Skoro Morfeusz twierdził że, widział całe pola gdzie ludzie się nie rodzą , a są uprawiani to w Matrixie kobiety musiałyby bez przerwy rodzić dzieci. Durnowate efekty specjalne, dialogi to istny bełkot, pseudointelektualne przesłanie, sceny walki wręcz żenujące plus cały czas sieczka i strzelanina, a to pod przykrywką pseudointelektualnych przesłań, zrzynanie pomysłów z około 20 innych filmów, a realizm w filmie równy zero. Gniot, nudny jak cholera, niczym nie powala, a miejscami jest żenujący.
niekoniecznie slyszales o in vitro? juz dzisiaj nie potrzeba kobiety zeby urodzic dziecko tylko zaplodnbionej komorki jajowej.A co dopiero w przyszlosci.Po za tym tego filmu nie nalezy brac doslownie tylko zastanowic sie nad rzeczywistoscia.Np. czy ktos w spiaczce moze uwarzac sen za tak realny jak rzeczywistosc? Skoro istnieje taka mozliwosc to jak odroznic rzeczywistosc od snu? I najwazniejsze zdanie ktore tego dotyczny ktore wypowiada Morfeusz "Czy miales kiedys sen tak realny ze wydawal ci sie rzeczywistoscia?" i wlasnie o tym jest ten film, o sensie postrzegania co jest rzeczywiste i moze rzeczywistosci tak naprawde nie znamy i 99,9999999% populacji nigdy sie nie dowie o co tak naprawde w rzeczywistym swiecie chodzi i co tak naprawde rzeczywiste jest.
Po prostu uwazam ze ten film porusza glebokie filozoficzne tematy i nie powinien byc brany tylko jako kino popcornowe ale tez nalezy sie zastanowic nad pewnymik rzeczami.
Nie tłumacz ludziom tej zmuły dla emodzieci chłopie. Gimbaza przez ten pseudointelektualny bełkot ładuje swoje umysły "intelektem". IQ pewnie musi rozwalać im te łby. W końcu to film dla tego typu kategorii człowieka.