PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=801}

Licencja na zabijanie

Licence to Kill
7,0 29 795
ocen
7,0 10 1 29795
7,1 7
ocen krytyków
Licencja na zabijanie
powrót do forum filmu Licencja na zabijanie

Logiczna fabuła, bardzo dobry Dalton, świetny czarny charakter z jeszcze lepszą świtą, jedna z najpiękniejszych dziewcząt z całej serii (Soto), humor na najwyższym poziomie i nie tak sztuczny i wymuszony jak w filmach z Moorem, muzyka ciekawa, akcja żwawa - na plus że nie było wielu kosmicznych pierdół i wynalazki Q nie przesądziły o wyniku rywalizacji na minus niestety był spory przerost formy nad treścią pod koniec filmu.
I tylko szkoda że powstały tylko 2 Bondy z Daltonem...

ocenił(a) film na 8
Darq85

Zgadzam się co do opinii. Dalton faktycznie jakoś nie szasta gadżetami na prawo i lewo. Korzysta głównie z realniejszych gadżetów, typu karabin snajperski czy ta pasta detonacyjna. W filmie były zaprezentowane te mniej ''realne'' gadżety, jak budzik bomba czy aparat z laserem, ale wydaje mi się, że to tylko po to, by podkreślić pomysłowość Q. Jeżeli mowa o Q, to chyba jest to jedyna część, w której Q ma aż tak dużą rolę. W każdej poprzedniej części wszystko opierało się na przedstawieniu różnych gadżetów, a tu jednak Q bierze jakiś czynny udział w zemście Bonda. Co do dziewczyn Bonda - obie piękne, jednak postać Pam była o wiele ciekawsza, może przez to, że nie była taką typową dziewczyną Bonda, a miała swój charakterek i umiała walczyć o siebie. No i Franz Sanchez - jeden z najlepszych wrogów w historii serii. Robert Davi idealnie odegrał tę postać. Jest zimny, bezwzględny i brak mu tych manier czy opanowania, jakie można było zobaczyć u poprzedników. Krótko mówiąc - kawał skurczybyka. Tekst o walentynce to jeden z najbardziej mocnych tekstów w serii. Kapitalny Dalton - chyba w tej części najbardziej odczułem jego książkowego Bonda. Jest w nim pełno chłodu, smutku, jak i dużo człowieczeństwa - ma gdzieś swoje zadanie i całe MI6, a najważniejszy staje się przyjaciel i chęć pomszczenia go. Szkoda, że nie wykorzystano kilku scen, bo moim zdaniem są one bardzo klimatyczne i idealnie pasowały do daltonowskiego Bonda - https://www.youtube.com/watch?v=keesI8r42rE
Piosenka - jedna z najlepszych i zapadająca w pamięć. Wydawać się może, że jest to jeden z najmniej bondowskich Bondów, ale czy na pewno gorszy? Moim zdaniem film troszkę odświeżył serię i zaliczam go do moich ulubionych filmów o Bondzie. Żałuje, że Dalton wystąpił tylko w tych dwóch częściach. Gdyby nie te problemy MGM w tym czasie, to kto wie...

ocenił(a) film na 10
Heines

Ta scena w hotelu jest genialna, szkoda że jej nie wykorzystali. Podobnie z tą, kiedy Sanchez mija Bonda, nie wiedząc jeszcze kim on jest.

Wkurza mnie to, że w 1989 nie doceniono tego filmu. Niby recenzje były pozytywne, ale publiczność w kinach nie dopisała i część ta jest uważana za klapę kasową. Szkoda, że poważniejszy Bond został doceniony dopiero przy okazji "Casino Royale".

ocenił(a) film na 8
robert2207

No niestety, widzowie chyba dopiero po latach doceniają jego Bonda. Chyba przy poprzedniku wspominaliśmy, że winą był okres wakacyjny + hity takie jak Batman czy Indiana Jones. Poza tym była to chyba jedyna część o Bondzie, która miała kategorie R, choć nie jestem już pewien. Szczerze mówiąc to brakuje mi trochę takiej brutalności w obecnych Bondach, jaką zaprezentowano tutaj. Craig świetnie interpretuje postać Bonda, właśnie przez powrót do flemingowskiego Bonda. W Spectre idealnie połączył Bonda Fleminga z filmowym Bondem. Nie wszystkim to się podoba, ale przypuszczam, że Bond Craiga może iść teraz właśnie w takim kierunku (Oczywiście, o ile zgodzi się wystąpić po raz ostatni). Myślę, że widzowie w tym czasie nie byli gotowi na flemingowskiego Bonda. Moore chyba za dobrze przedstawił humorzastego Bonda i przyzwyczaił widzów do tej interpretacji, która trwała 12 lat. Jestem ciekaw, jaką opinie mieli ludzie na temat filmu. Licencja za zabijanie to chyba pierwszy film o Bondzie, który można było obejrzeć w kinie w Polsce. Zazdroszczę tym, którym udało się go obejrzeć w kinie. :)

ocenił(a) film na 10
Heines

Niestety, przed erą Craiga sprawdzała się teza, że największy sukces osiągają te bardziej rozrywkowe części. Bond pod koniec lat 80. po prostu nie przebił się przez mocną konkurencję - a szkoda. Mimo to, uważam że powinni nakręcić trzecią część z Daltonem jeszcze w 1990-1991 roku. To duża strata dla serii, że tak się nie stało.

ocenił(a) film na 8
robert2207

Cieszy mnie jednak to, że po Moorze wystąpił Dalton, a nie Brosnan. Powód jest prosty - gdyby to Brosnan zagrał Bonda po Moorze, to pewnie otrzymalibyśmy, stary, sprawdzony styl, czyli w zasadzie nic nowego. Dalton pokusił się o powrót do książek i chwała mu za to, bo dzięki temu mieliśmy okazję poznać na nowo postać 007. Nie mówię, że Brosnan jest zły, ale akurat wybór Daltona wprowadził konieczne zmiany, co wyszło na dobre serii. Teraz jedynie możemy się zastanawiać, jakby wyglądały następne części z Daltonem. Gdyby jednak w 1991 powstał trzeci o Bondzie z Daltonem w roli głównej, to myślę, że zgodziłby się przedłużyć swój kontrakt o jeden film. Patrząc na zdjęcia z serialu Scarlett z 1994 roku to Dalton nie postarzał się jakoś bardzo. Jednak rozumiem jego rezygnacje, 6 lat przerwy to jednak sporo.

ocenił(a) film na 10
Heines

W ogóle ostatnio coraz mniej lubię Bonda Brosnana, a coraz bardziej Craiga. Brosnan był Bondem ("tylko") bardzo dobrym, ale trochę mało oryginalnym. I nie miał szczęścia do swoich części (szczególnie ostatniej).

Na dzień dzisiejszy mój ranking wygląda tak: Connery>/=Dalton>Moore>Craig>Brosnan>Lazenby.

ocenił(a) film na 8
robert2207

Mnie osobiście też trochę przejadł się Brosnan. Może to też wina tego, że jego części dosyć często są emitowane? Sam nie wiem. Jednak Goldeneye to jeden z tych ciekawszych Bondów. Wydaje mi się, że ostatnia część z nim popsuła jego wizerunek jako Bonda. Przesadzili z ilością efektów specjalnych i tyle. Ciężko mi wskazać mój ranking, ale każdego aktora za coś cenię. Jeżeli miałbym wybrać pierwsze miejsce to też będzie to Connery. Z resztą miejsc mam już niestety problem. Oglądam części z Craigiem - 2 miejsce, oglądam części z Moorem czy Daltonem - czy Craig na pewno zasługuje na drugie miejsce? :)

ocenił(a) film na 8
Heines

Brosnana nie lubię. To jest dobry aktor, ale w Bondzie zagrał jakoś tak sztywno. Jakby przygniatała go odpowiedzialność do dobrej interpretacji tej roli. Zapewne też działał stres, bo jednak Bond to klasyka kina, ma swych wiernych wielbicieli i po ponad trzydziestu wówczas latach każdy fan był krytyczny wobec nowych odtwórców i miał duże oczekiwania. To musiało wywrzeć wpływ na grę Brosnana, która jest, jak na mój gust, zbyt sztywna, sztuczna.

Craig też mnie niestety nie do końca przekonuje. Jednak w tym przypadku to już jest wina twórców, którzy robią z Bonda jakiegoś wojskowego, twardziela, który bez chwili wytchnienia, zalewając się krwią, tłucze się z tymi bandziorami jak oszalały. Zbyt to zwykłym filmem sensacyjnym zalatuje.

Jestem za Bondem zimnym i z lekkim poczuciem humoru, ale to udało się chyba najlepiej Connery'emu i właśnie Daltonowi. Być może zwłaszcza temu drugiemu.

Co do "Licencji...". Chyba niedawno zamieściłem tu swoją opinię na temat tego filmu. Dodam więc tylko, że Davi zagrał znakomicie, wręcz genialnie. Owszem, jego postać to gnida i zwykły bandzior, ale jednak jakiś taki uczciwy (co ma podkreślać jego szacunek do lojalnych współpracowników, z których najbardziej lojalny, do samego końca, jest Del Toro - zwróćcie proszę, jak życzliwie się witają, niemal jak ojciec z synem). Na samym końcu aż żal mi się Daviego robi, bo wszyscy go zostawiają, uciekają od niego.
I to jest też genialne w tym filmie - finał. Wszyscy odpadają z gry (przeważnie zabici albo przez Bonda albo przez Sancheza) i na polu walki pozostają tylko dwaj główni bohaterowie. To w jaki sposób Bond pokazuje zapalniczkę i jak to się kończy jest naprawdę wspaniałe i przejmujące na swój sposób.

Dalton jako Bond już nabrał wiatru w żagle. Gdyby zagrał kolejnego Bonda np. rok później byłby pewno jeszcze lepszy, pod warunkiem rzecz jasna, że fabuła byłaby na równie dobrym poziomie. Inna sprawa, tak podejrzewam, że Dalton szybciej niż Connery znudziłby się postacią 007. Mimo to widać, że doświadczenie teatralne to nie byle co. Zagrał po prostu wspaniale. Piękne zamknięcie klasycznego okresu tej serii.

Piosenka tytułowa arcygenialna. Przepiękna i niezwykle dramatyczna. Powoduje, że odbiór tego filmu jest też niezwykły.

ocenił(a) film na 8
wojteczek

Brosnan ułatwił sobie trochę drogę, łącząc styl Connery'ego i Moore'a. Dlatego pewnie też przez niektórych uważany jest za najlepszego Bonda. Problem w jego filmach polegał na efekciarstwie, które z każdym filmem było coraz bardziej widoczne.
Moim zdaniem serii to na dobre wyszło, że Bond stał się twardzielem, zalewającym się krwią itd, bo to bardziej nadało postaci ludzkich rysów. Jednak patrząc na Spectre, ta brutalność gdzieś tam trochę zaginęła.
Ogólnie relacja Sancheza z Dario przypomina mi trochę serial Rodzinę Soprano. :) Sanchez na pierwszym miejscu stawiał lojalność, a pracownicy pieniądze - szczególnie Truman-Lodge.
Sama scena finałowa - ''Mogłeś mieć wszystko'' ''Nie chcesz wiedzieć dlaczego?'' i to ujęcie na zapalniczkę - genialne :)
Dalton miał chyba najwięcej propozycji by zagrać Bonda. Pierwsza to chyba w wieku 22 lat, jednak sądzę, że gdyby przyjął tę rolę wcześniej to i tak zrezygnowałby po 3-4 filmach. Najważniejszy był i jest dla niego teatr. Umowę miał na 3 filmy i dlatego sądzę, że gdyby zagrał w trzech Bondach to ten 4 mógłby być niepewny. Jestem ciekaw o czym trzeci film mógłby opowiadać. Podobno akcja miała być osadzona w Hong Kongu, Szkocji, Anglii i chyba jeszcze w Azji? Już nie pamiętam dokładnie, ale to mogłoby ciekawie wyglądać.

ocenił(a) film na 10
Heines

Sanchez to bydlak, ale z zasadami (lojalność cenniejsza od pieniędzy) - i przynajmniej za to ma u mnie szacunek. A Davi genialnie to ukazał.

A Dalton gdyby dalej grał, wydaje mi się, że skończyłby na trzeciej części (w końcu na tyle filmów miał podpisany kontrakt, do 1993 roku). Już w 1989 roku powiedział w jednym z wywiadów: "Wydaje mi się, że to ostatni film - i nie chodzi tu o zastąpienie mnie innym aktorem, a o koniec całej serii. Nie rozmawiałem o tym jeszcze z producentami, ale takie mam przeczucia." W sumie szkoda, że Timothy nie czerpał większej przyjemności z odgrywania tej postaci (choć większości jest do dziś znany właśnie z Bonda). Gdy w 1994 roku nadarzyła się okazja zrezygnowania z roli, Dalton z niej skorzystał...

ocenił(a) film na 8
robert2207

O, to ciekawe. Bo faktycznie na długie lata zawieszono serię i można było odnieść wrażenie, że cykl 007 jest już zamkniętą kartą w historii kina. Muszę tu dodać, że ja po raz pierwszy zetknąłem się z tą serią gdzieś tak na początku lat 90. Pierwszego Bonda, od początku do końca, obejrzałem gdzieś tak 1991-1992 roku, tak mi się przynajmniej wydaje. I wtedy właśnie seria na dobrą sprawę już sprawiała wrażenie zakończonej.

Dopiero kilka lat później nagle się okazało, że Bond powraca i będzie grał go Brosnan.

ocenił(a) film na 8
robert2207

Raczej wątpie by producenci tak łatwo zrezygnowali z Bonda w tamtym czasie. No chyba, że już kompletnie by nie było pomysłu na dalsze filmy. Gdyby trzeci film z Daltonem odniósł większy sukces od Licencji to seria na bank trwałaby dalej. Problem był z MGM, które w tym czasie miało ogromne problemy.
Timothy Dalton ogólnie wybierał takie projekty, które nie były szerzej znane. Oprócz Bonda, niektórzy kojarzą go jeszcze z serialu Scarlett. Mimo to, obecnie coraz częściej można o nim usłyszeć m.in. za sprawą świetnego serialu Dom grozy.

ocenił(a) film na 8
Heines

Poniekąd racja, że teraz jest bardziej ludzki, bo dawniej bił się, wykonywał karkołomne wyczyny, a wychodził z tego lekko przybrudzony, ewentualnie z jakimś przytarciem. Teraz chyba z kolei poszli w drugą skrajność. Przemoc jak w pierwszej "Szklanej pułapce" :-)

Możemy już tylko domniemywać, jak by było gdyby...itd. Myślę też, że Dalton zagrałby z 3-4 odcinki gdyby był młodszy. A wtedy, gdy już grał też pewno na takiej liczbie by się zakończyło, bo Dalton niestety dość szybko się starzał.

Moore spowodował - jak ktoś tu zauważył - że wszyscy na tę serię zaczęli patrzeć jak na sympatyczny, humorystyczny cykl. Dlatego tak bardzo różni się Dalton i teraz Craig. Chyba muszę przysiąść w końcu i obejrzeć uważniej te odcinki z Craigiem.

ocenił(a) film na 10
wojteczek

Odcinki Craiga to sinusoida - nieparzyste genialne, parzyste zaledwie poprawne.

ocenił(a) film na 8
wojteczek

Do 1994 roku spokojnie mógł grać Bonda, dlatego wydaje mi się, że na 4 filmach mogłoby to się wszystko skończyć. Craig miał być nowoczesnym agentem, więc stąd ta brutalność i krew. Jednak w Skyfall ta nowoczesność wraca do korzeni, a Spectre dobitnie już pokazuje znanego agenta sprzed lat. Trochę żałuję, że nie rozwinęli bardziej wątku Quantum, ale koniec Quantum of Solace i tak sugerował, że Bond będzie szedł w kierunku Bonda. Skyfall wyszło genialnie, ale jedynie co mnie razi to, że dopiero co unowocześnili Bonda, a w Skyfall jest już agentem, gdzie wypomina mu się wiek. Uwielbiam Craiga w tej roli i liczę na ten ostatni film.

Heines

Ja ostatnio czytałem wszystkie powieści Flaminga o Bondzie i Własnie zawsze ten ksiązkowy Bond kojarzył mi się z Daltonem. W opowiadaniu w obliczu śmierci mamy świetnie opisane jak w Berlinie ( film Bratysława) Bond podczas akcji przechodzi dylematy , w książkach tez popełnia błendy i Dalton najlepiej to odzwierciedlił.Z Brosnanem to tylko lubię Goldeneye , ale on mi jako bond nie pasuje za bardzo robili z niego superbohatera , a to nie Batman czy Superman . Craiga lubię jest ok , Connery moim zdaniem najlepszy , Morre ok tylko za dużo komedii, a Lezenby zagrał w chyba w jedynym filmie o Bondzie tak dokładnie zrealizowany na podstawie ksiązki Zadnych zmian , a scena śmierci jego żony apotem zemsta w następnej cżęsci są świetnir opisane.

ocenił(a) film na 8
ghf

Książki dosyć dawno temu czytałem, ale to właśnie Daltona miałem zawsze przed oczami. :) Jeśli chodzi o film, to w Diamentach praktycznie pominięto cały wątek zemsty i ogólnie Tracy. Szkoda, bo mogłaby wyjść ciekawa trylogia. Myślę, że Brosnan wpasował się w takie czasy, gdzie filmy o superbohaterach były na topie i tym samym jeszcze bardziej podkreślono niezniszczalność Bonda.

Heines

Za śmierć Tracy Bond mści się w książce Zyje się tylko dwa razy mamy przedstawionego Bonda jako załąmanego cżłowieka. Gdy zabija Blofelda traci pamięć , i zostaje w Japoni z Kissy a ona zachodzi w ciąże. Szkoda że film Zyje się tylko dwa razy powstał przed w tajnej służbie jej Królewskiej mości . Bo diamenty wyszły słabo ale jak na siłe dodano Blofelda bo w ksiązce go nie był bo Fleming go jeszcze nie wymyślił , bo ta częśc ksiązki jest 3.

ocenił(a) film na 8
ghf

Wiem bo to jest tzw. Trylogia Blofelda czy zemsty, już nie pamiętam dokładnie. Szkoda tylko, że w filmie nie wykorzystano motywu tej ''trylogii'' tylko każdy film opowiada zupełnie o czym innym i w każdym filmie jest inny Blofeld. Co lepsze Bond poznaje Blofelda dwa razy i to też jest dosyć głupie, no ale przymykam też trochę na to oko, bo to też inne czasy były. Z

ocenił(a) film na 8
ghf

To prawda. Kilka książek z Bondem przeczytałem i mój obraz Bonda jest taki - zwykły człowiek, który wykonuje swoją pracę rzetelnie (nie ma w sobie tego luzu, który mieli Connery i Moore), ale też potrafi wykazać się wrażliwością. Najlepiej chyba widać to w "Szpiegu, który mnie kochał". I Dalton chyba najbliższy był tego książkowego Bonda. Chociaż Lazenby też miał w sobie to coś.

użytkownik usunięty
Darq85

Zgadzam się w pełni. Jak to ktoś napisał na YT: "Imagine Dalton in casino royal, dammm!" :)
Bardzo lubię ten styl, najbardziej ze wszystkich Bondów. Dalton i Craig, zimni i jednocześnie wrażliwi, najbardziej ludzcy Bondowie.
To uczta dla kinomana móc ich oglądać na ekranie w tej roli. Nawet za setnym razem się mi nie znudzą.

Darq85

W tym filmie pada chyba najwięcej trupów z całej serii co rusz kogoś zabjiają.

Darq85

logiczna? to powiedz mi, po co bond pruje nożem woreczki z narko płynąc tą zdanie sterowaną łódką podwodną.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones