Wątpię, żeby nauczyciel traktował tak dzieci. Normalnie, to jak nauczyciel powie komuś coś
dobitnego musi potem stawać przed dyrem szkoły. Nauczyciel raczej, danwo byłby wylany ze szkoły
:)
15 lat temu? Już w latach '90 z tego co wiem to już nie wolno było tego robić nauczycielowi.
Warjat nas to kijem po dupie w-fistka lała, informatyk wyzywał od niedorozwojów, za uszy targał itp.Więc wiesz...
Heh znam więcej takich opowieści zwłaszcza z paniami z półdupy i ich kierowniczką która wpierdo.liła bożkowi jak rozj.ebał kran do picia.
Teraz to w drugą stronę poszło.Bo teraz dzieci zakładają nauczycielom śmietniki na głowę.
Jess był taki filmik na yt dość nowy jak wąsaty belfr zamknął się z chłopcem i troche go spizgał i takie teksty wpier dolić ci tu zbóju, zatłukę cię tu nast. razem itp. Ściągałem go na dysk nawet. Ale w sieci chyba go niema albo ciężko znaleźć.
Jak już tu koledzy wyżej wspominali tak po prostu było, bicie drewnianą linijką po łapach, na przerwie spacerowanie w kółko jak w psychiatryku, a jak się głośniej odezwałeś, czy zaśmiałeś to stały france na obu końcach korytarzy i miały takie kijki, którymi lały po dupie ale to klasy tak od 1-4, w wyższych klasach to właśnie wyzwiska od debili, kretynów, matołów, hołoty, bydła itp ale to już rzadko który/a nauczyciel sobie pozwalał, bo z każdym rokiem to my znaliśmy ich słabe punkty, byliśmy bardziej zgrani i nieraz robiło się jakiś chamski kawał, typu klej na krześle lub cała klasa wrzask i rzuty kulkami papieru. Oczywiście babsko biegło do dyrektorki i obniżali nam sprawowanie lub kartkóweczka "z nadzorem". Co do W-F isty, to w 4 klasie pojawił się psychol - pan S. Na pierwszej lekcji powiedział, że jak wszyscy nie będą śmigać jak szwajcarskie zegarki to zrobi nam taki wycisk, że na czworaka będziemy opuszczać salę gimnastyczną. I kilka razy dotrzymał słowa - podobno sam został nieźle dojechany w wojsku i mścił się na dzieciakach, chociaż jedno trzeba mu przyznać: nikt nie miał nadwagi i każdy był w stanie przebiec dość duży dystans, ogólnie podciągnął kondycję największych słabeuszy, chociaż zdarzało się, że ktoś nie wytrzymywał i płakał - skutek: wyśmianie przed resztą klasy. I nie było zwolnień z W-Fu, chyba, że miałeś nogi w gipsie ale i na to znalazł sposób, np napompować wszystkie piłki z magazynku, bo w końcu ręce masz sprawne. Polecam wszystkim film "Wielki bieg" z 1981r, tzw półkownik, bo leżał na półce w archiwum do 1987 - wtedy można było zobaczyć go po raz pierwszy, a film opowiada o czasach jeszcze wcześniejszych niż moje - po obejrzeniu od razu stwierdzasz, że twoje problemy to błahostka w porównaniu do tego co się wtedy działo - 300% normy itd. I tym optymistycznym akcentem zamykam swój kramik, w końcu w sklepach mam wszystko, czerwień nie zasłania mi nieba itp, pozdrawiam i pamiętajcie: zawsze może być o wiele gorzej...