O tym, że jest to przeciętniak świadczy chociażby fakt, że w filmie ani razu nie pada wyraz "polon".
A to dopiero czubek góry lodowej - dialogi brzmią żałośnie ("Ty moja radioaktywna królowo radu"), aktorstwo ie trzyma zbyt wysokiego poziomu - tylko Gruszka daje radę, a poza tym obraz skupia się bardziej na beznadziejnie rozpisanym romansie rodem z serialu trudne sprawy. Ciekawe kwestie zostały natomiast zrzucone na drugi plan. Tak więc zdobycie nagrody Nobla, walka o zdobycie pracy w świecie, w którym nie ma miejsca dla kobiet czy relacja Marii z Einsteinem są ukazane niezwykle powierzchownie.
Nie polecam.