Film w porównaniu z serialem to jakieś żenujące nieporozumienie. Może faktycznie oglądałem go o całe lata świetlne za późno, ale owo dzieło mocno mnie zniesmaczyło i najzwyczajniej w świecie zmęczyło. Serial był lekki, łatwy i przyjemny, a film niestrawny mimo tak gwiazdorskiej (dziś) obsady. Dorabianie do tego filmu metki ambitnego jest po prostu śmieszne i ma na celu zdyskredytowanie ludzi o odmiennym zdaniu, że niby tacy prości i nieoczytani, co to Altmanowskiego przekazu nie rozumieją. Antywojenny i naprawdę śmieszny jest Szwejk, albo Paragraf 22
(oczywiście w wersji książkowej) to po prostu arcydzieła, a MASH to lewicowa groteska wyśmiewająca wszystko co konserwatywne: począwszy od religii, poprzez politykę, etykę na patriotyźmie skończywszy. Przy tego typu filmach zawsze zastanawia mnie, dlaczego oświeceni twórcy nie potrafią zrobić groteskowych opowieści o Castro, Che, Stalinie lub Putinie.
Na to pytanie można odpowiedzieć prosto, że często byli, są lub będą zwykłymi agentami wspomnianych wcześniej. To jedna kategoria. Druga to ci, którzy są po prostu głupi. A na to nie ma lekarstwa,.
A wracając do filmu, to jest obrzydliwie sztuczny, nierealistyczny, pseudointelektualny, fatalnie zrealizowany i tak naprawdę to właściwie nie wiadomo o co w nim chodzi. Beznadzieja !
Mocne!!! Jestem pod wrażeniem. I takie intelektualnie nośne. Jestem pod wrażeniem.
Wyśmiewająca wszystko co konserwatywne? Raczej wyśmiewająca wszystko co amerykańskie... Podobnie jak większość filmów Altmana.
serial był łatwy lekki i przyjemny? czyli skonczyłeś go oglądać po 7 sezonie? bo potem zapewniam cię że ni był.