Obejrzałem film wczoraj i muszę przyznać iż ma swój klimat...Składają się na niego piękne krajobrazy, stary wystrój szczególnie jak się spojrzy na wystrój naszych łazienek choć nie u wszystkich <żart;p>, muzyka (kurcze coś w niej jest, ehh te dawne dźwięki;p)...No i co najważniejsze gra J. Nicholsona dla samej kreacji warto i jeszcze raz warto zobaczyć ten film;))))...Przyznam, że kilka razy przewinąłem film bo strasznie przeciągały się niektóre sceny co mnie nużyło:/ może przez fakt późnej pory, a może parę osób miało tak samo...Tak czy inaczej polecam ten film szczególnie w dobie horrorów, które albo nie są straszne albo łażą w nich jakieś durne potwory lub twórcy prześcigają się w ilości wylanej krwi:/, dochodzą do tego remaki kultowych horrorów ale do zostawię bez komentarza... Polecam daję 8/10 szczególnie za Jacka;p...
Mam takie samo odczucie po ogladnieciu tego filmu, wlasnie skonczylem ogladac pare min temu i tak wszedlem poczytac co ludzie mysla na ten temat :) Film bardzo dobry, muzyka swietna no i gra Nickolsona na bardzo wysokim poziomie. Ja nie opuscilem/przewijalem zadnej ze scen, mialy swietny klimat no i moze faktycznie niektore byly dosc dlugie (np. wtedy co uderzyla go tem bejsbolem na schodach to zanim do tego doszlo to 10razy powiedzial zeby mu ten kij oddala :D ) ale bardzo kilamtyczne :)
Polecam 9/10 :)
hm.. też właśnie przed chwilą skończyłam go oglądać, i powiem że na kolana nie powala. Powiem więcej - jest jakiś dziwny. Jedyne co go ratowało, to gra Jacka.
Mało klamrowy - nie wiadomo w którym momencie przechodzi we właściwą akcję. Po prostu nagle ich olśniło i tyle. Niewielki udział chłopca, który przez cały film nie mówi praktycznie nic, prawie go nie widać, poza 'wizjami' które miał, a wg mnie, to wokół niego powinno się kręcić cały ten grajdołek. Klimat opuszczonego hotelu - ok... ale słabo wykorzystany. Nie widać w ogóle strachu czy choćby cienia podejrzeń, aż do samego momentu, powiedzmy - 'opętania' czy 'obłędu'. Nie wiem, skąd taka wysoka ocena
Mnie również ten film nie zachwycił. A postanowiłem go obejrzeć, bo wszyscy tak nad nim wzdychają och, ach, a tu co? Dobry klimat i nic poza tym. Najlepsze sceny to z tą babką w wannie i końcówka. Oczywiście zaraz dzieciarnia nazwie nas "trollami", ponieważ nie podobał nam się ten film.
Na tym polegać powinien dobry horror - na porządnym klimacie. Groza musi się unosić w powietrzu. Ponadto bardzo dobra aktorów ( z wyjątkiem żony). Należy jeszcze dodać bardzo pozytywną konwencję - formę w jakiej został zrobiony ten film. Nie wiem czy czytałeś książkę ale film różni się od niej w 70 proc co wyszło paradoksalnie tej historii na dobre. Kubrick dał tutaj swoją pozytywną wizję która przeszkadza głównie fanatycznym fanom Kinga.
Staram się Ciebie trochę zrozumieć. Myślę, że liczyłeś w pewnym stopniu na mocne momenty rodem z produkcji lat 90. Ten film to typowa produkcja dawniejszych czasów. Pokazuje jak w latach 70-80 (najlepszych dla tego gatunku) robiono horrory i za to go właśnie cenię. Za tą subtelność, grozę i aurę tajemniczości, której już prawie, że nie ma w dzisiejszych horrorach.
Moja rada: nie oglądaj lepiej takich hitów jak Omen, Egzorcysta czy Nie oglądaj się teraz bo pewnie będziesz spał na nich jak suseł ;)
czytałam książki Kinga - są dobre, ale nie rewelacyjne. Jest mistrzem w budowaniu napięcia, ale 'książkowe efekty horroru' jeśli to tak można nazwać, są na poziomie... przedszkola (w dzisiejszych czasach patrz: gimnazjum), przynajmniej w moim odczuciu.
Co do samego filmu, powiedziałam ze klimat hotelu jest jak najbardziej przedni, muzyka także. Ale gdzie psychiczna strona obłędu, w jaki popadał Jack? Nie ma tego, po prostu chodzi sobie chodzi, i nagle ni stąd ni zowąd, pojawia się obłęd. Gdzie stopniowanie napięcia? - na końcu! Jedyne naprowadzenie na horror daje chłopiec, który paradoksalnie nie robi z tym absolutnie nic. Wiem, ten jego wewnętrzny głos mu nie pozwala, i właśnie tutaj powinien pojawić się mocniej nakreślony konflikt wewnętrzny: powiedzieć rodzicom, czy nie powiedzieć.... A tu cisza. Rola żony doskonale zrealizowana. Właśnie taka powinna być. Cicha woda, posłuszna mężowi, kiedy trzeba, czyli kiedy rozkręca się akcja pokazuje pazurki.
"Jest mistrzem w budowaniu napięcia, ale 'książkowe efekty horroru' jeśli to tak można nazwać, są na poziomie... przedszkola (w dzisiejszych czasach patrz: gimnazjum), "
To się uśmiałam. A znasz może jakiegoś pisarza literatury grozy, który nie pisałby na jak Ty to nazywasz "poziomie gimnazjalnym"?
Ok, masz prawo sądzić, że Anne Rice jest lepszą pisarką - w końcu to Twój gust. A teraz powiedz mi, jakim cudem pisarz tworzący dla gimnazjalistów włożył tak spory wkład w rozwój horroru (powieści, filmy, miniseriale, komiksy)? No ale najpierw odpowiedz sobie na pytanie: kto bardziej przysłużył się temu gatunkowi Anne Rice (której twórczość tez bardzo lubię) czy Stephen King? - tutaj chodzi mi o obiektywną odpowiedź.
Widzę, że źle mnie zrozumiałaś. Kinga uważam za dobrego pisarza, po prostu niektóre elementy - podkreślam - elementy, nie całokształt, w jego sposobie pisania mnie bawią. Anne Rice natomiast ma bardzo bogaty styl pisania, od początku do końca. Abstrahując teraz od Twojego pytania "kto bardziej przysłużył się temu gatunkowi Anne Rice czy Stephen King?" mogę odpowiedzieć, że przede wszystkim liczy się jakość nie ilość. Twórczość Kinga szanuję, bo zawsze wnosi coś innego, nową historię, dlatego ludzie go uwielbiają. To jest bardzo obiektywna odpowiedź. ;) poza tym to dyskusja o filmie ....
"mogę odpowiedzieć, że przede wszystkim liczy się jakość nie ilość. Twórczość Kinga szanuję, bo zawsze wnosi coś innego, nową historię, dlatego ludzie go uwielbiają." - Ale ja wcale nie mówię o ilości tylko właśnie o jakości. Ale na to sam sobie odpowiedziałeś drugą częścią wypowiedzi - King oferuje nam ciągle coś nowego, a pani Rice nistety jest przede wszystkim wierna tematyce wampirycznej.
Wiesz przede wszystkim nie zgadzam się z określeniem, że ksiązki Kinga są przeznaczone głównie dla gimnzjalistów. Nie wiem, może współcześni gimnazjaliści są tak bardzo oświeceni, że interesują ich historie o pedofilii, seksie dzieciaków, rasiźmie, antysemityźmie, maltretowaniu kobiet, śmierci małych dzieci itp. Ale moim zdaniem gimnazjaliści raczej wolą coś w stylu "Zmierzchu":)
Wkład Kinga ogranicza się tylko do napisania iluś-tam powieści, które same w sobie nie są wcale rewolucyjne. Tak więc jeśli chodzi o jego wkład w rozwój gatunku "horror" to jest on żaden.
To nie to samo, co "Morderstwo w Orient Ekspresie", czy "Zabójstwo Rogera Ackroyda" dla kryminału ;).
Mam na myśli rozwój gatunku, a nie dorobienie kilku kolejnych pozycji do niego sie zaliczających. Ok, na podstawie powieści Kinga powstało ileś-tam filmów z czego przynajmniej 3 są w pierwszej setce filmwebu, a aż dwa w pierwszej dziesiątce, choć tych dwóch akurat nie uważam za jakieś arcydzieła kinematografii.
To nie zmienia faktu, że niemalże wszystkie ekranizacje Kinga posiadają wspaniały klimat małych spokojnych amerykańskich miasteczek. Filmy na podstawie książek Kinga mają specyficzną atmosferę, która urzekła wielu widów Kina grozy. Czy stworzenie owej charakterystycznej atmosfery, niespotykanej w innych horrorach nie jest wkładem w gatunek?
Wałkowanie w kółko tego samego staje się nużące. Jak pisałem - King nie dokonał żadnej rewolucji w gatunku i sam nigdy tak nie twierdził. Nie jest dla horroru tym kim jest China Mieville dla fantasy (akurat w jego przypadku rewolucję spowodował manifest, a nie pierwsza powieść, która ten manifest realizowała), albo Gibson dla sf, albo Dukaj, czy Lem dla sf. King jest tylko rzemieślnikiem ;).
A gdzie ja napisałam, że dokonał on rewolucji w horrorze??? Napisałam, że miał swój wkład w gatunek, a to różnica.
No to podaj mi pisarza literatury grozy, który włożył więcej w ten gatunek niż King. Bo chciałabym poczytac jego książki. Ty teraz kierujesz się subiektywizmem, ale nie możesz zaprzeczać, że największy wkład w horror miał King - ze wszystkich pisarzy takiej literatury. tak jest i już - żaden subiektywizm tego nie zmieni. Możesz się na to oburzać, ale to nie zmiania faktów.
Ale jaki wkład masz na myśli? Że napisał jakieś 50 książek? Anna Rice też coś koło tego napisała. A liczy się jakość a nie ilość. Myślisz, że ilu ludzi za 50 czy 100 lat będzie pamiętało Kinga ;)?
Gdyby nie King nie byłoby filmów na podstawie jego książek. A przypominam, że "Lśnienia" Kubricka też by nie było. Poza tym zapominasz, że on jest też scenarzystą. Ale skończmy już te rozmowę, bo zupełnie nie wiesz o co mi chodzi. Niech Ci będzie, że Rice jest Mistrzynia literatury grozy, skoro tak mówisz to niech Ci będzie, co mnie to?
Tak więc wytłumacz o co ci chodzi jeśli możesz ;).
Nie uważam, że Rice jest mistrzynią, w żadnym razie. Natomiast w zupełności sie zgadzam se stwierdzeniem S.O.D., że King jest tylko dlatego Królem Grozy, że nie pojawił się nikt lepszy, bo sam King jest przeciętny pisarzem.
Wytłumaczyłam:
"Gdyby nie King nie byłoby filmów na podstawie jego książek. A przypominam, że "Lśnienia" Kubricka też by nie było"
To jak pojawi sie ktoś lepszy to pogadamy, bo jak na razie to King jest Mistrzem i niestety, ale Twoje oburzenie na ten fakt nie może tego zmienić.
To tak jakby mistrzem w biegach został astmatyk, tylko dlatego, że cała konkurencja nogi połamała ;).
Niestety w horrorze nie ma zbyt wielu pozycji do wyboru, natomiast fantasy czy sf oferuje pełną gamę :).
No własnie. Ja jestem od dzieciaka fanką horroru zarówno filmowego jak i literackiego, więc nic dziwnego, że uwielbima Mistrza takiej literatury. Ty wolisz sf, więc możesz uważac taką literaturę za złą. ja nie potrafię, bo za mocno tkwię już w horrorze.
Nie zrozum mnie źle - nie uważam horroru za gorszy gatunek, po prostu potrzebuje on rewolucji, która by sprawiła, że wreszcie zacząłby się rozwijać. Rewolucję przeszło sf, teraz przechodzi fantasy, dzieki czemu w tych gatunkach pojawia się ogromna różnorodność - jest w czym wybierać.
cóż, zarzucasz nam subiektywizm, a sama non stop wałkujesz to samo. To jest subiektywizm. Rewolucję w horrorze zrobił Hitchcock Psychozą. King po prostu dorzuca coś do worka 'horroru' a nie dzierga nowego, tyle w tej kwestii.
Powiedziałaś: "Gdyby nie King nie byłoby filmów na podstawie jego książek. A przypominam, że "Lśnienia" Kubricka też by nie było"
Cóż, według mnie, to chyba jasne że jak nie ma ojca to dzieci też się raczej z powietrza nie wezmą.... poza tym parę osób w tym właśnie temacie wspomniało, że film nie jest jakimś wybitnym arcydziełem, więc i bez "Lśnienia Kubricka" też świat kina by się nie zawalił
Znowu wpierasz mi coś czego nie napisałam? Jeszcze raz pytam: gdzie w moich wypowiedziach napisałam, że King wywołał rewolucję w horrorze? Napisałam, że miał swój wkład w gatunke, a to różnica.
Bez "Lśnienia" Kubricka horror by się obszedł:) Ale cały czas zapominacie, że powstały też inne filmy na podstawie dzieł Kinga uważane teraz za klasyki jak np. "Smętarz dla zwierzaków", "To", czy "Dzieci kukurydzy". Te horrory to absolutne fenomeny gatunku i każdy fan straych horrorów na pewno je doceni.
King jest przeciętnym pisarzem? Chyba sobie kpisz ;-) Na szczęście jest to tylko Twoja subiektywna opinia, bo w końcu sprzedanie 350 mln książek, już nie wspominając o tym, że jest wielokrotnym laureatem takich nagród jak Bram Stoker Awards chociażby. Powiedzieć, że Stephen King to przeciętny pisarz to tak, jakby powiedzieć, że Jane Austen pisała złe thrillery -_-
A co do samego "Lśnienia" - uważam, że książka była niezła, ale była typową fikcją literacką. Bohater za to w samym filmie przechodził metamorfozę w trakcie filmu. Został opętany przez hotel, albo może po prostu pogłębiała się jego choroba, to trudno stwierdzić, jednak groza, nastrój tego filmu jest nieziemski.. Oglądam go średnio raz na pół roku i wciąż tak samo trzyma w napięciu - hotel, muzyka, gra aktorska... I co do niektórych opinii, że żona bohatera gra kiepsko... Jak dla mnie to był specjalny zabieg, byśmy mogli lepiej też zrozumieć zmianę bohatera, któż z nas by się nie wkurzył z taką jęczącą babą pod jednym dachem? ;)
weź zamknij się... ten film jest tak doskonały właśnie dlatego że nie do końca wiadomo o co w nim chodzi... To jest właśnie ta wisieńka na torcie
Ku*wa! Jak można przewinąć film i później mieć o nim jakiekolwiek zdanie? :)
Rozumiem , że Cię nudził... i nie mogłeś obejrzeć w całości... ale jakim cudem możesz w takiej sytuacji cokolwiek mówić o tym filmie...??? :)
Niech moje pytania pozostaną bez odpowiedzi... :)
Dziękuję :)
ale bulwers hah cóż za ograniczenie umysłowe czy gdzieś tam jest napisane iż przewinąłem cały film lub też połowę??? Prosty przykład inteligencie postać zbliża się ku drzwiom co trwa jakieś 2 min lub więcej przewijam jego "chód" itp... Ty zapewne jak oglądasz film i włączą reklamy, a ty będziesz w po nich jeszcze podcierał tyłek w kiblu i opuścisz kilka minut z filmu to też nie będziesz miał cytuje: "jakiegokolwiek zdania o filmie"???...ps. i w zasadzie twoje pytania powinny być bez odpowiedzi bo ciężko jest niekiedy dawać odpowiedzi na tak skretyniałe pytania bez domysłu zapisanego w kontekście...i pomyśleć, że niektórzy nie wynoszą nic z treści przez wyobraźnię...uppss za trudne hah won!!!...
Nie bardzo wiem o co Ci chodzi i nie bardzo rozumiem co do mnie napisałeś... :)
Nie chcę robić offtopa... ale sczególnie poruszyło (rozbawiło) mnie to: "i pomyśleć, że niektórzy nie wynoszą nic z treści przez wyobraźnię...uppss za trudne hah won!!!..." :))