Grupka nastolatków zostaje uwięziona na pustkowiu, po tym jak ich autobus się zepsuł. Postanawiają poszukać pomocy i trafiają do starego domu na wzgórzu.
Z pozoru opuszczona posesja okazuje się być zamieszkana przez kanibala-mordercę, który wygląda tak jak powinien, czyli dwumetrowa zarośnięta bestia z demonicznym spojrzeniem (ja jednak wolałbym, aby miał jakąś dobrą maskę na sobie).
Co do klimatu to jest w porządku, niemal przez cały czas jest dość mrocznie, a gdzieniegdzie czuć nawet te lata 80-te. Napięcia tu i ówdzie też nie brakuje.
Jeśli chodzi o morderstwa, to są brutalne i zróżnicowane, przyprawione dawką gore (dobre sceny ze świdrem i widłami), ale trochę za bardzo rzucało mi się w oczy CGI.
Fanom slasherów jak najbardziej polecam, ja się dobrze bawiłem, choć nie ma co oczekiwać cudów.