Klasyczny, prawdziwy włoski horror, jeden z wielu podejmujących temat kanibalizmu - i jeden z lepszych. Fabuła i właściwie całe pierwsze pół godziny filmu, a może i nawet więcej przypominają do złudzenia początek o dwa lata starszego, hiszpańskiego "Who Can Kill A Child?". Wyludnione miasteczko jest jednym z czynników, które najlepiej wiążą oba te filmy. Choć ten nastrój odizolowanego miasteczka bardziej podobał mi się w tym drugim. Tutaj jednak też nie jest źle, choć jest sporo zbędnych scen i trochę za szybko podsuwane nam są kolejne tropy. Atmosfera grozy jest dobrze kreowana, klimat jest gęsty i bardzo często mroczny. Choć w scenach w ciemności trochę za mało widać, ale to niewielki minus. Niektóre rozwiązania są dla widza naiwne, ale to też nie przeszkadza jakoś bardzo w oglądaniu tego filmu. Na plus można zaliczyć samą postać tytułowego ludożercy - sam jego wygląd potrafi odstraszyć. Szkoda, że filmowi brakuje większej ilości krwistych scen. Trochę za często widzimy ofiary a nie widzimy tego, jak zostały zabite. Na szczęście film zyskuje sporo na wartości dzięki świetnemu, emocjonującemu i pomysłowemu zakończeniu. Jest to jeden z bardziej oryginalnych filmów kanibalistycznych. Moja ocena: 7/10.