Jeden z niewielu filmów, którzych nie można przewinąć, ale trzeba oglądać od początku do końca. Miałem poczucie że ten niepokój i stuki w mieszkaniu to zmarli, którzy właśnie tak jak członkowie tej rodziny skupiali się na sprawach codziennych jakby od tego zalezało ich życie. Zamiast cieszyć się byciem razem, troszczyć się o siebie, doceniać radośc chwili, każdy jest ponury i smutny z podowów ktore właściwie go nie dotykają - jakieś błędne odczucia, domysły, niepewne plany, niepwna przyszłość. I tak ludzie przychodzą i odchodzą z masą błahych spraw zamiast naprawdę żyć.