Dziewczynka miała doskonały plan na doskonałe dorosłe życie. Wiele dzieci (w tym ja) oddałoby wszystko za taką skrupulatną matkę, która potrafiłaby pokierować rozwojem dziecka. Tymczasem dziewczynka marnuje bezpowrotnie cenne minuty na rozmowy ze starym facetem, który zdaje się nie mieć wszystkich klepek, automatycznie pozbawiając się szansy na godne przeżycie w brutalnym świecie hiperkonkurencji. O co tu chodzi? Co to ma być? Gloryfikacja nieudacznictwa, nędzy i szaleństwa? Czy naiwna próba przekonania młodych widzów, że w życiu przyjaźń jest ważniejsza niż sukces?
"Pokierować rozwojem dziecka" to w tym przypadku odebranie mu całej radości z dzieciństwa. Jeśli sukces, pieniądze są dla Ciebie najważniejszymi wartościami to nic tylko współczuć.
Dzieciństwo i dorastanie to najlepsze lata życia. Najlepiej poprowadzić je po swojemu, przeżyć coś, mieć co wspominać. Poza tym przykładne wychowanie/pokierowanie przez dorosłych nie daje żadnej gwarancji sukcesu. Ja nigdy nie byłem przykładnym uczniem, dużo wagarowałem, spędzałem czas po swojemu. Później jak poszedłem do pracy właśnie w korpo jednej, drugiej następnej byłem nieszczęśliwy. Nie chciałem się podporządkować, prędzęj czy później odchodziłem przepełniony goryczą. Od 2 lat prowadzę swoją działalność i w końcu znalazłem własną drogę. Założenie firmy było strzałem w dziesiątkę, teraz zarabiam kilkukrotnie więcej niż na etacie, mam dużo więcej czasu dla siebie, mam wolność i swobodę pracy oraz decyzyjność nad całym projektem, nie mam nikogo kto by mi coś kazał ani żadnego obowiązku pracy. Obawiam się że gdybym podążył ścieżką obraną przez rodziców to nie byłbym szczęśliwy