trudno uwierzyć, że to ten sam reżyser, co zrobił Suspirię i Profondo Rosso. zero klimatu, zero dbałości o szczegóły, ot, po prostu, amerykański horrorek kręcony z szablonu- raz, dwa i gotowe. zdaje się, że tylko o kasę chodziło tym razem, bo reżyser z taką artystyczną świadomością jak on nie zrobiłby przypadkowo takiej chały.
pozdrawiam fanów "starego" Argento.