Filmy Mela Brooksa zawsze uważane były za przeciwieństwo intelektualnych komedii np. Woody Allena. Groteska, satyra, a przede wszystkim parodia klasycznych gatunków kina - to rejony, w których Brooks czuje się najlepiej. I tak jest tym razem. Przezabawny Gary Feldman jako Igor plus niezła muzyczka Morrisa.