wyrabiają go dla kasy:"
ŻE CO ?! gdzieś coś takiego napisałem ? Przestań wkładać mi w morde slowa których nie wypowiedzialem, dobra ? Jeśli dopowiadasz sobie dalszy ciąg i ukryte tresci do moich wypowidzi, to chyba serio masz jakieś ADHD albo nerwice natręstw na punkcie "Lsnienia" i bezgranicznej świętosci i doskonalosci Stephena Kinga.
neposz_2 - musisz kliknąc na takie oczko no górze, co oznacza "przestań obserwować" lub "obserwuj". Tu już obserwujesz, wiec wcisnij po prostu drugi raz.
http://www.stephenking.pl/sk_artykuly_16.html
http://www.stephenking.pl/sk_wywiady_01.html
Wiesz trafiłeś w dzisiątkę - dwa lata temu przez rok męczyłam się z chorobą zwaną "nerwica lękowa" i dziękuję bardzo., że mi o ty przypomniałeś. takie lekceważące nabijanie się z chorób bynajmniej dobrze o Tobie nie świadczy. Z zespoły downa, raka i schizofrenii też się nabijasz, panie "okazie zdrowia psychicznego"? Chorzy ludzie sa neijednokrotnie mądrzejsi od Ciebie, a wiesz czemu? Bo uważają chorobę za nieszczęście, a nie powód do żartów. Mam nadzieję, że Ciebie tez kiedyś dopadnie jakaś choroba, życze Ci tego, bo może wtedy zrozumiesz, że to nie jest powód do żartów i lekceważacego traktowania innych. Mam nadzieję, ze wtedy ludzie będą Cię tak samo traktować, jak Ty wyrażasz się o ludziach chorych. Powinieneś się wstydzić!
I znowu...
Czy ja gdzieś żartowałem ?!
Generalnie jak z tobą gadam to mi nie do smiechu.
Skoro masz takie problemy i potrzebujesz współczucia to po co udzielasz się na forach internetowych, jeszcze zakładając tematy, które skazują cię na tłumaczenie sie ? Zacznij pisać wiersze, kup sobie kota, słuchaj Chopina. Horrory to też nie najlepsze rozwiązanie na taką przypadłość.
"Skoro masz takie problemy i potrzebujesz współczucia to po co udzielasz się na forach internetowych"
Naucz się czytać! Napisałam jasno, że chorowałam na to przez rok dwa lata temu i juz nie choruję. Jeeeeezu, jak można tal bezczelnie wpierac komuś coś czego nie napisał i jeszcze odwracać kota ogonem! Elelmentarz polecam, bo czytać ze zrozumieniem ewidentnie nie potrafisz. I jeszcze jedno, gdzie ja napisalam, że potrzebuję wspolczucia? Ja jestem zdrowa, więc po cholerę mi współczucie? To był przykład trepie, jak twoje wypowiedzi mogą ranić ludzi chorych. A co do tego, że horrory nie są rozwiązaniem a taką przypadłość to widac, jak znasz psychologię, terapeutka wyleczyła mnie dzięki m.on horrorom, a nerwica nie wzięła się z oglądania takich filmów tylko z sytuacji rodzinnej - może ciebie dołują te filmy, ale mnie bardziej dołują poważne problemy rodzinne w relau,a horrory pozwlają o tym zapomnieć. Więc za psychologię się nie bierz, bo g*** o niej wiesz.
Buffy jedna poprawka. King jeździł po Lśnieniu Kubricka tylko przez pewne zmiany w fabule (przede wszystkim o zakończenie chodzi), przez co film nie miał przesłaniu czy jak kto woli morału książki.
Jednak sam film broni sie dobrze i jak nie patrzeć przez pryzmat zakończenia (mimo wszystko wole wersje Kubricka, bo nie jest na siłe happy endowa i umoralniająca) i bez porównywania do książki to film jest świetny.
Wybacz za takie stwierdzenie, ale nie ma "obrazów do których nie da się przyczepić". W mojej opinii takim obrazem na pewno nie jest Lśnienie Kubricka. Może zupełnie inaczej odebrałbym ten film, gdyby nie pewien fakt, że... znałem "pierwowzór", na którym oparł się ów reżyser kręcąc ten przeciętny (w mojej opinii) film. Właśnie to, że przeczytałem jakieś ~1,5 roku temu książkę Kinga wpłynęło całkowicie na to jak odebrałem ten film. Nie zrobił on na mnie żadnego wrażenia, a biegający ze ślinotokiem Nicholson (nie twierdzę, że źle zagrał - zagrał tak jak chciał od niego reżyser) diametralnie dobiegał od mojej wizji tej postaci, która wykrystalizowała mi się w trakcie czytania Lśnienia. W mojej opinii nie tylko Jack Torrance został spartaczony, ale cała reszta postaci (Wendy, Danny, Hollorann), masa istotnych szczegółów (wpływ Panoramy na Jack'a, znalezione zapiski w piwnicy, brak sceny przy przycinaniu żywopłotu, informacje z przeszłości [dlaczego on tam jest?! dlaczego Wendy uważa, że mógłby on skrzywdzić Danny'ego?!] etc.) oraz ogólny klimat niektórych motywów (narastająca "niestabilność" Jack'a - to jak hotel go zmienia, wizyty w pobliskim mieście, "klimat piwnicy/kotłowni", relacje pomiędzy Jackiem a rodziną, "boom finałowe" którego zabrakło, etc.). Według mnie właśnie to zupełnie popsuło odbiór filmu w moich oczach i wystawiam "tylko" 5/10...
Głupio pisać, że nie ma się do czego przyczepić, mnie także się ten film nie podobał, ale nawet gdyby się podobał, to trzeba dać innym prawo do innego zdania. Dla mnie opowiadanie było bardzo dobre, chociaż jak porównam z filmem, to widzę dwie zupełnie różne historie.
Ok, jest kilka mocnych scen, które pozostają w pamięci, ale całość mnie drażni. Film niestraszny, chaotyczny, nawet mocno nazwałabym go "strumieniem świadomości". Użyto wiele symboli, scenariusz i sama reżyseria grają z widzem w kotka i myszkę, a to wszystko się ciągnie niemiłosiernie, ja od połowy chciałam, żeby się już skończył. Nie zachwyca mnie, sorry, Winnetou.
Ale Jasio ma rację. Patrząc obiektywnie nie ma się do czego przyczepić. Jak wiadomo jednak człowiek spogląda na wszystko przeważnie subiektywnie. Praktycznie każdy komu nie przypadło do gustu Lśnienie podaje jako kontrargument zazwyczaj swoje "przykre doznania" związane z seansem filmu , co moim zdaniem nie powinno wpływać za bardzo na ocenę filmu. Wiadomo, że nie każdy jest krytykiem filmowym, ale proponowałbym (może to dziwnie zabrzmi) spoglądać na filmy czasem z nieco innej strony aniżeli tylko i wyłącznie własnymi emocjami. No chyba nie napiszesz mi np., że nie widzisz różnicy w sposobie realizacji Lśnienia, a jakiegoś podrzędnego filmu? Bo ocena 4 do takiego pasuje.