Eastwood gra mniej więcej taką samą postać po raz piąty w swojej karierze. A motyw tajemniczego, samotnego jeźdźca przybywającego do miasta i robiącego w nim porządek został tu wykorzystany mniej więcej po raz setny :P
Tylko że Clint chyba w żadnym swoim filmie nie był aż tak tajemniczy i tak cyniczny. Jednak retrospekcje bohaterów jakby usprawiedliwiały jego zachowanie. Nie wiadomo, czy jest on człowiekiem, czy osobą z zaświatów, co rzadko spotyka się westernach. Na szczęście reżyser nie wyjawił tego i każdy może "wymyślić" swoją wersję. :)