Jakie ten film ma zalety, to powiedziane to było już setki razy. Natomiast ma jedną niezaprzeczalną wadę. Matrix spieprzył całe od strony efektów specjalnych. Paradoksalnie "bullet time" z Matrixa przysporzył więcej złęgo niz pożytku. Co w Matrixie miało wyraźne zzstosowanie, to w całej plejadzie filmów postmatrixowych było żenujące do obrzydzenia. Zamiast delektować się naprawdę ciekawymi efektami, to człowiek czekał kiedy znów w jakieś scenie wpieprzą bullet-time. Mam nadzieję, że w końcu minie modą na tego typu efekty i kino wróci do nieco starszego typu kręcenia ujęć.
Tak na marginesie, pozytywnie mnie zaskoczyła Incepcja. Tam bullet-time był wykorzystany również sensownie. Mam na myśli spowolnione zdjęcia Vana na zakręcie z pokazanie ujęc wewnatrz niego i jednoczesnym wejsciu w głębszy sen z Arthurem. Aż mi ulżyło, że ktos potrafił wykorzystać ten efekt z głową.
Twoja wypowiedź jest niepoważna. Jeśli ty dostałeś syndromu Matrixa, czy Bullet-time'a podczas oglądania filmu, to być może jesteś chory na Bulleto-manię. Nie wiem ile masz lat, ale nie jesteś w stanie zrozumieć tego, że był to film który (choć tylko w pełnej mierze) stworzył ten rodzaj ujęć, które w niezwykły sposób dodają mu innowacyjności.
Autor watka zdaje sobie sprawe, ze Matrix zapoczatkowal bullet-time, nawet docenia go jakosciowo ("...Co w Matrixie miało wyraźne zastosowanie..."). Chodzi mu o to, ze pozniejsze filmy naduzywaly ten efekt.
IMO z definicji nie jest to wada Matrixa tylko lenistwo filmowcow, ktorzy sie nim inspirowali, a ktorym nie chcialo sie wymyslic niczego oryginalnego. Rownie dobrze moglbys powiedziec, ze wada Bullitta ze Stevem McQueenem byl genialny poscig samochodowy, poniewaz kazdy nastepny film akcji rowniez musial go wykorzystac - przewaznie z gorszym skutkiem.