Ksiazka Maly Ksiaze sama w sobie ma wiele piekna. Proba jej dokonczenia, w interpretacji Marka Osborna wyszla, jak dla mnie, za dlugo i zbyt ckliwie. Gdyby skonczyl historie w polowie, byloby za czym tesknic. Jednym zdaniem; troche spalone. 7 z sentymentu do ksiazki, ale widzialam juz znacznie lepsze jej interpretacje.
Pełna zgoda. Mam wrażenie, że w połowie filmu gdzieś to się wszystko rozjeżdza.
Przy okazji zapraszam na https://m.facebook.com/profile.php?id=521575844539106&_rdr
Miałam to samo wrażenie. Zakończenie historii Księcia i Róży i zrezygnowanie już z wersji kukiełkowej w dalszej części- wielkie rozczarowanie
Do połowy majstersztyk, od połowy kicz dla dzieci. Nie bez powodu w kinie "dorosła" część do połowy z uwagą oglądając narzekała hałas znudzonych dzieci, a w drugiej części to dzieci oglądały z uwagą a starsi z rozczarowaniem przemęczali końcówkę.
Zrobienie z Małego Księcia - "Pana Księcia", pracownika korporacyjnego czyszczącego kominy zniszczyło niestety całą metafizyczność tej postaci.
7 z sentymentu do książki
Mi się wydaje, że końcówka tak wyglądała, bo dziewczynka chciała zmienić zakończenie i tak wyobrażała sobie Małego Księcia w przyszłości, a że żyła w takim świecie, w którym każdy dąży do kariery, to właśnie dlatego wyglądał on tak. SPOILER. A róża zwiędła, bo chcieli pokazać, że życie przemija i ciągła gonitwa jest złem, kiedy zapomina się o najbliższych.