Mad Max: Na drodze gniewu

Mad Max: Fury Road
2015
7,2 235 tys. ocen
7,2 10 1 235397
8,4 79 krytyków
Mad Max: Na drodze gniewu
powrót do forum filmu Mad Max: Na drodze gniewu

Cały film to pościg. Pod względem wizualnym, imponujący.
Fabuła... cóż, jakaś niby jest. Sam max robi za tło dla prawdziwej bohaterki tego widowiska - Furiosy.
Nieco przenikliwości w odbiorze filmu, a przesłanie bardzo jasno się precyzuje - tak popularne dzisiaj w środowiskach gender.
Dobitnie podsumowała to główna bohaterka:
"Mężczyźni! Wasz czas się skończył!"

Kontynuacja jednego z moich ulubionych filmów
zredukowana do ideologicznej papki.
Wielka szkoda.

ocenił(a) film na 9
Bofrost_1981

Bzdura, taka kwestia nigdzie w filmie nie została wypowiedziana. I rozumiem, że oznaką tej strasznej "ideologii gender" było to, że kobiety w tym filmie nie zostały po prostu ukazane w mizoginistyczny sposób?

ocenił(a) film na 4
_Renee_

"Mizoginistyczny" - odpowiedź feministek na wszystkie pytania.
Poczytaj kto i w jaki sposób ingerował w scenariusz na życzenie samego Millera. Jaki był tego cel.
Potem pogadamy, bo póki co, nie mamy o czym.

ocenił(a) film na 9
Bofrost_1981

Już łapię, najwidoczniej się naczytałeś pojękiwań Aarona Clareya wzywających "prawdziwych mężczyzn" do bojkotu tego filmu, bo ta straszna propaganda jak on to napisał sugeruje, że "kobiety dorównują mężczyznom we wszystkim, w tym logiką" i pragnie "zepsuć kobiety dla mężczyzn".

Jeśli masz na myśli Eve Ensler, to ona nie miała nic do czynienia ze scenariuszem - została zaproszona na plan przez Millera ze względu na swe doświadczenie w pracy z ofiarami przemocy seksualnej na terenach objętych wojną w krajach trzeciego świata, i prowadziła warsztaty z aktorkami grającymi "żony", na które notabene zaczęli uczęszczać również pozostali członkowie ekipy.

George Miller przyznał jednak, że sam uważa się za feministę. Straszne, co nie?

ocenił(a) film na 4
_Renee_

"Jeśli masz na myśli Eve Ensler, to ona nie miała nic do czynienia ze scenariuszem - została zaproszona na plan przez Millera ze względu na swe doświadczenie w pracy z ofiarami przemocy seksualnej na terenach objętych wojną w krajach trzeciego świata, i prowadziła warsztaty z aktorkami grającymi "żony", na które notabene zaczęli uczęszczać również pozostali członkowie ekipy."

Bardzo "ładnie" to ujęłaś, ale nie. To oficjalny przekaz, zgadza się?
Czytałem jej własne wypowiedzi na temat jej uczestnictwa w filmie i co chciała przez to osiągnąć.
Nie znam Aarona Clareya i nie wiem co to za jegomość.
Nie podoba Ci się moja ocena filmu i wnioski jakie z niego wyciągnąłem?
(Pomijając fakt, że sam film poza zdjęciami jest po prostu słaby)
Postaram się poradzić sobie z tym straszliwym faktem, aczkolwiek bez potoku łez ze zgryzoty się nie obejdzie :P
Życie toczy się dalej.

ocenił(a) film na 4
_Renee_

Zastanawia mnie tylko jedno :)
Skoro Miller deklaruje się jako feminista... to dlaczego w poprzednich filmach nie chrzanił się z tą genderowską bujdą?
Polityczna poprawność jednak obowiązuje, a wiatr wieje w lewą stronę.
Zabawna historia, nie uważasz?