Jestem załamana :( Postać tak ważnej kobiety w dziejach Polski została spłycona do kobiety która była, dostała dwa Noble, ale NAJWAŻNIEJSZE rozbiła małżeństwo. W sumie gdybym nie wiedziała wiele na temat sukcesów Marii Skłodowskiej Curie to nawet bym się nie zorientowała oglądając film jak wiele wniosła do nauki. Taki potencjał i taki zawód :(
Może się mylę, ale chyba taki był zamysł twórców. O jej sukcesach można sobie poczytać na wikipedii, tutaj postawiono na ukazanie jej jako człowieka z krwi i kości, a tacy nigdy nie są idealni.
No nie wiem... bo jeszcze przed samym filmem kiedy wyświatlana jest zajawka "legalna kultura" Gruszka mówiła, że cieszy się, że poznamy "Geniusz wyjątkowej kobiety"... ja w tym filmie jej geniuszu nie widziałem....
Akurat jeżeli chodzi o Skłodowską-Curie, to nie można oddzielać jej pasji (nauki) od niej samej, bo powstanie coś kompletnie ułomnego. To częsta wada u twórców tworzących biografie - wybierają sobie jeden fragmencik życiorysu, jeden składnik osobowości - resztę traktując jako tło i powodując tym zafałszowanie postaci. Tym sposobem powstają wydmuszki-pisanki, ładne, kolorowe i kompletnie puste.
Z pewnoscia zamysł, ale fatalny. Na co taki zamysł? Mam taką mysl, ze nadal dla wielu ludzi termin naukowiec to po prostu cos niepasującego do kobiety. Kobieta naukowiec kojarzy sie niekobieco, bo prawdziwa kobieta powinna stac przy garach, rodzic dzieci, byc matką, zoną, kochanką. Gdyby film byl o meskim genialnym naukowcu, z pewnoscią nie poprowadzono by tak narrracji. 21 wiek, a umysły mamy nadal w poprzednich epokach. Zadziwiające. zresztą czy posiadanie romansu na boku czyni kogos od razu ciepłym i kobiecym? Szkoda że to zrobiono z naukowcem tak duzego formatu jakim była. Ja zawsze na głupie szowinistyczne gadki typu "a Kopernik oczywiscie była kobietą". odpowiadam : "A Maria Skłodowska Curie- pewnie mężczyzną'
Wydaje mi się, że od jakiegoś czasy biografie wielkich kobiet są spłycane. W "Coco Chanel" też nic z jej sukcesów nie pokazali, w "Żelaznej damie" z Thatcher zrobili alkoholiczkę, a jakiejś jej dokonania były tylko tłem. Smutne.
Ja to widzę inaczej. Usilnie starają się udowodnić na podstawie tych wielkich kobiet, że to że już są kobietami w jakiś sposób sprawia ich podnosi do wysokiej rangi.
Zgadzam się z autorem wątku. Fajnie, kiedy film pokazuje zarówno życie prywatne, jak i zawodowe różnych postaci, ale powinien to robić w sposób wyważony, a tutaj tego zabrakło. Niemniej na pewno trzeba przyznać, że jest to ładnie zrealizowana produkcja. Jeśli ktoś miałby ochotę przeczytać więcej o tym filmi i o Sztuce kochania, która też w tym roku weszła do kin, to zapraszam tutaj: https://kulturalnik.wordpress.com/2017/03/05/polkinaduzymekranie/
Pełna zgoda.
Film pod koniec się ciągnie jak włoskie spageti, unika drażliwych tematów jak choroba popromienna na którą zmarła
Curie Skłodowska i jej zaprzeczanie własnej choroby.
Feministyczne wątki też słabo ujęte.
A w zupełności się zgodzę z faktem, iż film nie pokazuje geniuszu Curie Skłodowskiej. Nie wiadomo jak ona
mogła w ogóle pracować targana cały czas taką burzą emocji.
Niestety miałam dokładnie takie samo wrażenie kiedy wróciłam dziś z kina. Pierwsza na świecie kobieta, która dwukrotnie otrzymała nagrodę Nobla i to jeszcze z dwóch dziedzin nauki (fizyki i chemii), a na filmie zobaczyłam kobietę która najpierw opłakuje swego męża, zaś potem gździ się z żonatym i dzieciatym facetem namawiając go do rozwodu i strzelając focha, gdy ten nie chce o tym słyszeć. Rozumiem, że nie powinno robić się produkcji, gdzie mamy do czynienia z posągową i oderwaną od rzeczywistości postacią. Maria Skłodowska była człowiekiem z krwi i kości, jak każdy z nas miała wady. Jednak grubą przesadą jest, by prezentować ją w ten sposób. Jako bardziej inspirującą postać ukazano niestety Wisłocką w "Sztuce kochania".
Popieram. Zrobili z tego jakiś "Klan". Daję 6/10 za ogólną tematykę, ale niestety mnie film rozczarował, zdecydowanie za mało dynamiki i lepszej treści.
Słabo biograficzny, słabo dramat. Nie porywa. Bardziej mnie wciągneła w dzieciństwie zaczywatana wielokrotnie "Maniusia". Może ktoś inny sie pokusi o dobry film o Skłodowskiej?
W sumie mija tydzień od momentu kiedy widziałam film i nadal mi przykro. Mam wielką nadzieje, że powstanie kolejny film o życiu MSC, ale pokazujący jej osiągnięcia naukowe.
przecież ona wyjechała do Francji dopiero na studia mając około 24 lata, co zresztą traktowała jako tymczasowe, wracała między licencjatami do ojca do Polski, dopiero jak poznała Piotra osiadła we Francji na stałe. Iwony Kienzler - Maria Skłodowska-Curie. Złodziejka mężów - życie i miłości - polecam
Pierwsze z czym mi się ten film skojarzył to Piękny Umysł. Tak samo genialny człowiek, akademik, z ogromnymi problemami prywatnymi i noblem. Tam jest to tak pięknie wyjaśniione, i elementy naukowe powiedzmy, i choroba, urojenia, walka z nią, problemy prywatne, rodzinne, idealnie wszystko zgrane w piękną całość. A tu film o babce, która rozbiła małżeństwo. I tyle. Jak dla mnie to wyglądało jak skrzyżowanie smoleńska z "komediami" romantycznymi epoki adamczyk+szyc+karolak, obdarte z jakichkolwiek elementów humorystycznych
powinni dodać do tytułu "złodziejka mężów" ;) właśnie czytam książkę Iwony Kienzler( Maria Skłodowska-Curie. Złodziejka mężów - życie i miłości) i w tej chwili mam wrażenie, że ktoś pozamieniał tytuły... a tak człowiek szedł do kina z pewnymi oczekiwaniami a dostał coś zupełnie innego, mimo wszystko film oczarował nie klimatem, muzyką , ubiorami
Bardzo słaby, tandetny i przewidywalny. Szkoda że życie tak wielkiej postaci zostało tak nieudolnie opowiedziane przez scenarzystów i reżysera. Wygląda mi to tak jakby ktoś na siłę chciał zarobić na nazwisku Pani Marii trochę pieniędzy.