Jest w filmie Trzaskalskiego kilka pomysłów wziętych od Burtona (kreacja głównego bohatera, motyw wędkarstwa, motyw konfabulacji, relacja ojciec-syn itp.), ale całość robi wrażenie znacznie mniej baśniowe - zapewne również dlatego, że zamiast gawędziarza-fantasty mamy tutaj alkoholika. Najwyraźniej w realiach polskich ekspiacyjno-inicjacyjna wędrówka musi się odbywać nie tylko "przez ogień i wodę", ale i przez wódę.