Obejrzałem dla Tosara, bo liczyłem, że będzie jak zawsze bardzo dobrze, i się nie zawiodłem. Reszta… cóż, środki ciężkości rozłożone chyba mało symetrycznie, nieadekwatne do dramatu napięcie na ekranie, które jakby się gdzieś rozmywało, przez co film jest w dużym stopniu senny. Na pewno ważny dla Hiszpanów obraz o rozrachunku i przebaczeniu, jednak odnosi się wrażenie, że tu i oprawcy zbyt harmonijnie przechodzą przemianę, i ofiary wybaczają, choć drżą, płaczą i miotają się w sobie. Oceniam kino, nie fakty, na podstawie których powstało. Plus za piękne baskijskie pejzaże w tle.