Mam wrażenie, że Allen od kilku lat kręci jeden film. Siedzi sobie w fotelu, albo gra na klarnecie, a do głowy wpadają mu pomysły na krótkie dialogi, cięte riposty i złośliwe komentarze. Zapisuje to, dodaje ją i jego, a do tego jakieś ładne widoczki w tle i obowiązkowy happy end.
Scenariusz pusty, oparty na tych trzech-czterech błyskotliwych dialogach. A do tego jeszcze to niewiarygodne nawrócenie się bohatera. Och, czy powinienem zaznaczyć w tym miejscu spoiler? Nie, przecież od początku wiadomo, jak się film skończy.
Celebrity? uważam za jeden z jego najsłabszych filmów (a widziałam ich naprawdę wiele)
no bez przesady... nie uwierzę, że na przestrzeni tylu lat, gdzie Allen zrobił tyle świetnych zarówno komedii, jak i dramatów, nawiązujących do dzieł filmowych, czy literackich, mierne Celebrity uważasz za najlepsze (czy tam jedno z najlepszych)... albo masz spaczony gust, albo kłamiesz, że widziałeś wszystkie jego filmy... albo mówiąc o najlepszych masz na myśli kilkanaście jego filmów
to które są twoim zdaniem najsłabsze?
O gustach podobno się nie dyskutuje (nawet spaczonych). Co do Allena nie kłamię, a filmy z lat 90 (i późniesze) oglądałem w kinie jako premiery. Najsłabsze dzieła Allena? Prosze bardzo. Jego jedyna wpadka to pierwszy film, z 1966r. "Jak się masz koteczku?". Później nigdy nie było źle, ale bywało nienadzwyczajnie. W latach 80 słabszymi filmami były "Wspomnienia z gwiezdnego pyłu" i "Danny Rose z Broadwayu", zresztą obydwa bardzo mocno się zestarzały. Później był jeszcze mały kryzys na początku ubiegłej dekady: od "Klątwy skorpiona" do "Melinda i Melinda". No i dwa ostatnie jego filmy to też nie rewelacja - a piszę to jako fan.
Natomiast "Celebrity" to film z energią, pomysłami, polotem i w dodatku czarno - biały. DiCaprio zagrał autoironicznie i brawurowo, Charlize Theron zachwyciła (przynajmniej mnie), a Kenneth Branagh okazał się najlepszym z "zastępców" Allena (w filmach, w których sam Allen nie wystąpił). Branagh m.in. perfekcyjnie naśladuje sposób mówienia Allena, co dla Brytyjczyka jest tym większą sztuką. Na koniec jeszcze o tych "dramatach, nawiązujących do do dzieł filmowych". Filmy nienajgorsze, ale kompletnie wtórne wobec Bergmana. Nie spotkałem nikogo, kto jako ulubiony film Allena wskazałby "Wrzesień", "Wnętrza" czy "Inną kobietę".
Zgadzam się. Na film Allena można się spóźnić godzinę, a i tak wszystko rozumieć. Oczywiście wyjść przed zakończeniem, przecież je znamy.