Tak - jest lepszy od Idy (mimo że nie widziałem innych filmów nieanglojęzycznych startujących w wyścigu po Oskary, to muszę powiedzieć,że wolałbym,aby to Mandarynki dostały nagrodę), nie - nie jest tak dobry, jak się mówi.
Wschodnioeuropejskie kino zadumy, z niskim budżetem, ale za to robione z jaką lekkością i pasją. Przypowieść o człowieczeństwie w czasach wojny, słodko gorzki obraz wojny w Abchazji i opowieść o pewnym dobrym człowieku. Bez fajerwerków, bez oskarowej szarży. Stonowany, ciepły i niosący ze sobą refleksję. Szkoda,że refleksja przerabiana w nieskończoność, zwłaszcza w filmach amerykańskich, a cały obraz jest zwyczajnie za krótki. Również pojedynek charakterów Czeczena i Serba jakiś nijaki, płytki - a wszystko znowu przez długość filmu. Spodziewałem się czego innego, ale i tak przyjemnie spędziłem seans. Naprawdę, chciałbym dać więcej, ale nie mam za co.