PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=392553}

Matka łez

La Terza madre
4,2 2 319
ocen
4,2 10 1 2319
4,0 6
ocen krytyków
Matka łez
powrót do forum filmu Matka łez

Wyjątkowo krótko...

użytkownik usunięty

... bo i nie ma się nad czym rozwodzić.

6/10 z sentymentu dla Argento, którego czas chyba już się skończył.

Zamiast oniryzmu mamy realizm, zamiast pięknego kadrowania mamy "syndrom kamery cyfrowej", zamiast wszechogarniającego klimatu mamy cycuszki (ładne, nie powiem, ale filmu raczej nie uratują), zamiast miażdżącej muzyki Goblinsów mamy jakieś brzęczenie i charkanie - jak podejrzewam - Cradle of Filth. Coś jeszcze?

O ile kwestie techniczne mogę tłumaczyć budżetem (o ile dobrze pamiętam 3,5 mln $, zamiast planowanych 20 baniek) to nie mogę wprost uwierzyć, że finalny scenariusz, był czwartym bodajże z kolei. :)
Zarzucając "senną" estetykę poprzednich filmów i decydując się na bardziej "bezpośrednie" podejście do tematu Dario powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nie może pozwolić sobie na zbyt wiele nielogiczności. O ile byłyby one do stolerowania w filmie utrzymanym w klimacie dwóch poprzednich części, a być może nawet były by jednym z elementów napędowych filmu (w końcu które omamy senne są logiczne :P), to w ujęciu "realistycznym" rażą one po prostu oczy (chyba, że zabudujemy sobie terapię jakiej poddana została jedna z bohaterek :P).
W poprzednich częściach mieliśmy do czynienia z wiedźmami, alchemikami, od ezoteryki ekspertami i tym podobnymi -"ami", jednakże ich liczebność wydawała się raczej ograniczona. W tej części natomiast można odnieść wrażenie, że mniejszym bądź większym ekspertem od spraw tajemnych jest tak z 1/3 populacji. Niemalże na każdym kroku czai się egzorcysta, czarna wiedźma, biała wiedźma, alchemik, architekt-alchemik, kabalista-amator. No chyba, że to specyfika Rzymu, że ciągną do niego wszyscy którzy arkana magii zgłębiają.
Dalej - o ile magia w poprzednich częściach była natury, hmmm... z braku lepszego słowa uduchowionej czy mistycznej, to w tej części stykamy się już z jakąś jej jarmarczną wizją, czymś na kształt "hollywoodzkich pierdów okultystycznych" (że pozwolę sobie własny termin ukuć), wszędzie pojawiają się duchy, bohaterka urządza sobie ciągłe pogaduchy ze swoją zmarłą matką, że o scenie w której owa matka wciąga w sferę niebytu Michaela (po wcześniejszych wytwodach na temat tego, że jej córka "wypaśna biała wiedźma w fazie tworzenia" nie może jej dotknąć bo innaczej jej matka zniknie) z litości nie wspomnę.
Zresztą mniejsza z tym. Dario mógł mieć zły dzień (no dobra, złe dwie dekady) kiedy pisał te fragmenty scenariusza. To co mnie w filmie najbardziej - przepraszam za wyrażenie - wcoorwiauo, to zachowanie i wygląd przybywających do Rzymu wiedź mniejszego kalibru. Ja rozumiem, że szykował się Armageddon, Nowa Era Czarownic i tym podobne bzdety, no ale na miły Bóg... Zanim miasto całkowicie pochłonął chaos mogły przez chwilę postarać się nie wychylać, nie wzbudzać podejrzeń... No bo niestety do miasta przybyły raczej nie na zasadzie "in cognito" ale "non cogito" - biegały, wrzeszczały, skakały, potrącały ludzi itp. Myślałby kto, że uznały, że ich stroje nie wzbudzą wystarczającego zainteresowania ogółu i chciały nadrobić to zachowaniem. No właśnie... Stroje! Nie za bardzo wiem jaka moda panuje obecnie wśród neo-pogan, wikkanek i tym podobnych ludzi, ale mógłbym założyć się o karton najtańszej wódki, że na pewno nie jest to styl a'la szafa Davida Bowie. Muszę się zgodzić z jednym z internetowych recenzentów, który kostiumy nazwał bodajże odpadkami po glam-rocku. No litości :)
Co jeszcze o filmie... O tak! Zmarnowanie talentu Udo Kiera. Ten koleś jest w stanie wnieść nieco powabu do największego celuloidowego crapu. Naprawdę. Sprawdza się nawet w filipińskich WIP-movies. Stąd też nie rozumiem dlaczego taki człowiek jak Dario Argento - którego mimo wszystko nadal szanuję - wrzucił go do filmu na raptem 3 minuty. Marnotrawstwo talentu. Dobrze, że pamiętał chociaż o tym, żeby pokazać w filmie piersi swojej córki. Tego talentu nie zmarnował :)
I jeszcze jedno - efekty. Wyznaję zasadę, że jeśli ktoś nie potrafi czegoś zrobić to niech nie robi. Jeśli nie ma się środków, żeby coś pokazać, to lepiej tego nie pokazywać, zamiast robić to na od...czep się. Vide: płonący kościół, monstra przebijające się przez drzwi.

Hmmm... No... Tyle negatywów. Teraz dla odmiany coś o pozytywach:
- Asia Argento
- mimo wszystko podsumowanie trylogii (co prawda wydaje mi się, że Dario miał tak naprawdę pomysł na jeden film i jakąś ogólną wizję trylogii, co udowadniał każdą następną częścią robiąc je coraz bardziej z musu - Suspiria 10/10, Inferno 8/10, MOT 6/10), domknięcie historii (niezbyt oryginalne zresztą :) miałem nadzieję, że w tej części to matka skickuje wszystkim assy) i nawiązania do postaci z poprzednich części
- ładne, klasyczne zawiązanie akcji - sztampowe bo sztampowe ale w tym tkwi dla mnie jego urok: wprowadzenie, rozkopanie grobu, gul księdza, odwołanie się do wiedzy ekspertów itp.
- klimatyczny wątek z historią de Villi bodajże, narracja z offu i ręcznie wykonane rysunki (wiem, że to bardziej brakiem hajsiwa a nie jakimiś artystycznymi pretensjami było motywowane, ale rozwiązanie fajne)
- plus "zmieszany", czyli nie dla każdego - jeśli ktoś lubi takie rzeczy to w filmie znajdzie ładne sceny gore
- Szybko leci, się nie nudzi, jakieś tam resztki klimatu można poczuć, jeśli tylko powtarza się "miej w pamięci poprzednie części, to jest tylko "dokrętka", żeby była modna trylogia
- Asia Argento
- piersi Asi Argento

Hmm... Jakieś plusy pewnie można by jeszcze znaleźć, ale piszę to na gorąco :)

Podsumowując. Może ciut za bardzo przesadziłem z krytyką, no ale od kogo wymagać jeśli nie od Mistrza Horroru (przez ostatnie 2 dekady tytularnego bardziej, ale zawsze)? Zresztą w końcowej ocenie i tak podniosłem na 6/10, bo obiektywnie patrząc to 5/10, a sugerując się systemem ocen filmwebu to 4/10 - poniżej oczekiwań po prostu.

Apeluję do Daria - w końcu największa szansa na to, że mnie usłyszy i wysłucha jest na polskojęzycznym portalu :) - nie kręć filmów "żeby były" tylko, "żeby były warte obejrzenia". Bo widzę, że dopadł Cię syndrom "amerykańskich horrorowych pindzioli" (AHP) - myślisz, że 90 minut filmu da się zbudować na kilku scenach gore i pannach machających cyckami (a w niektórych scenach i bobra nie szczędzącymi). A od Ciebie chyba można więcej wymagać. :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones