Nie ukrywam, że przełom wieków uważam za najlepszy dla kinematografii. To wtedy dostałem Matrixa, LOTR ale i Dogmę, Delikatessen, Amelię, Piąty Element czy Tuż Po Weselu.
Brakuje mi tego nieskrępowania, wyobraźni, radości, braku zahamowań. I to jest film, który garściami czerpie z tamtego fermentu. Kaurismaki, Anderson, Amelia, Bracia Cohen… Idiotyczne, oderwane od życia, pokrętnie prawdziwe, przekombinowane, zabawne i wzruszające ukrytą prawdziwością uczuć. Najlepiej tak jak ja, nie wiedzieć nic o filmie. Otworzyć się i dać porwać.