... jak aktorzy tacy jak Jack Nicholson, Cuba Gooding Jr., czy Helen Hunt meczą się w tym filmie, próbując grać wiarygodnie, co w wypadku tego "dzieła" jest po prostu niemożliwe. Scenariusz jest słaby, dialogi jeszcze gorsze, całość kompletnie nieprzekonywująca. Główni bohaterowie męczą się nawet sami ze sobą.
To ani komedia, ani tym bardziej inteligentna, ani nawet romantyczna. Do tego marne aktorstwo i sztuczność. Jednym słowem beznadzieja. Postanowiłem go obejrzeć wychodząc z założenia, że jeśli gra w nim Nicholson, to będzie to dobry film. Pomyliłem się. 4/10
Przepraszam, ale jak możesz wypisywać takie idiotyzmy. To jak ma aktor grać zmęczonego, żeby nie wyglądał na zmęczonego ?
Masz rację.,.. masz za co przepraszać. Nie możesz napisać, że wypisuję idiotyzmy, tylko że twoim zdaniem wypisuję idiotyzmy ;>
Nie zrozumiałeś, co miałem na myśli pisząc, że aktorzy się męczą... oni męczą się próbując dobrze zagrać swoje role.
Cóż; To, co Ty napisałaś, było subiektywne - to same opinie.
To co napisał Twój adwersarz było (w tej formie) obiektywne, a Ty w odpowiedzi podważyłaś tylko swoje autorstwo tego posta (wytłumaczę: zakwestionowałaś czasownik, którym było "wypisuję". Miałabyś rację co do subiektywizmu tej wypowiedzi, gdyby napisał "To co wypisujesz, to idiotyzmy").
A teraz skończywszy już się czepiać (a czepiałem się tylko dlatego, że i Ty się czepiałaś) wyrażę swój pogląd. Uważam, że nie masz racji. Moim zdaniem jest to świetny film, a główne role zostały na prawdę świetnie zagrane - to chyba najtrudniejsza rola, w jakiej widziałem Nicholsona. I podołał jej!