Helen Hunt i Jack Nicholson w jednym filmie! Wow! Ten "zestaw" wywołał u mnie dreszcz podniecenia. To spotkanie w stylu: Walka o mistrzostwo wszechwag. Muszę przyznać, że Helen Hunt wygrała. Oczywiście, nie był to nokaut, ani bynajmniej jakaś przygniatająca przewaga. Określiłbym to raczej jako: Zwycięstwo na zasadzie: Helen - 100 punktów, Jack - 98 punktów. JESTEM POD OGROMNYM WRAŻENIEM.
A co do filmu, to zauważyliście, że w pewnym momencie Carol zdominowała biednego Mervina? Ignoruje jego wyskoki, drażni go, zmusza do deklaracji i często jest zgryźliwa oraz brutalna? I w sumie to jej i tylko jej się udaje do niego dotrzeć.
Kocham ten film tak jak kocha się bajki. A bajki kocha się za to, że są bajkami. A to, że nie są zawsze logiczne? A co to niby? Matematyka czy chemia organiczna?
Też kocham ten film. I zgadzam się co do roli Helen Hunt. Była wyśmienita i należał jej się oscar za tę mistrzowską kreację.
Ale nie zapominajmy o równie wyśmienitej kreacji Greg'a Kinnear'a. Moim zdaniem, oboje z Helen przyćmili nieco Jack'a. I strasznie było mi przykro, że Greg nie dostał statuetki.