albo hollywood przestał dbać o pozory albo do głosu doszło pokolenie z mózgami zżartymi htc. talmudyczna kupa podlana kretyńskim patosem. oczywiście jak to u starozakonnych, wątek religijny w krzywym zwierciadle plus kolorowe potomstwo głupiej polki . na koniec przy automacie ze słodyczami, zdanie piorun: "teoretycznie, to kradzież". żałuję że ten kwiat nie pojawił się na początku filmu, oszczędziłby mi półtorej godziny zycia. gniot. murray stał się robertem de niro, nie wie kiedy odejść.