Przyzwoita produkcja. Thriller z jednym ciekawym zwrotem akcji i kilkoma bardzo oczywistymi, a do tego bardzo jawnie, wręcz na granicy plagiatu, odwołująca się do Incepcji, tylko na mniejszą skalę budżetową (ach te efekty, ale zawsze da się wytłumaczyć konwencją snu). W finale zabrakło właściwie tylko "bączka", a w tym przypadku spojrzenia na zegarek :)
:) :) :)
wytłumaczę się - nie chodzi o samo śnienie, hakowanie snów, współdzielenie ich, mam na myśli ostatnie dwie sceny, które opisze ogólnie i nie-spojlerowo:
1) akcja w rozpadającej się metropolii, scena w wieżowcu (tam też ktoś spadał z wysokości z tego co kojarzę)
2) sielankowy finał
Szczerze? Zniechęciłeś mnie do tej produkcji. Jest masa koreańskich dram nie pod amerykańskiego widza i bez wszędzie wrzucanej, ukochanej poprawności politycznej. Tak więc odpuszczam :)
Nie miałem nawet intencji polecania, bo to zdecydowanie zmarnowany potencjał i to podwójnie, gdy mamy do czynienia z kinem koreańskim :)
Tylko nie wiem skąd wniosek o poprawności politycznej, bo tu ani ras, ani orientacji seksualnej? Bo chyba nie chodzi o przyjazne widowni rozwiązanie filmu :P
Ehh... dzieciaki.
a czemu w takim razie nie jest to odniesienie do Celi, z której praktycznie cały pomysł został zerżnięty?
Incepcja jest w zasadzie połączeniem Celi i pewnego filmu o złodziejach chcących odszukać skarb jakiegoś nazisty.
Tam akurat włamywali się do "snu" na żywca.
Biedniejsza? Zgadzam się ,ale bardziej podszedł mi ten koreański niż Incepcja.Oglądało mi się o niebo lepiej.