Mad Max: Na drodze gniewu

Mad Max: Fury Road
2015
7,2 235 tys. ocen
7,2 10 1 235372
8,4 79 krytyków
Mad Max: Na drodze gniewu
powrót do forum filmu Mad Max: Na drodze gniewu

Where is my mind... czyli słów kilka o nowej odsłonie MAD MAXa.

Powiem bez ogródek: od lat w kinie nie było obrazu tak intensywnego, tak klimatycznego, tak zrealizowanego i tak wystylizowanego. Zaryzykuję stwierdzenie, że NIGDY nie było tak DOSKONAŁEGO filmu w klimatach postapokaliptyczno/industrialno/steampunkowych. Dawno nie widziałem w jednym filmie obrazów tak pięknych i złowrogich zarazem.

Podczas wizyty w kinie oniemiałem - przez cały seans siedziałem jak dzieciak wciśnięty w fotel. Klimat, klimat, klimat - tworzony przez pustynne lokacje, postindustrialne pojazdy, muzykę i całe uniwersum barwnych, perfekcyjnie wystylizowanych postaci (prawdziwy gabinet osobliwości), będących stylistycznym miksem designu znanego z poprzednich części z wpływami z Dark City, stylówami Marilyna Mansona z epoki Hollywood, czy w końcu zdegenerowaną makabreską z projektów figurek Clive Barkera - Tortured Souls vs cenobici z Hellraisera. Jak dla mnie od lat design i świat wykreowany w kinie sci-fi nie tworzył tak koncepcyjnie spójnej całości.

Kolejnym ogromnym atrybutem tego filmu jest zawarty w nim humor, co prawda nieraz czarny jak smoła, sytuacyjny - najwyższych lotów.

Teraz w końcu temat, który dla niektórych może być kontrowersyjny. Nowe wcielenie Maxa w kreacji Tom Hardy'ego to prawdziwa nowość w stosunku do postaci wykreowanej przez Mela Gibsona. Max w nowej odsłonie to bohater po przejściach który stracił nadzieję i lekko "sfiksował". Oglądając go zastanawiamy się nieraz czy główny bohater nie jest przypadkiem opóźniony, albo czy przypadkiem nie "pali na wszystkie świeczki". Jak dla mnie to idealny nowy Max, odcinający się z dystansem od posągowego bohatera etosu lat 80', co przy jednoczesnym przesiąknięciu filmu klimatem tych lat jest pewnego rodzaju majstersztykiem.

Wracając do Hardego Tomka nie wiem czy zwróciliście uwagę że aktor ten genialnie wypada w rolach bohaterów nie do końca brylujących intelektem. Począwszy od genialnej roli w Bronsonie, poprzez rolę Forresta Bonduranta (Gangster), Bane (Mroczny Rycerz Powstaje), czy roli w genialnym The Drop (polski absurdalny tytuł "Brudny szmal"), o którym notabene chciałem napisać osobny post pt. "Pieskie życie", ze względu na obejrzane w podobnym czasie filmy gdzie jednym z motywó przewodnich był mężczyzna z psem. I tak o ile "The Drop" uważam za prawdziwy cios, to "John'a Wick'a" uważam za film który obraża inteligencję widza, pomimo iż ja naprawdę rozumiem czym jest "konwencja w filmie". Zatrważający jest fakt że oba te filmy mają podobną ocenę na filmwebie. O ile bohaterowi "The Drop" wierzymy i jesteśmy w stanie obdarzyć go sympatią, to świetnie wyglądający w garniturze zbotoksowany Keanu Reeves, jest postacią tak papierową (rozumiem że miało to być kino w stylu akcyjniaków lat 80' - ale tamto kino w postaci tej najbardziej naiwniej i prężącej bez przymrużenie oka puste wzorce macho umarło śmiercią naturalną) że jego losy są w stanie chyba tylko zauroczyć tylko "Milenę" o opaleniźnie koloru gorącego, lejącego toffi, której największym problemem jest złamany tips i zbyt obfite upławy będącej następstwem złapanej od "Janusza" infekcji (no ku..a, a mówił że kocha). Chyba trochę odszedłem od wątku głównego ;)

Zatem jeśli jesteś fanem kina sci-fi (kochasz głównie Hardware, Krew bohaterów i etc.),współczesnego dobrodziejstwa wszystkich możliwych technicznych możliwości realizatorskich, akcji, czarnego humoru, alternatywnego designu czy po prostu jesteś "produktem lat 80'"bez zastanowienia się ruszaj do kina póki masz możliwość zobaczenia tego epickiego kina akcji na dużym ekranie - do tego w 3D. Moja ocena filmu w tej konwencji to 11 w skali 10 stopniowej, ze względu na na fakt że myślę że film ten przez wiele lat zostanie niedoścignionym wzorem z którego "konwencyjnego kina akcji" mogą się uczyć nawet tacy wyjadacze jak Robert Rodriguez, który przy leciwym "kangurze" George'u Millerze wydaję się być zaledwie sprawnym rzemieślnikiem. Nowy Max powinien również zmusić do refleksji Ridleya Scott'a - że warto robić filmy rzadziej, niż dużo przeciętnych względem swoich możliwości (zastanów się Ridley czy jesteś pewien tej kontynuacji Blade Runnera...)

ps. Hasło masło: Rodzicielki obmywające się wodą i zdejmujące pasy cnoty - genialna konwencja sceny - sprawdźcie to !
ps. 2 Po tym filmie wojenne tam-tamy zyskują zupełni inne znaczenia. Geniusz w czystej postaci.
ps.3 V8!