Almodovar to jednak nie jest moja filmowa bajka,nigdy jakoś specjalnie nie przepadałem za jego twórczością i ten obraz tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził.Ten film to zwykła telenowela z wątkiem polityczno-historycznym i oczywiście obowiązkowym w dzisiejszym "ambitnym" kinie motywem LGBT,który tu kompletnie nie pasował.Film oglądałem bez jakichkolwiek emocji czy wzruszeń,zaskoczenia również żadnego nie było,bo od początku można się było łatwo domyśleć o co chodzi z tymi dzieciakami.Jeszcze słówko na temat wątku polityczno-historycznego i jak to w tym filmie było ukazane - czasy generała Franco to oczywiście samo zło,a jego przeciwnicy to biedni,prawi ludzie których ta "bestia" wymordowała,czyli standard w dzisiejszym kinie.Jednak każdy kto choć trochę "ogarnia" historię wie że wojska Franco walczyły ze zbieraniną komuchów i anarchistów z całej Europy i tylko dzięki wygranej w tej wojnie Franco uratował Hiszpanię przed czerwoną zarazą,no ale nie od dziś wiadomo że zachodni intelektualiści mają wielką słabość do czerwonych.
Widzę, że zabierasz się pisaniem historii na nowo, zgodnie z obecną linią partii.
Hahahaha - kobieto poczytaj trochę o wojnie domowej w Hiszpanii,zainteresuj się tematem,to wtedy możemy podyskutować na argumenty.Tak z ciekawości,napisz mi jak masz ochotę,gdzie w mojej wypowiedzi jest choć jeden procent historycznej nie prawdy?
Agatonik - jednak najpierw się doucz, a potem pisz. Komunistyczna szkoła zrobiła jednak swoje: źli faszyści hiszpańscy, a dobrzy komuniści - i wszystko takie jasne i proste!
Mam podobne zastrzeżenia, choć ja akurat filmy Almodovara lubię. Tym bardziej jestem rozczarowana. Spodziewałam się czegoś lepszego. Sam temat wydał mi się ciekawy i nie przeszkadzałaby mi nawet przewidywalność głównego problemu zamiany dziecka.
Co do wątku historycznego nie mam szczególnych zastrzeżeń. Pokazany jest bardziej w charakterze rodzinnej traumy, doświadczenia straty, niż oceny historii.
Najbardziej nie podobało mi się wplecenie romansu lesbijskiego. Pasowało w tym filmie jak pięść do oka. Ta młoda dziewczyna ustylizowana na ślicznego chłopca w erotycznej scenie z 40latką, choćby nie wiem jak ładną. To było po prostu niesmaczne. Wręcz obrzydliwe i zupełnie niepotrzebne. Swoją drogą dotąd nie zauważyłam, że piękna Penelope ma tak kiepskie nogi. Jak facet prawie.
Było też trochę nonsensów. Np. zabranie małej, ot tak przez opiekunkę. Co z tego, że biologiczną matkę? Formalnie i emocjonalnie matką dalej była bohaterka grana przez Cruz. Takie rzeczy trzeba bardzo długo prostować w sądzie, a ta od tak bezradnie pozwoliła zabrać dziecko kobiecie nie mającej do niego żadnych praw. Bzdura. I takich bzdur, niedociągnięć było więcej. Chociażby totalny brak pytań. po co pracodawczyni próbka mojej śliny.