"Love Sick" to opowieść o dziewczynie, która uzależniona jest od miłości. Ma jej w nadmiarze i to zrodzi problemy. Od jakiegoś czasu Kiki jest w związku z Sandu. To niezwykle mocna, intymna ale i intensywnie fizyczna relacja. Potem pojawia się cudownie niewinna, nieco naiwna dziewczyna Alexandra. I Kiki zafascynowana, na nią przerzuca swą miłość. Nie potrafi jednak zerwać z Sandu. Choć tak deklaruje, jego chłodną obojętność przyjmuje z bólem i rozpaczą. Mówi, że nie chce, a jednocześnie pragnie, by za nią gnał, by o nią walczył. Kiedy jest z Sandu, pragnie jednak, by za nią pognała Alex, by teraz ona udowadniała swą miłość, walką i histerycznymi scenami oddania. Jednak tam gdzie Sandu jest słaby i ulega Kiki, pomimo wrażenia mocy i pewności siebie, tam biedna i z pozoru naiwna Alex okazuje się twarda jak skała.
Film ma niezły pomysł, lecz jest nieco zbyt melodramatyczny. Do tego jego siłą i słabością jest teatralność. Siłą jest w scenie rozmowy Kiki i Alex o "René" Chateaubrianda. Dwie nastolatki w poważnej rozmowie. Bardzo to urokliwe, na samą myśl nie mogę się nie uśmiechnąć. Słabością w scenie kulminacyjnej, konfrontacji dwóch dziewczyn z prawdą i rzeczywistością. Tu teatralność prowadzi do sztuczności, a ta unicestwia jakąkolwiek wiarygodność nie tylko tej sceny ale wręcz całej historii.
Mimo to jest to interesujące, choć nieco wtórne kino warte obejrzenia. Choć polecam go z czystym sumieniem jedynie tym, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej o kinie rumuńskim.