PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=628}

Matrix

The Matrix
1999
7,6 854 tys. ocen
7,6 10 1 853750
8,0 99 krytyków
Matrix
powrót do forum filmu Matrix

Ktoś kiedyś powiedział (mniej więcej), że jeśli jedna osoba uzna coś wspaniałym, śmiej się z tego. Gdy stwierdzą to dwie osoby, zastanów się, czy nie ma w tym odrobiny prawdy. Ale jeśli uznaje to już trzech ludzi, zgódź się i ty.Tak było ze mną. Niemal od samych narodzin MATRIXA na naszych ekranach spoglądałem na jego migawki. Stwierdziłem, jak wielu ludzi, że to jeszcze jeden, nienormalny film, upstrzony efektami komputerowymi, który nic nie oferuje głodnym widzom. Za jego pozytywną oceną nie przemawiała nawet MOJA premiera Gwiezdnych Wojen - Mroczne Widmo, które uznałem za DOŚĆ udaną próbę reanimacji filmów SF. W końcu zacząłem przeżywać małe wstrząsy. Okazało się bowiem, że rozsądniejsi ode mnie ludzie obejrzeli MATRIXA i postanowili pochwalić się nim w TV. Słyszałem o nim prawie w każdym szanującym się "Kurierze kinowym". Wreszcie doszedłem do wniosku, że reklamowanie MATRIXA, to pochwała głupoty. Nie wiedziałem dlaczego tak wielu chwali tak mierny film.
Moja kpina wzrosła bardziej, gdy zauważyłem, że recenzje tego filmu pojawiają się na łamach czasopism i programów o tematyce chrześcijańskiej. Pomyślałem sobie, że ten manewr, to już obłuda. Wciąż tonąłem w cynizmie. Niedługo potem odwiedziła mnie koleżanka i gorąco namawiała do obejrzenia MATRIXA. Sama była już po pra pra pra premierze. Dalej nie wierzyłem. Gdy powtórnie do obejrzenia tego dzieła nakłaniał mnie kolega, który pobił już chyba jeden ze standardowych rekordów oglądalności, stwierdziłem, że dam się namówić, by nie zabijać pragnień sumienia.
Gdy usiadłem do lektury, byłem pełen cynizmu i pewności porażki. (mam zwyczaj oceniania obejrzanych filmów i łowienia "PRZEBOJÓW"). Z każdą chwilą (dosłownie każdą minutą stawałem się górą lodową, która topniej pod wpływem słońca). Gdy skończyłem oglądać, przez moment wchłaniałem jeszcze czarny obraz ekranu.
Do premiery Matrixa poznawałem go po widowiskowych efektach, które zapamiętałem doskonale. W trakcie projekcji, postrzegałem je jako drugoplanowe, choć tak wizualne. Sama fabuła poraziła mnie przez 5 zmysłów + rozum. Do dziś zastanawiam się, jak dwóch, zwykłych ludzi potrafiło wymyślić coś tak (przepraszam za wyrażenie) nieziemskiego.
Zanim moje wrażenia uległy minimalnemu ochłodzeniu, namówiłem siostrę do przyjrzenia się temu dziełu. Ta, znaczniejsza ode mnie przeciwniczka fantastyki, stwierdziła chłodno i wyraźnie, że film ją poruszył dogłębnie. Jeszcze tego samego dnia nakłoniłem moją mamę do MATRIXA (to był prawie cud). Oceniła go bardzo pozytywnie.
Film obejrzałem w sumie 3 razy i wiem, że to śmiesznie mało, bo ów cud filmowy, to trudny temat, który trzeba przyswajać sobie wielokrotnie i spokojnie.
W ocenie wielu ludzi MATRIX jest albo najlepszą produkcją filmową ponadgatunkową, lub chłamem kinowym graniczącym z parodią ludzkości i jej obrazą. Dlaczego tak jest? Nie wiem. Myślę jednak, że film mówi częściowo o tym jak żyjemy. Odpowiada na dręczące pytania. Być może nawet podświadomie szukamy odpowiedzi jak NEO: gdzie zmierza świat ludzi bez kontaktów, hamulców, mocnych podstaw etyki, piękna. Jak wiele jest przecież pustych, niezaspokojonych wątpliwości w filmach, których nikt nam nie rozwiewa podczas lektury. Bijemy się z nimi sami. Nie otrzymując odpowiedzi, przyzwyczajamy się do anormalnego stanu rzeczy i sterylizujemy przed człowieczeństwem. MATRIX niewątpliwie jest trudny w odbiorze. Sądzę (moja sugestia), że podejmując problemy egzystencji w rzeczywistości i odwrotnie, zostawia nas nie z wieloznacznymi, zdefo -
mowanymi odpowiedziami, ale pozwala nam dokonać wyboru. A zatem może warto zastanowić się, czy film nie daje odpowiedzi sam z siebie? Ja sądzę, że Matrix stanowi tylko cząstkę podpowiedzi, co zrobić, by nie dać się zwariować. Po tej lekturze zacząłem szukać podobnych filmów (np. The Truman Show). Czuje, że matrixowe szaleństwo nie prowadzi mnie do Tworek, ale dystansuje do kłamstwa, zaszufladkowania, lenistwa i pasywności myślenia. To chyba pozytywne skojarzenia, jeśli mówi się TYLKO o filmie?