"Napierdalanie dla samego napierdalania". Obejrzałem wszystkie Mad Maxy za jednym podejściem - NMF. O ile pierwsze dwie części były w miarę przyzwoite, o tyle trzecia była dwugodzinną akcją, która znudziła mnie najbardziej. Porzucili klimaty filmów z Gibsonem, serwując nam całkowitą pustynię. Z Maxa zrobili jakiegoś dawcę z nadprzyrodzonymi zdolnościami (choć akurat tego nie rozumiem, może mnie ktoś naprowadzić). Za wiele to on nie gada, przez co Hardy nawet nie miał możliwości wykazania się (a facet naprawdę potrafi grać). Być może nie dałem rady w pełni skupić się na tym filmie, ale mimo wszystko sądzę, że old-school w tym pojedynku wypadł lepiej.
Nie wiem, jaki film oglądałeś, ale chyba pomyliłeś seanse, bo Max nie miał nadprzyrodzonych zdolności.
Aktor nie musi wcale dużo gadać, żeby się wykazać. Bardzo dobrze, że ograniczono kwestie aktorów do minimum, bo chyba dziwnie by to wyglądało, gdyby bohaterowie gawędzili sobie w trakcie tego, co się działo przez większość filmu. Jak chcesz więcej dialogów, to obejrzyj 2012, tam komentują wszystko, co się dzieje, w razie, gdyby widz nie zauważył.
Wiec poprzednie części były słabe bo aktor gadał ? a teraz tylko bezsensowna strzelanina - wszędzie tylko nie w koła ?
Był motyw z Maxem jako "dawcą", którego nie do końca zrozumiałem. O to mi chodziło mówiąc "nadprzyrodzone zdolności". Napisałem to dosyć wyraźnie ;)
Po kilku dniach może i faktycznie zmieniłem nieco podejście do filmu i doceniłem akcję w nim zawartą. Mimo wszystko ocenę pozostawię taką, jaką wystawiłem, gdyż najzwyczajniej w świecie film mnie nieco znużył. Być może był przeciągany na siłę, a może po prostu chciało mi się spać :)
Cenię dobry dialog w filmach, tutaj absolutnie mi go zabrakło. I ogólnie żałuję, że najnowszy Mad Max porzucił apokaliptyczny klimat z pierwszych części (samochody, buggy, asfaltowe szosy, miasteczka, skórzane kurtki itp.) na rzecz rozległych pustyń, biednych osad i zdartych łachmanów.
1.Nie chcę tutaj wyciągać Twoich ocen filmów, ale czy nie uważasz że troszeczkę niesprawiedliwe jest ocenienie nowych Avengersów na 9 a nowego Mad Maxa na 3? Zwracam na to uwagę bo oba filmy z tego samego gatunku, na podobnym poziomie a różnica 6 oczek razi po oczach xD
2.Nie w każdym filmie potrzebny jest dialog rodem z filmów Tarantino, powiedziałbym nawet że sztuką jest zrobić dobry film z minimalną ilością dialogów a tu się to udało.
3.Co do POST-apokaliptycznego klimatu, to właśnie w tej części mamy go najwięcej ( stroje,pojazdy,scenerie itp)
Rozumiem że każdy lubi co innego. Tobie się ten film nie podobał, ale mi np oglądając ten film przypomniała się stara szkoła robienia filmów s-fi-akcji typu Robocop,Predator,Terminator itp
1. Wiesz, konto mam już od jakiegoś czasu, więc na pewno więcej takich baboli byś znalazł. Oceniając filmy na przestrzeni dwóch lat (?) gust też mi się zmieniał (i wiek przy okazji :P), więc dzisiaj oceny większości filmów, które widziałem już jakiś czas temu, musiałbym poprawiać i weryfikować, bo na pewno drugi raz takiej samej oceny bym nie wystawił.
Co do Avengersów - jestem póki co zapalonym fanem Marvelowskich produkcji i choć nowa część była IMO słabsza niż Jedynka (choć gdybym dzisiaj obejrzał jedynkę, to pewnie zdanie bym zmienił), to ciągle bardzo mi się podobała. Moje klimaty - tyle :)
2. Zgadzam się w pełni. I powiem po prostu, że najwidoczniej tego typu filmy mogą po prostu nie trafiać w mój gust. Poza tym nie zawsze wypad do kina na film kończy się oceną 9 lub 10 ;) Najwidoczniej Mad Max był pomyłką i choć zbiera on dobre oceny, mi się po prostu nie spodobał. A w tym wypadku brak dialogów pewnie wyszedł na dobre, bo dla fanów kina akcji najnowszy Mad Max gwarantuje dwugodzinny wzwód, który ani przez chwilę nie ma czasu na opadnięcie :P
3. OK, przyznaję rację. W takim razie poprzedni klimat (jakkolwiek go nazwać) bardziej mi się podobał :)
Stara szkoła robienia filmów si-fi akcji - ominąłem ją. Nie widziałem żadnego Robocopa, Predatora ani Terminatora (za wyjątkiem Trójki). Nigdy nie byłem fanem tego typu filmów (no, może Robocopa bym obejrzał). Ogólnie od si-fi z obcymi raczej trzymam się z daleka (wyjątkiem są ekranizacje komiksów, książek itp.). Dlatego też powtórzę - Mad Maxa obejrzałem, bo wygrałem bilety na seans :P I nie każdy film musi się człowiekowi podobać (bez względu na zdanie innych) ;)
Zrób przysługę fanom i nie zabieraj się za oglądanie klasyków science-fiction. W szczególności trzymaj się z dala od pierwszego Robocopa, bo ten film i tak już został wyjątkowo sponiewierany na filmwebie i jego obecna ocena to jakaś kpina.
Pozwól, że wyjaśnię ci kwestę "dawcy", bo widzę, że nikt tego nie roztrząsał jak dotąd.
Max miał o tyle "nadprzyrodzone zdolności", że po prostu miał zdrową krew, która prawdopodobnie była lekarstwem dla białolicych Trepów, cierpiących na jakąś bliżej nieokreśloną chorobę. I do tego był wykorzystywany. Wątek okazał się przydatny, gdy trzeba było zrobić pod koniec filmu transfuzję Furiozie. Osoba, która często oddaje krew, może osiągnąć przez to pewien poziom jej nadprodukcji i dlatego nie stanowiło to dla niego problemu.
Max mial grupe krwi AB+, czyli byl uniwersalnym dawca krwi, w tym swiecie to tak cenne ze zostaje uwieziony, nawet na plecach mu tatuowali grupe krwi niczym bydlu na poczatku. Trzymano go jako "bank krwi", nie lekarstwo.
Akurat w przypadku pierwszej części nie może być mowy o post apokaliptycznym klimacie, bo nie ma tam nawet wzmianki o apokalipsie i pewnie dlatego było tam dużo szos i zdarzały się miasteczka. Świat po zagładzie widzimy dopiero w drugiej części i tutaj także widzimy po raz ostatni skórzany strój Maxa, porzucony na rzecz podartych łachmanów, które przywdział w części trzeciej. Były tam również rozległe pustynie, jak i biedne osady. Albo w ogóle tych filmów nie oglądałeś albo nie rozumiesz tego, co oglądasz.
Dopiero się zorientowałem, że trzeciej części nawet nie widziałeś i traktujesz czwartą, jako trzecią. Szkoda słów.
Cóż...i tak się rozpisałeś jak na kogoś, komu szkoda słów ;)
W każdym razie - jeśli trzecia część faktycznie ma taki wpływ na odbiór najnowszego Maxa, to faktycznie powinienem ją obejrzeć. Mimo wszystko fanem serii się nie stałem.
Wszystkich nie widziałeś, bo na maratonie były części nr 1, 2 i najnowsza 4, że tak powiem. Części trzeciej z Tiną Turner nie było.
To, że własne nie znaczy, że nie jest to głupotą :P a tak na serio MM nie spodoba się ugrzecznionym fanom block busterów, bo jest ich zaprzeczeniem. Film Millera to pewnego rodzaju sztuka... gdzie każdy detal jak wóz, kierownica, obuwie, kurtki, miski, włosy jest wyjątkowy i pięknie zrobiony. Nie ma tu gawędzenia o dupie maryny, czy jakiś prześmiewczych powiedzonek jak u Marvela, jest brutalność, wybuchy i emocje. Avengersów można lubić, bo są jak danie w mcdonaldzie, smaczne, ale wiesz, że siedzi tam najtańszy szajs, MM to kawał krwistej wołowiny bez zbędnych dodatków, którą doceni prawdziwy amator.
W ten sposób raczej na to nie patrzyłem ;) I nawet jeśli jest to pięknie zrobione graficznie, to najzwyczajniej w świecie nie trafiło w mój gust (o czym chyba skrobnąłem kilka słów pod czyjąś odpowiedzią) :) I może właśnie trochę emocji zabrakło - bo ja osobiście mam wrażenie, że zabrakło takich momentów, w których mogłem pomyśleć "Oho, zaraz ta ich ciężarówka się zjebie". Film to sieczka - bez dwóch zdań. Nikt się z nikim nie pieprzy. To się może podobać, a i to mało powiedziane. Głupie zdanie, czy też nie - ważne, że uzasadnione ;)
PS. Uczepiliście się tych Avengersów :P
Właśnie najlepsze w tym filmie jest to, że nie było oklepanych momentów typu: "Oho, zaraz ta ich ciężarówka się zjebie". Ile razy można oglądać tego typu zwroty akcji? Ludzie wiecznie narzekają, że wszystko już było, że film przewidywalny, że efekty kompuetowe...Wychodzi dzieło wykraczające poza dzisiejsze standardy i narzekanie w drugą stronę. Dialogów za mało, krajobraz zbyt surowy, główni bohaterowie się nie przespali ze sobą i nie mieli ochoty pożartować uciekając ciężarówką przez pustynię.