Nie wiem na ile jest to celowy zabieg, na ile braki w budżecie, a na ile olanie inteligencji widza. Już pierwsza scena (wietnamski programista z ulicy) zdradza, że dalej będzie jeszcze lepiej. Zdziwiłem się, że przez znaczną część filmu siedziałem z szerokim uśmiechem. Podczas kilku scen śmiałem się na głos, a nie pamiętam kiedy ostatnio mi się to zdarzyło, nawet przy komediach. Efekty komputerowe są straszliwie słabe, ale przez to mają specyficzny urok. Za to sceny gore to majstersztyk. Arbuz i przygody woźnego, mistrzostwo! Na początku byłem przeciwny zamianie opętanej lalki na zbuntowaną sztuczną inteligencję, ale stworzyło to twórcom nowe możliwości. Dawno nie byłem tak rozdarty przy ocenie filmu. Zarówno niska jak i wysoka nota wydają się sprawiedliwe. Ocena na filmwebie wypada po środku, a na pewno nie jest to filmowy średniak. Albo ten film pokochasz, albo znienawidzisz. Dla mnie trafia na listę "guilty pleasure" i wiem, że wrócę do niego nieraz.