...w fotel kobiecość - choćby dlatego warto ten film zobaczyć:) (chłopcy i starsi chłopcy będą zachwyceni - nawet jeśli Monica Belluci nie jest ich ideałem, to i tak zasługuje Ona na pokłony...). Zachwyciła mnie totalna kreacja Maleny - scena, w której się ubiera, po prostu odebrała mi mowę...Każdy jej ruch jest idealny. Do czasu... Potem już nie jest tak różowo - scena z poniżeniem Maleny była dla mnie wstrząsająca. Tornatore stworzył piękny film o zwycięstwie miłości, dojrzewaniu, wpływie wojny na zwykłych ludzi, kobiecości, zawiści i obłudzie sąsiadów z tego samego miasteczka... Ale przede wszystkim: MALENA!!!
Podzielam zdanie. Piękny film, i ze względu na Bellucci, i ze względu na całą ideę filmu.
Co do sceny z poniżeniem.. serce biło mi jak diabli, przerażający moment.
W tym filmie Monica Belucci dorównuje seksapilem Marilyn Monroe.
popieram - Monica jest zachwycająca i nie trzeba być facetem, chłopcem itd. żeby ją docenić:) jest niesamowicie sensualna, nie można przejść obok jej kobiecości obojętnie..
Owszem nie trzeba być chłopcem, żeby podziwiać boskie piękno M. Belluci. Każda obiektywna kobieta musi przyznać, że Monica to chodząca lawina zmysłowości, sexu i oszałamiącej urody, ktora zwala z nog. Prawdziwe uosobienie niepowtarzalnego czaru i powabu, ktore w "Malenie" zapiera widzowi dech w piesiach.
Nie wiem jak wy ale zazdroszczę temu chłopakowi ,że zagrał taką rolę, pamiątka na całe życie ;)
JAKO KOBIETA PRZYZNAJĘ, ŻE MONIKA TO "CHODZĄCA LAWINA ZMYSŁOWOŚCI, SEXAPILU I OSZAŁAMIAJĄCEJ URODY":) PIĘKNIE ZOBRAZOWANA KOBIECOŚĆ, NIE WYOBRAŻAM SOBIE, ABY KTOKOLWIEK INNY MIAŁ ZAGRAĆ TĘ ROLĘ. MONIKA W NAJLEPSZEJ FORMIE AKTORSKIEJ, ŚWIETNIE WYCZUŁA TĘ ROLĘ.
Zgadzam się w 100%! Monica praktycznie nie odezwała się przez cały film, ale potrafiła sprawić, że nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Ten seksapil, to ciało, te oczy... Trzeba być naprawdę oszałamiającą kobietą i świetną aktorką, żeby tak wspaniale odegrać tę niełatwą rolę.
Postać jaką stworzyła M. Belluci jest nieziemska. Film pokazuje poza wojną ( a raczej totalitaryzmem) i burzliwym okresie dojrzewania u chłopców drugą stronę medalu posiadania przez kobietę nieprzeciętnej urody. Od razu nasuwa mi się jednoznaczne skojarzenie poniżenia Maleny w filmie z publicznym linczem Jagny w "Chłopach". Losy bohaterek są do siebie bardzo analogiczne, aczkolwiek uważam, że Malena była znacznie mniej próżna niż bohaterka reymontowskiego dzieła. Uroda i sexappeal jako przekleństwo, które rujnuje życie kobiety, sprawia, że nie potrafi funkcjonować normalnie w społeczeństwie pełnym jadu i zawiści. Bardzo podobała mi się scena gdy Malena pokazuje się publicznie z mężem, uderzyła mnie niezwykła duma (ale nie ta próżna) bijąca z tych dwojga. Ogółem rzecz ujmując bardzo ciekawy film:).
Zgadzam się w całej rozciągłości co do powyższych wypowiedzi. Wspaniały, niezwykle zmysłowy i poruszający film z życiową rolą boskiej Moniki Bellucci. Ten film jest również niejako hołdem dla Moniki, jej kobiecości. Pokazuje że piękno może być zarówno błogosławieństwem jak i przekleństwem. Rolą Maleny Monica raz na zawsze zdefiniowała dla mnie pojęcie kobiecości, jej kwintesencje. Ona bezsprzecznie ma w sobie coś z antycznej bogini, co sprawia że jej zjawiskowa kobiecość nabiera niezwykle zmysłowego charakteru. Jak dla mnie kobieta absolut.
"Rolą Maleny Monica raz na zawsze zdefiniowała dla mnie pojęcie kobiecości, jej kwintesencje". Lepiej bym tego nie ujęła, popieram w 100%.