Chciałem podłączyć się do jednego z poniższych tematów, ale albo ludzie wychwalają nowego "Mad Maxa" pod niebiosa, albo besztają go z błotem. W dodatku wszyscy wojują ze wszystkimi jakby chodziło o coś wielkiego. Moim zdaniem właśnie nie ma o co. Dosłownie. Każdy ma swoje "ale", każdy ma swoje zapatrywania i postrzega dany obraz przez pryzmat własnych doświadczeń, wierzeń, oczekiwań i fanaberii. Tacy już jesteśmy i bez sensu ta cała batalia na forach filmweb'a. To tytułem wstępu.
Jeżeli chodzi o mnie to nowy film Georga Millera mnie zawiódł. Po prostu. Pierwszy, największy chyba, zawód to postać samego Maxa. Rozumiem, że chciano pokazać gościa, którego prześladują demony przeszłości, człowieka, który pożegnał się z ludzkością i samotnie chce wędrować poprzez pustkowia zniszczonego świata. I w jakiejś niewielkiej części to się udało, głównie za sprawą przebłysków pamięci Maxa, jego snów, a także ducha pewnej dziewczynki (córka?), prześladującego go nawet za dnia. Ale...co się stało z odtwórcą głównej roli, wyśmienitym aktorem, Tomem Hardym? Facet wygląda jakby po prostu "był", jakby wydarzenia, w centrum których się znajduje, go nie dotyczyły. Jego mimika (a raczej jej brak) i ogólna drętwota po prostu porażają. Może zamysł był dobry, ale nie współgra on niestety z efektem końcowym na ekranie. Do tego jego tytułowa i centralna (mogłoby się wydawać) postać została po prostu zmarginalizowana! Ten film winien się nazywać FURIOSA i nie trzeba by było wtedy dodawać podtytułu.
Kolejna sprawą, która była mi cierniem w boku, jest...scenariusz. Nie chce spojlerować, ale podobnie jak tytułowy bohater stanowi on marginalną sprawę. Przede wszystkim skupiono się na szaleńczych pościgach, na kosmicznie poprzerabianych brykach i na akcji. Niby istnieją tu rywalizujące ze sobą grupy ludzi, niby jest "cywilizacja", dla której "religia" odgrywa kluczową rolę, ale to wszystko jest trochę jak żywcem wyjęte z komiksu (który kocham, ale nie o to tu chodzi), a nie z ponurej rzeczywistości. Przykro mi, ale nie jestem w stanie kupić takiej wizji przyszłości. Pomimo, że są tony piachu, że klimat jest surowy i nie rozpieszcza ocalałych ludzi, to wszystko wydaje się sterylnie czyste, samochody są wypicowane i odmalowane z iście amerykańskim stylu, a sami oponenci głównych bohaterów opowieści są wspaniale ucharakteryzowani, wspaniale umięśnieni i w ogóle są naj (poza kilkoma wyjątkami). Nawet największy antybohater całej opowieści wygląda jak jakaś parodia Jokera, jak postać karykaturalna i bardziej śmieszy niż straszy. Zabrakło mi..."brudu", jakiejś surowości, niedoskonałości, czegoś co by pozwoliło mi uwierzyć w tę ponurą (rzekomo) przyszłość. W dodatku (a może przede wszystkim) ten film, poza wyjątkowo krótkimi i rzadkimi scenami, nie zagłębia się w emocjonalną warstwę prezentowanych postaci. Nie mamy czasu tak naprawdę wczuć się w jakiegokolwiek bohatera (poza jednym wyjątkiem, o czym dalej), bo już trzeba pruć dalej, trzeba uciekać, trzeba gonić marzenie, jakiś strzęp wspomnienia, by potem można było dokonać jednego z najbardziej beznadziejnych zwrotów, z jakimi spotkałem się w filmach. Naprawdę, ale to, co dzieje się w około 2/3 seansu pozwala szczerze zwątpić w dobre chęci twórców...
Mógłbym powiedzieć jeszcze o kilku sprawach, które mnie irytowały, ale są to raczej rzeczy marginalne lub nie aż tak ważne jak te, które wymieniłem powyżej. Dla równowagi - nowy Mad Max posiada również plusy. Przede wszystkim należy do nich zaliczyć osobę imperatorki Furiosy. Była to tak naprawdę najjaśniejsza postać w całym filmie, prawdziwa kobieta z krwi i kości, która pod chłodną maską opanowania kryje to, co w ludziach godne podziwu - oddarty z patetyczności cichy heroizm. Chylę czoła przed Charlize Theron, która dała radę i pokazała prawdziwą klasę aktorską. Tak naprawdę to ona jest centralną postacią tego widowiska, to ona gra pierwsze skrzypce i to ona jest tą jedyną "perełką", z którą jak najbardziej można się identyfikować i której się kibicuje. Inną sprawą jest w/w przeze mnie zwrot związany właśnie z Furiosą i jej marzeniem, lecz tu winę akurat ponoszą scenarzyści.
Drugim plusem, gdy już zaakceptujemy pewną sterylność świata, jest warstwa audio-wizualna. Duże brawa za efekty specjalne i ścieżkę dźwiękową. Niektóre sceny potrafią przyprawić o zawrót głowy. Jestem pewien, że osoby, które nastawiły się na pełnokrwiste kino akcji i które potrafią przymknąć oczy na pewne niedomagania scenariusza, nie były zawiedzione podczas seansu "Fury Road". Sam również złapałem się na tym, że, pomimo niesmaku, jaki zostawił w/w zwrot, końcowa akcja naprawdę przykuła mnie do ekranu i oglądałem ją z ogromną przyjemnością (podobała mi się z pewnością bardziej niż początek filmu).
Reasumując, pomimo faktu, iż jestem zawiedziony obrazem "Mad Max: Fury Road", to nie mogę z czystym sumieniem napisać, że film jest zły. Ale...moim zdaniem nie jest również dobry. Pewne elementy wybijają się w nim na pierwszy plan i przysłaniają inne, słabsze i niestety ważniejsze (przynajmniej dla mnie), co nie znaczy jednak, iż nie można się cieszyć tym, co w filmie dobre. Jak dla mnie obraz jest nierówny - to taki średniak, który miał szansę by stać się kolejnym kultowym obrazem (choć dla niektórych takowym może się stać), nie sprostał jednak dużym oczekiwaniom, jakie w nim pokładałem i jakie pokładała w nim pewna część fanów oryginału. Mimo wszystko Mad Max w osobie Mela Gibsona bardziej mnie przekonał do siebie niż Tom Hardy. Szkoda.
Ode mnie 5/10. Mogło być pięknie, wyszło niestety przeciętnie. Ale zobaczyć mimo wszystko warto, aby samemu się przekonać, jak jest naprawdę. W końcu każdy z nas może całkiem różnie odebrać "Mad Max: Fury Road".
Gdyby ten film nazywał się "Furioza", a postaci Maxa w ogóle nie było, nawet gdyby twórcą filmu był nie był George Miller, to i tak film zostałby okrzyknięty Nowym Madmaxem! Bo Mad Max to nie postać, to świat pędzących po pustyni pędzących samochodowych monstrów, pełnych psychopatów.
Sterylnie czyste?! Rozbawiłeś mnie. I większy brud pozwoliłby Ci uwierzyć w taki świat?
Samochody wypicowane? Może ty oglądałeś "Szybkich i wściekłych" i Ci się pomyliło?
Wspaniale umięśnieni? Po za jednym kolesiem to były schorowane, bladolice chuchra. No chyba że Vin'a Diesel'a masz na myśli.
Zabawne to jest to, że jesteś kolejną osobą, która skupia się na jakimś fragmencie mojej wypowiedzi, żeby udowodnić swój, wg Ciebie lepszy, punkt widzenia. Liczyłem się z tym, że moja wypowiedź nie przypadnie do gustu fanom i dlatego umieściłem ten wstęp jak i to co widnieje w zakończeniu wypowiedzi, ale widać masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Nie Ty pierwszy i nie ostatni...Film Ci się bardzo podobał? Fajnie, ciesz się tym jak tylko możesz, a mi nie staraj się udowodnić, że się mylę. Oczekiwałem filmu bardziej ponurego, z większym ciężarem gatunkowym, a nie świata żywcem wyjętego z przerysowanego komiksu. Oczekiwałem postaci Maxa, która będzie godnym następcą rewelacyjnego Mela Gibsona, a nie drętwoty Toma Hardego, który w filmie jest jakby "przy okazji" (T.H. bardzo lubię, dlatego jego rola tym bardziej mnie tak boli...). Oczekiwałem sensownego scenariusza, a nie właśnie filmu, który ze swymi pościgami można porównać do "Szybkich i wściekłych", gdzie wiadomym jest, że na przegiętą fabułę należy patrzeć poprzez palce. Wreszcie oczekiwałem wizji świata przyszłości, w którą byłby w stanie uwierzyć, a nie popaprańców, którzy są aż karykaturalnie śmieszni. Naprawdę bardzo lubię komiks tak papierowy jak i na ekranie, ale to co dzieje się we "Fury Road" żywcem przypomina jego ekranizację. A przecież nie o to chodzi w świecie Mad Maxa. Były w filmie sceny, które bardzo mi się podobały i miały swój klimat, ale generalnie trochę się wymęczyłem podczas seansu "Na drodze gniewu". Nic na to nie poradzę a Twoje rozbawienie nic w tym względzie nie zmieni. Lepiej ciesz się nadejściem nowej części, bo taka z pewnością powstanie. Ja daję sobie na wstrzymanie. Niestety...
Chciałbyś po prostu się wypatyczyć i żeby nikt nie krytykował Twojego zadnia. Nie tak działa to forum.
Dobrze zrozumialem Twoje wstępne zastrzerzecia, ale je po prostu olałem.
Wypatyczyć? Olałem?? Co to za słownictwo człowieku??! Poza tym naucz się pisać po polsku, bez błędów ortograficznych ("zastrzerzecia" - chyba o zastrzeżenia Ci chodziło, ale ciężko zrozumieć ten bełkot), bo wychodzisz na analfabetę...
Poczytałem trochę innych Twoich wpisów pod nowym Mad Maxem i wychodzi na to, że "jedziesz" po wszystkich, którzy mają inne zdanie w tym względzie niż Ty. Można by pomyśleć, że kolejny samozwańczy hejter się znalazł...Odreagowujesz frustracje?? Nie do tego służy to forum. Chcesz dyskutować - proszę bardzo, ale jak nie potrafisz powściągnąć języka ulicy to lepiej w ogóle nie zabieraj głosu.
No widzisz!?
Zrozumiałeś do czego służy forum.
Zamiast wyśmiać mnie pod nosem i dać se spokój, przeszedłeś gładko na ciemną stronę mocy po najniższej linii oporu czepiając się ortografię.
Pięknie! Gratulacje.
I znów wywracasz kota do góry ogonem, nie widząc, że sam prowokujesz swoim zachowaniem i niewybrednym słownictwem. Fajnie jak ktoś po Tobie skacze? Dostosowałem się tylko do Twojego poziomu wypowiedzi.
Ale dalsza wymiana złośliwości rzeczywiście nie ma sensu.
Nie dyskutuj z trollem najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
Fakt, co do samochodów, wszystkie pięknie pospawane jak z Gas Monkey Garage. Ale taka jest konwencja "bigger, faster, better". Maxa trzeba brać z przymrużeniem oka. Dobrze zauważyłeś, że Max nie jest już gniewny ale zmęczony tym całym ganianiem i to widać po nim. Mnie zastanawia kim byli ci wszyscy ludzie, a przynajmniej na początku filmu mnie to zastanawiało.
Imć rozkminator już Ci te kwestie wytłumaczył pod założonym przez Ciebie tematem.
I przyznaję, że film jako ekranizacja komiksu może się podobać (wtedy na różne kwestie można spojrzeć z przymrużeniem oka). Tyle, że nie każdy musi być zaznajomiony z papierowymi przygodami Nieśmiertelnego Joe'go i paczki. Film traktuję jako 'oddzielny byt', a nie kontynuację zdarzeń zawartych w komiksie;P
Oj pardonsik, nie ta persona, widać, że się nie dobudziłem jeszcze (I need some coffee for my bunghole"!;-).
Poniżej masz linka do tematu, gdzie te kwestie ("kim byli Ci wszyscy ludzie..") zostały wyjaśnione dosyć szczegółowo. Myślę, że temat Cię zainteresuje;)
http://www.filmweb.pl/film/Mad+Max%3A+Na+drodze+gniewu-2015-95747/discussion/Kto +jest+kto%2C+troch%C4%99+ze+%C5%9Bwiata+przedstawionego...,2677192