Znam całą serię "Martwe zło" i mnie, osobiście, ten film rozczarowuje. Jest to chyba najsłabsza odsłona tej serii.
Oglądałam wszystkie filmy z tej serii, oraz serial, i oglądając "Przebudzenie" miałam nieodparte wrażenie, że czegoś tu brakuje.
Fabuła ma dużo nawiązań do pierwszej serii filmów jak np. opętanie kobiety, tutaj mamy jako tą dobrą nie jej partnera, ale jej siostrę, opętywanie dzieci czyli istot niewinnych. I słynna piła motorowa, która nie wiadomo jak się tam znalazła, tak samo jak urządzenie do mielenia chrustu.
Poza zwykłym gore i hektolitrami buraczanego kisielu brakuje.. Bruce-a Campbella i całej komediowej otoczki, jaką ten aktor wprowadza do serii. Brakuje tego przerysowanego "macho", jego niezapomnianych teksów i charakteru jaki nadawał całej serii. Brakuje tych akcentów jak opętana rączką która spuszcza Ashowi łomot.
Bez Burce-a jest to tylko zwykły, przeciętny horror typu gore w którym odtworzono kilka scen z klasyki kina np. Krew wylewająca się z windy czyli "Lśnienie", czy wielopostaciowa istota, której pomysł został żywcem zaczerpnięty z "To" Johna Carpentera. Winda zalewana krwią i topiąca swoich pasażerów też się już wielokrotnie pojawiła.
I tu się właśnie pojawia rozczarowanie. Seria "Martwe zło" była, na swój pokręcony sposób - straszna i śmieszna jednocześnie. "Armia ciemności" była kwintesencją, jak można połączyć dobry horror z dobrą komedią aby wyszedł film wręcz kultowy! Potem serial miał dużo nawiązań do "Armii ciemności" gdzie utrzymano ten klimat, trochę łącząc to z "Pogromcami duchów" - wyszło dobrze. Może nie super ale dobrze. Natomiast "Przebudzenie" jest, po prostu słabe i uważam, że gdyby ten film miał inny tytuł i nie nawiązywał do serii, miałby dużo lepszy odbiór.