Ale Mała Wielka Miłosć stanowi wyjątek. Już dawno się tak nie uśmiałem. A przy tym 0 (słownie Z E R O) nudy! Brawo! Po raz pierwszy od dłuższego czasu wychodząc z kina nie czułem się oszukany.
Tak samo ja! Poszłam do kina z przyjaciółkami na urodziny jednej z nich. Przygotowałam się do tego, że to będzie następna nudna polska produkcja i jeszcze w dodatku romantyczna. A tu: Początek po prostu mnie rozwalił. Dobrze, że nikogo oprócz nas na sali nie było, bo by mnie zabili. To zmieszanie języków było samo w sobie powalające. Jedyne, na co można narzekać to sielankowe zakończenie, którego nie trawie, ale nie wyobrażam sobie tego zakończenia inaczej :] No i to, że bohaterzy mieli jakieś wady a nie ideały jak zawsze w filmach romantycznych.
Jak dla mnie najlepszy polski film.