Film Jacka Bendera nie jest tak dobry jak pierwsza LALECZKA (7/10), nie przystaje też do poziomu słabszej dwójki. Ogólnie jest to jeden z marnjejszych epizodów serii. Czemu? Brak tu humoru i dystansu. Chucky nie jest w stanie już nikogo przestraszyć. Twórcy nie starają się ani o zachowanie odrobiny dystansu do przedstawianych zdarzeń, ani też o choćby cień suspesnu. W rezultacie otrzymalismy film, który raczej budzi znudzenie niż groze. Jasnym punktem jest przyzwoite aktrostwo Justina Whalina. W serii wg pomysłu Dona Mancini zabrakło satyrycznego zacięcia i czarnego humoru jakie cechowały NARZECZONĄ CHUCKEGO oraz SEED OF CHUCKY (dwa ostatnie epizody serii). Bender zapomniał, że Chucku nie może już być straszliwym horrorem, a ratunkiem dla filmu jest jedynie ostry skręt w stonę czarnej komedii. Fani wiedzą swoje-ale ja jakoś tego epizodu nie polecam.