Był jeden powód, dla którego w ogóle sięgnąłem po ten film - Jason Statham. Niestety nawet on nie był w stanie obronić tej pretensjonalnej pseudoteatralnej sztuki. Film składa się z serii monologów i dialogów o niczym (choć w założeniu mają być to głębokie przemyślenia egzystencjalne i wynurzenia emocjonalne). Pretekstem jest pożegnalne przyjęcie, na którym spotyka się seria bohaterów. Zamiast jednak opowieści o relacjach międzyludzkich dostałem niewiarygodną, do głębi fałszywą i sztuczną rzecz bez znaczenia i bez większego sensu. Dialogi wołają o pomstę do nieba. Postaci są papierowe i jednowymiarowe. Zaś aktorstwo przeciętne (delikatnie mówiąc).
Kiepska pozycja, o której lepiej szybko zapomnieć.
Trzeba zauważyć, że jest to również film o ćpaniu. Co prawda troche przekłamanym - koksu wciągają tyle, coby niejednego zabiło; poza tym po koksie nie staje, więc... taki detal. Jednak jeśli chodzi o samą warstwę dialogową, to pod przećpańców pasują idealnie. Rozkminki o bogu, życiu, flashbacki (przypominajki z przeszłości ;) i takie tam. A może zbyt zryty łeb mam, nie zaprzecze :]
Tak, dialogi pasują naprawdę bardzo dobrze.
Ale jeżeli chodzi o:
1. ilość koksu. Jeżeli byś wciągał tak długo i często jak oni, to też byś bez problemu mógł wciągnąć tyle. Tak jest prawie z każdą używką. nawet kawą:)
2. flashback. Oni tam nie mieli żadnych flashbacków. To były tylko filmowo przedstawione opowieści które sobie nawzajem opowiadali. po koksie nie masz flashbacków. W ogóle po narksach nie ma czegoś takiego. Flashback pojawia się długo po zażywaniu ,nawet do kilku lat. Idziesz po ulicy i nagle masz tripa mimo że długo nic nie brałeś. To jest flash, i to ponoć mimo fajnego brzmienia:) nic fajnego. (ps. występuje po LSD)
Pozdrawiam. Film fantastyczny 9/10.
Po tym filmie będę pamiętał tylko, że chciałbym tak fajnie odjebaną łazienke (ale bez Buddów upchanych w każdym kącie). Torne ma rację to taka pseudosztuka o młodzieżowych uczuciach, a także nudnawy film o narkotykach (bo zważcie, że i takie powstają). Pokazuje, że faceci zamykający się na imprezie w kiblu też mają swoje problemy, ale to młode pokolenie wogóle nie potrafi interesująco grać. Popatrzcie tylko na Stathama fajna rola - gada te same miałkie pierdoły i mądrości co inni, ale sposób w jaki to robi przykuwa uwagę. Dobrze jest tylko pokazane co się dzieję kiedy ci faceci wychodzą w końcu z klopa - strasznie ciężko im dowalić a impreza może być rozwalona. Scena jak nawalony Statham wraca po płaszcz tam skąd przed chwilą go wyrzucili - klasyk.
Słabe 3/10 i bez flashbacków
Co do filmów to ogólnie lekko denny, ale jak ktoś nie ma co robić a lubi oglodać filmy o cpaniu to może i coś dla niego.
PS. Statham nie wróci jak Seagal da sie pobić ;)
Film jest typowo o klimatach po zażyciu, chociaż cała fabuła kręci się wokół związku z London. Reżyser celowo zamknął całą akcję filmu w łazience, bo takie klimaty się trafiają. Można iść na imprezę i całą przesiedzieć np. w samochodzie...
Oczywiście część zdarzeń jest celowo wyolbrzymiona np. ilość proszku, czas dochodzenia "do siebie" (Statham jest już blady, a wracając po dłuższej chwili wygląda jak nowy) no i te słynne 26cm. Jednak jest sporo zachowań klasycznych dla tego typu imprezy tj. towar spada na podłogę i kombinują jak go zebrać, Bateman przynosi obraz, laska bez cienia wstydu siada na sedes, a na koniec zadyma.
Podsumowując, kto nie zaznał takich klimatów, nie znajdzie w tym filmie nic ciekawego.
zgadzam się! 80% filmu odbywa się w toalecie, próbuje się zszokować widza obrazami wyszukanych sadomaso co jest badziej niesmaczne a niżeli szokujące...do tego pseudo płenta która pozbawiła mnie złudzeń: impotencja oraz duuuży członek z wyszczególnionymi 26 i pół centymetrami, które mogą zrujnować Ci życie!
Film miał chyba mówić o problemie ludzi w duzym mieście, o trudnosciach w wyrażaniu uczuć, o uświadomieniu sobie co jest naprawdę ważne ( niby miłość...choć z filmu wynika, że po ostrym naćpaniu można pozbyć się problemów - ach jakie to dydaktyczne...)
Nie udało się, ojjj nie udało...!
E tam, ten film jest po prostu o tym jak można zjebać fajny związek, a cała reszta jest tylko otoczką.
Torne - przesadzasz. Film jest fajny, oczywiście nie mistrzostwo świata. Dialogi są ciekawe, retrospekcje dobrze umiejscowione. Ja zawsze w filmach stawiam siebie na miejscu bohatera (co ja bym zrobil na jego miejscu?). Mimo ze potrzeba cierpliwosci by obejrzec ten ciagnacy sie film, warto na niego rzucic okiem. Aktorstwo zle nie jest!
A, wszystko fajnie ale denerwuje mnie ten plakat:
http://gfx.filmweb.pl/po/76/67/207667/7140626.3.jpg?l=1185190085000
No i poco tak uwidaczniać narkotyki? Przecież to nie film o ćpaniu, źle to zrobili :(
Ojojojojoj! Ponieważ przeprowadzali szczere rozmowy ze soba po dragach. Ale narkotyki nie są tutaj "Motywem sokoła", chodzi o uczucia i piękno miłości, rozłąke i ludzkie cierpienie. A siedzieli w łazience, bo Syd bał się wyjść do kobiety (i go rozumiem!).
Hehe, a ja uważam, że nie wychodził z powodu dragów (i go rozumiem ;). Dlatego też dałem 9/10, bo każdy znajdzie w tym filmie coś dla siebie...