To chyba moja ulubiona para z filmów animowanych - obok Shreka i Osła. :)
Jeżeli chodzi o "Looney Tunes" - film jest naprawdę nieźle nakręcony, te sceny z połączoną grą aktorów real i anime są naprawdę super :) Humor też nienajgorszy, chociaż przy którejśtam scenie z marchewką zaczęłam się nudzić (ale miecz świetlny - bomba!). Cały film, mimo zaledwie 90 min., pod koniec nieco mi się dłużył. Widocznie za stara jestem już na takie produkcje, bo siedzące przede mną dzieciaki były zachwycone ;) Fraser zagrał względnie, a dubbing stał na odpowiednim poziome (jezu, ja po prostu uwielbiam Czarka Pazurę :)). Ogólnie jestem na plus.
Ale i tak twierdzę, że nie ma jak "Kosmiczny Mecz" :)