Dłuży się ten film w nieskończoność a najbardziej te tańce i ta kolacja… wątek romantyczny oklepany straszliwe nawet jak na tamte. Facet z wyższych sfer, zakochuje się w biedaczce i na odwrót. Stary biedny rzuca prace by zostać przedsiębiorcą, oczywiście nic z tego Nie wychodzi i sytuacja finansowa się pogarsza, synowi grozi więzienie, a romans córki wydaje się rozpadać… Tak zgadliście, wszystko skończy się dobrze… stary godzi się z szefem, syn nie trafia do paki, kochankowie się schodzą a film się kończy pocałunkiem. No po prostu najbardziej perfidny rodzaj hybrydy gatunkowej melodramatu z komedią romantyczną(totalnie nieśmieszną notabene).
Aktorstwo straszne, scenariusz to powinien być tematem rozprawki jak zamęczyć widza prze durnymi monologami podszytymi moralizatorstwem… realizacja jest nawet poprawna, ale niczego to nie ratuje.
Cringe, dłużyzny i wręcz absurdalna przewidywalność. Jeden z tych filmów nominowanych do oscara które lepiej sobie odpuścić.
Swoją drogą chciałbym znać genezę polskiego tłumaczenia.