Upewniam się co do daty. Mamy 16 lipca 2018. Na TVP Kultura widzę teatralne wodotryski Gustawa Holoubka w Wielkiej Improwizacji wtedy moja prawa dłoń, jakby tknięta przez samego diabła. Każe mi zajrzeć w sekcję komentarzy aby dokonać sekcji na typ trupim forum. Parafrazując słowa z balu u senatora "trafiam w samo jądro wrzodu". Czuję się jak podróżnik w czasie który widział tyle pomników Pana K. i nazw ulic z jego nazwiskiem iż mdli mnie w środku. Nie mogę przejść obojętnie. Istne Dziady. Do pokoju wchodzi Zygmunt Stary i Józef Piłsudski z pretensjami, że pochowałem ich wraz z jakimiś politycznymi pionkami. Bez chwili namysłu odsyłam ich z pretensjami do użytkownika hdsr32 który niejako reprezentuje POPiS'ową tępotę. Z dołu słychać tylko żonę Stefka B. krzyczącą coś o braku ratunku i postępującym niedowładzie oraz ślepocie. Budzę się i zdaję sobie sprawę iż to nie był sen. Słowa naród i tragedia nabierają nowego znaczenia, poza moim pojmowaniem.