O czym był ten film?
Jest sobie koleś byznesmen, który przyjechał po swojego szefa do pewnego ośrodka. ALE ALE! Okazuje się, że ośrodkiem kieruje dwustuletni baron z gnijącym ryjem. Żeby było śmieszniej, on wysysa z ludzi życie za pomocą węgorzy! HAHAHA! Aha, no i ten baron ma córkę. Ta córka, to w ogóle jest z kazirodczego związku, ale zanim się urodziła, to ją wyrzucili do rzeki (tak, zanim się urodziła), a matkę spalili na stosie. No w każdym razie - ta dziewczynka pije to wyssane życie z ludzi i nie wie, że ten baron to jej ojciec... do czasu, gdy ojciec postanawia ją zgwałcić! O TAK!!! A, no i na koniec mała dwunastolatka uderza kolesia w głowę łopatą, ale widocznie ma tyle pary w łapach, że kolesiowi ten szpadel wszedł w łeb aż po szyję. NO CUDOWNY FILM.
Chociaż należę do osób, którym się film bardzo podobał, to jednak Twój opis mnie rozbroił (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i poprawił mi humor, dziękuję :D
Kino tego pokroju staraj sie ogladac z przymrużeniem . A "Parku jurajskiego" moze nie ogladaj . W koncu tyle tam niedorzeczności
Intryguje mnie tylko jedno: skąd pomysł że ona miała 12 lat? :P (na moje to miała minimum 14 a mogła mieć i z 16, a jak się uprzeć to i 17 - tak, czasem dziewczyny aż tak późno dojrzewają, zwłaszcza jak ćpała jakieś "lekarstwo" ;) ).
To nie brzmi jak sarkazm tylko parodia. Tak było faktycznie, ale trochę czepiasz się szczegółów. Film nie jest opary na faktach tylko na wariacjach reżyserskich. Zluzuj.
Co do siły dziewczynki to ona mogła ją mieć od eliksiru. Widać to już było wcześniej np: jak walnęła w mordę głównego bohatera.
Nie przepadam za horrorami, bo albo spać nie mogę albo mnie nudzą do granic. Ten należał do tej drugiej kategorii. Czekałam na zakończenie, że może ono gdzieś make sense i doszukiwałam się wszędzie drugiego dna, bo skoro aż recenzcję fw zapodał to wierzyłam że a nuż... No cóż, Wyspa to jednak nie jest...
Gwoli ścisłości szpadel sięgnął może do połowy czoła, a warto zauważyć, że nie była to zwykła ludzka głowa.
A gdzie tu sarkazm. CUDOWNY FILM. Kawał dobrego kina gatunkowego, mówię to jako fan Stephena Kinga króla kiczu.
To co odpisujesz to powierzchowna warstwa filmu. Reżyser od drugiej sceny filmu daje do zrozumienia, że nie jest to rzeczywisty świat. Ja odebralem to jako rodzaj czyśćca/piekła dla chciwych i ambitnych, tracących życie na zdobywaniu pieniędzy i wysokiej pozycji w spoleczeństwie. Pewnie trzeba byłoby film uważnie obejrzeć drugi raz aby wychwycić kim był w rzeczywistym świecie autor. Reżyser sugeruje kilka możliwości, ale możliwe że w któreś ze scen jedna z możliwości czyni najbardziej prawdopodobną. Pierwsza scena śmierci dyrektora firmy, sugeruje że to jego życie po śmierci. W drugiej scenie zostaje poddany testowi, który oblewa i za to trafia za karę/ jako ostatnia szanse na uleczenie chorej duszy do "sanatorium". Ale nie jest to jedyna możliwosc.