Kolejny nafaszerowany dzisieszymi "problemami" film wypuszczony pod tytułem który ma za zadanie sprowokować ogladalość.
Żona Ragnara Lothbroka po tym jak została zastrzelona z łuku zmartwychwstała przeniosła się w czasie trzykrotnie zaszła w ciąże i została samotnom madkom Eminema, Grety Thunberg i Pokemona.
W trakcie trzęsienia ziemi "ssące cycek pijawy" znajduja księgę która powinna być na zadupiu w lesie, koniec fabuły. Cala reszta filmu to zlepek overgored scen w których postacie potykają się o wszystko łącznie z podłogą i strzelaja 4 razy ze strzelby która miała dwa naboje.
Absolutne zero jakiegokolwiek sensu, buildup'u, backstory czy linku do poprzednich częsci z wyjątkiem słow zaklęcia i make up'u.
Ani to śmieszne ani straszne 4/10 przez sentyment do franchise'u i dla tego ze po obejżeniu "piranocondy" wiem że bardziej nie moża juz spi3rdol!ć.