Banalny komentarz do banalnego filmu. Jak słodko i poczciwie, brakuje tylko wybiegających zza Hanksa rysunkowych kucyków, piesków oraz siadających na ramieniu Pani Roberts ptaszków rodem z Disneya. Film miał być miły i teoretycznie taki był, tylko nie wiem kto, mówiąc kolokwialnie "to kupił". Obejżałem ten film, uśmiechałem się i moja dusza się radowała, tylko na koniec, po filmie poczułem się tak bardzo oszukany.
Pierwsza scena to jakaś alter wersja komunistycznej propagandy z kroniki filmowej pt. "U nas w supersamie".
ocena: 5/10
Skoro Twoja dusza się uradowała to czemu poczułeś się oszukany ;) a poza tym czemu Cię tak kole w oczy że ktoś w końcu zrobił jakiś "sympatyczny film"? Bez przesady i ironii, bo film tak naprawdę jest dosyć życiowy. Nie wiem po co też wszędzie doszukiwać się komunistycznej propagandy, taki mamy teraz piękny kapitalizm w którym w ogóle człowiek się nie liczy, może Cię to śmieszyć, ale miałem w życiu podobną sytuację jak w tym filmie i tak też często w życiu bywa.
Jak dla mnie film jak najbardziej dobry, jakaś odskocznia od tych wszystkich amerykańskich komedyjek o "sraniu i sikaniu" ewentualnie o nieudacznikach z ogólniaka i ich sex doświadczeniach. Po prostu dawno nie nakręcili czegoś "lekkostrawnego" no i nie jest to może film arcydzieło, ale jak dla mnie dobry w swojej kat. Miło się ogląda, są momenty śmieszne, dobra muzyka i poczciwy Hanks ;p
Ja polecam na spokojny wieczór ;) 7/10
Poczułem się oszukany bo w tym filmie panosząca się dobroć jest według mojej oceny tak nierealna, że przekrzywia tą sympatyczność w zupełnie coś odwrotnego. Co do pierwszej sceny, którą nazwałem komunistyczną propagandą to wynika ona z mojego doświadczenia pracy w marketach i nie przeczę, że możesz mieć inne doświadczenia, ale ja nigdy nie spotkałem się z podobnym obrazkiem i uważam go za próbę taniej progandy wcielonej w ramach kolejnej dawki symaptyczności.do filmu.
Pozdrawiam serdecznie
Byłem kilka razy w podobnej sytuacji, podobnie jak główny bohater chodziłem na kursy itp. poznałem fajnych ludzi. Dzięki temu mam fajną pracę, także ta opowieść jest dla mnie bardzo realistyczna, poznałem też w między czasie moją Julię Roberts, ale niestety nie była wykładowczynią, to by dopiero było :) Ale bez przesady. Faktycznie Hanks wygląda jakoś dziwnie, nie wiadomo czy to botoks czy coś innego, ale to co facet gra oczyma ta zagadka, może nie ten poziom co w Forrescie, ale dla mnie solidne kino i co najważniejsze lekko opowiadające o poważnych problemach.
Jest bardzo słodko, bardzo lekko i bardzo pozytywnie... Hanks gra tutaj ideał, więc za bardzo nie ma o czym mówić... Może gdyby film był o tym mężusiu, który 'ma libido 13-latka' byłoby ciekawiej. Ludzie którzy nie są w jakiś sposób 'uszkodzeni' po prostu nie wydają się specjalnie interesujący. A Larry miał po prostu pecha, a poza tym jest z niego Mr Sunshine.
(Z tą podobną sytuacją miałem na myśli tylko wylanie z pracy: po kilku latach, bez sensownego powodu - nie że to co dalej się działo z Hanksem, zresztą w Polsce faktycznie są inne realia, więc mniejsza o to).
Może i macie rację, film jest trochę przedobrzony, ale przynajmniej (mnie) się miło ogląda takie bajki po dniu "prawdziwego" życia. Po co mam znowu to samo oglądać w filmie, co przed chwilą widziałem na własne oczy ;) to komedia, a nie dramat albo dokument, więc nie wymagam od niego super-realizmu, moim zdaniem trochę różu nie zaszkodzi, a znowu aż takiej przesady nie ma.
Pozdrawiam