Daję bardzo wysoką ocenę , ponieważ oprócz tego że film zwyczajnie mnie wciągnął i zainteresował , to jeszcze przestraszył czym zasłużył na moją wdzięczność. Dawniej podczas oglądania horrorów niemal zawsze odczuwałam większe lub mniejsze napięcie , jednak ostatnio ( w sumie od kilku lat) nie pojawiało się już nic takiego. Owszem , film mógł mi się podobać , mogłam być nawet nim zachwycona ale nie było żadnego strachu. Ten film jednak napięcie wywołał , szybsze bicie serca momentami i stąd ocena 9/10. Nie chodzi jednak o sceny. Przestraszyła mnie sama idea - zobaczyć swoją twarz poddaną procesowi gnilnemu, natknąć się na siebie martwą. Podejrzewam że nie takie rzeczy wymyślano w filmach grozy , ale to jakoś specjalnie do mnie przemówiło , wyjątkowo mnie przeraziło.
Zgadzam się w 100% z Tobą, mam podobne odczucia, film mnie przeraził i to nie mało.
popieram sceny filmu nie straszą ale film sam w sobie ma ten dreszczyk , do tego ta historia i pozniejsze fakty zagadki , film ogladalo sie bardzo ciekawie z zainteresowaniem , jeden z lepszych filmow zrobionych w sposob dokumentu polecam osobom dla ktorych horror to nie tylko potwory , krew i rozpiz...
Mimo małej ilości tych wiejących grozą scen , film naprawdę trzyma w napięciu od początku do końca .
oglądałem setki horrorów To jest dziadostwo. Miał być horror o Jeziorze, a jest dramat o kiepskiej rodzince.
bardzo klimatyczny i tajemniczy, ale zastanawia tak naprawdę kilka rzeczy : po co na początku brat sfałszował taśmy, kto oprócz dziewczyny i sąsiada brał udział w scenie "łóżkowej" ...
Brat sfałszował taśmy, żeby ukoić ból matki, która nie mogła się pogodzić z tym, że musi się pożegnać z córką. Widać wyraźnie, że jest sfrustrowana, a brat być może nie był świadomy konsekwencji swoich działań. A w scenie łóżkowej udział bierze sąsiad razem z żoną i Alice. Widać wyraźnie więcej niż dwie osoby i to by tłumaczyło, czemu małżeństwo się wyprowadziło pół roku po jej śmierci
P.S. fajny avatar ;)
Mi podobało się też to, że aktorzy naprawdę wydawali się być wiarygodni, jakbyśmy oglądali prawdziwy dokument. Jeśli wierzyć internetowi, to bardzo dużo ich kwestii było improwizowanych:)
Odpowiadam 15 lat po pierwotnym poście. Przez te 15 lat widziałam setki horrorów. W tym roku kilkanaście. I ten "staroć" zrobił na mnie mocne wrażenie. Widać, iż reżyser w jednej osobie ze scenarzystą inspirował się Lynchem. Ale jak już mieć inspiracje to te dobre. Po wszelkich Nosferatu, Zaginionych, Obecnościach ten film w końcu zwrócił moja uwagę. Świetnie wykorzystany motyw paradokumentu. Niby już to wszystko widzieliśmy ale chyba właśnie w 2025 potrzebowałam takiego stonowanego horroru. Cholernie smutny film.