6,4 12 tys. ocen
6,4 10 1 12486
7,1 19 krytyków
Martha Marcy May Marlene
powrót do forum filmu Martha Marcy May Marlene

moze ktos ogarnoł co symbolizuje koniec ? prosze o odpowiedz

ocenił(a) film na 7
Richie.25

sam się zastanawiam nad zakończeniem. daję widzowi możliwość zakończenia w wyobraźni widzowi... Szczęśliwe : Dojeżdżają do celu poddaje się terapii i wyjawia całą prawdę o "sekcie" zdrowieje a oprawcy zostają zatrzymani prze Policję Złe: Na końcu porywają ją zabijając siostrę i jej męża, prawda nigdy nie wychodzi na jaw...

użytkownik usunięty
Richie.25

sama sie nad tym zastanawiam.. jestem trochę rozczarowana końcówka..
ale ogólnie film fajny,polecam

ocenił(a) film na 7
Richie.25

Myślę, że Durkin nie tylko chciał opowiedzieć (tę w sumie dość konwencjonalną) historię, ale również pozwolić widzowi trochę wejść w psychikę Marthy. Ta niedopowiedziana końcówka (czy to byli członkowie sekty, czy przypadkowi ludzie) idealnie obrazuje rozchwianie emocjonalne bohaterki, która też w przypadkowych ludziach widziała swoich dawnych znajomych (atak paniki na przyjęciu). Tak jak Martha (prawdopodobnie do końca życia) tak i widzowie (do końca filmu) będą kojarzyć z Patrickiem każdego szczupłego mężczyznę w białym tshircie.

ocenił(a) film na 7
silentman

Myślę, że to jest zajebiście wytłumaczone zamierzenie reżysera co zakończenia filmu. Lepiej bym tego nie ujął.

ocenił(a) film na 6
Speedy_3

Niedopowiedziana końcówka sprawia, że jestem wstanie nawet podnieść moją ocenę filmu z 7 do 8. Ciekawy film, wart obejrzenia. Szkoda tylko, że moje imię (Patryk) zostało tak sponiewierane i teraz może się co nie którym tak negatywnie kojarzyć no ale cóż... ;/

Film przekazuje sporo prawd na temat sekt a w związku z tym można się sporo dowiedzieć. Oczywiście występuje wiele ich rodzai a tutaj przedstawiona wydaje się dość radykalna (no ale takie właśnie one są). Uważam, że jest lepsze obejrzenie tego filmu niż przegadanie z kimś dwóch godzin na temat: "Uważajcie, żeby czas nie wciągnąć się do żadnej sekty!" Naoczne zobaczenie tego może bardziej wpłynąć niż samo mówienie (tym bardziej, że słyszy się to np. często a sporo ludzi olewa to właśnie dlatego, że traktuje to jako coś "zwykłego" coś co ktoś już po kimś powtarza)...

ocenił(a) film na 8
Richie.25

Końcóka po prostu urywa się na sekundę przed bardzo drastyczną sceną. Wskazówką może być sam tytuł filmu. Jest czwarte imię - Marlene (poprawcie mnie, jeśli coś przeoczyłem w fabule).

Facet, który wyskoczył im pod samochód to Patrick. Wrócił po Marcy May. Ucieczka Marthy mogła wzbudzić u innych wątpliwość. A wątpliwości to wróg sekty - kto ma wątpliwości, tego ciężko jest kontrolować. Więc trzeba natychmiast przywieźć Marcy May* z powrotem, aby pozostali myśleli: „po co mielibyśmy uciekać, skoro ona jednak wróciła? Widocznie na zewnątrz jest jednak gorzej niż tu. Widocznie Patrick ma rację, że stworzył dla nas to miejsce”.

W ten sposób z powrotem zaszczepia im z powrotem wzorzec psychologiczny, w którym nie ma informacji o możliwości jak i sensowności odejścia

Marcy wraca z nim, bo się go boi. Patrick wie, że będzie znów próbowała uciec. A nawet, jeśli nie, to w takim stanie jest już dla niego nieużyteczna. Rozpoczyna nowy proces prania mózgu. Nie ma już Marthy. Nie ma już nawet Marcy May. Jest Marlene*.


Taki trzeci poziom prania mózgu to już dla mnie czysta lobotomia. „Kilka osób w jednym ciele”. Nawet nie wyobrażam sobie wysiłku, jaki trzeba włożyć w przywrócenie takiej osoby do normy. Nie jestem specjalistą, ale sądzę, ze konieczny byłby tu proces odwrotny – czyli najpierw powrót z Marlene do Marcy May, a dopiero potem do Marthy.

Współczuję ludziom, którzy przechodzą przez taki dramat i ich rodzinom.


Sony_West

Tylko że facet który wskoczył pod samochód szwagra był młodym blondynem i nie wyglądał jak Patrick - raczej jak Watts i dlatego Martha się zdenerwowała.

ocenił(a) film na 7
Sony_West

...świetne podejście do zakończenia :)
Jako osoba pracująca też m.in.z ludźmi doświadczającymi przemocy, chciałabym wierzyć, że imię Marlene zostało przyjęte przez główną bohaterkę po udanej terapii i rozpoczęciu nowego życia, już poza sektą :)

ocenił(a) film na 8
Richie.25

Dodam jeszcze, że z sekt czasem wyrzuca się ludzi. Tych, którzy sieją wątpliwość u pozostałych bo są odporni na pranie mózgu. Wyrzuca się, ale nie pozwala się nikomu uciekać. Bo to dwie różne rzeczy...

Zasiewanie wątpliwości, to kluczowa technika leczenia osoby zmanipulowanej.

Richie.25

Wydaje mi się, że ostatnia scena symbolizuje brak możliwości ucieczki przed sektą. Reżyser chce pokazać nam, iż Martha nigdy nie ucieknie przed sektą i będzie ona prześladowana do końca życia. Do końca życia będzie musiała żyć w strachu i uciekać przed rzeczywistością.

ocenił(a) film na 8
Richie.25

Jakoś nieuważnie oglądałem, bo myślałem, że ten koleś w finale to faktycznie członek sekty. A jeżeli tak, to zakończenie jest do kitu, bo to film psychologiczny, więc lepiej jakby trauma bohaterki została w jej głowie - tzn. psychicznie nigdy się pewnie od tej sekty nie uwolni. A taki pełen suspensu finał niczym z horroru to banał i uderzenie łopatą w głowę.

Ale jednak nie wiadomo czy ten gość to prześladowca Marthy, więc zakończenie jest ok, choć trochę zbyt łopatologiczne:)

ocenił(a) film na 7
Richie.25

Czy piosenka pod napisami końcowymi nie jest podpowiedzią? Jackson C. Frank "Marlene" czyli jak ostatnie imię bohaterki, piosenka o ile się nie mylę jest o ofierze jakiejś strzelaniny w szkole. Może to sugeruje, że Martha jednak zostaje w końcu zamordowana. Młoda, bezsensowna ofiara.

ocenił(a) film na 7
RamboPaolo

poprawka: To był pożar szkoły Cleveland Hill School w 1954, autor piosenki był jednym z dzieci, którym cudem udało się przeżyć choć z licznymi poparzeniami. Jego szkolna miłość miała mniej szczęścia, zginęła w ogniu. Prawdopodobnie chodzi o Marlene Dupont (w tej samej klasie była też Marlene Miller, która zmarła kilka dni później w szpitalu). W sumie zginęło 15 dzieci. Jackson Frank nigdy się z tego nie otrząsnął. Piosenka piękna.